VrooBlog

VrooBlog

Archiwum bloga na styczeń 2005.

Dla wielbicieli PRL :-)

poniedziałek, 31 stycznia 2005 11:09

Znalezione w komentarzach do artykułu na onecie.

Poczatek lat 70: średnia płaca 2000 zł (nauczyciel w granicach 1200-1500).
– Czynsz za mieszkanie 60 m – ok 400 zł + światło i gaz
– litr benzyny 6,50
– bochenek chleba 4 zł
– kostka masła 17,50
– kilogram cukru 12,50 potem 10,50
– najtańsza kiełbasa – zwyczajna 28 zł
– pól litra wódki żytniej 80 zł – CCK 56 zł (CCK-> z czerwoną kartką, najtańsza)
– litr mleka 3 zł
– kilogram kartofli 1,80 zł
– kilogram szynki 90 zł
– kilogram karpia żywego 42 zł
– kilogram cytryn (jak były) 30 zł
– kilogram pomarańcz (jak były) 40 zł
– bilet tramwajowy 50 gr, autobusowy 80 gr
– najtańszy samochód (oficjalnie) 69 000 zł
– Mieszkanie spółdzielcze – pełen wkład 60 m – 70 000 zł + 20 lat czekania

Prawdziwość cen i płac potwierdzona przez moją mamę. :-)

Uwaga: wymieniona płaca na rękę, nie było wtedy podatków (tylko składki na ZUS, ubezpieczenia itp.).

Dodam, że cukier po 10,50 był (od 1976) na kartki, jak ktoś chciał kupić więcej, musiał zapłacić cenę „komercyjną” czyli 26 złotych. Słodkie było to życie, nie?

Firefox – nareszcie prosta przeglądarka

31 stycznia 2005 10:03

Powoli przerzucam się na przeglądarkę Mozilla Firefox. Błyskawiczne wczytywanie stron. Wbudowana wyszukiwarka. Przeglądanie w zakładkach. Odczytywanie RSS. Mnóstwo dodatków. (Chcę pozbyć się reklam ze stron WWW? Wystarczy zainstalować dodatek Adblock). Wszystko oczywiście za darmo. A jeśli trzeba całego kombajnu, gdzie jest i przeglądarka i program pocztowy i edytor stron www i wbudowany czat – wtedy można skorzystać ze starszej siostry – Mozilla Suite.

Ruszyła niedawno polska edycja kampanii BrowseHappy. Uświadamianie ludziom, jak przestarzałym programem jest Internet Explorer. Że połowa wirusów, trojanów, dialerów, programów szpiegowskich instaluje się na ich windowsach właśnie dlatego, że używają Explorera i Outlooka. Że sieć nie musi oznaczać walki z ciągle wyskakującymi okienkami. Że porządna przeglądarka powinna zapamiętywać często wypełniane formularze. Że fajnie by było móc zmieniać wielkość czcionki na każdej stronie.

No i co ważne, Firefox - podpal sieć!nareszcie przeglądarka, która jest PROSTA w użyciu. Do tej pory alternatywne programy były przeładowane funkcjami. Tutaj jest tylko to co najważniejsze, łatwo przenosimy wszystkie ustawienia z IE – i zapominamy o tym ostatnim. :)

To działa. Widzę nawet, że w statystykach tego bloga przeglądarki z rodziny Mozilla mają już 17%, a ich konkurentka, Opera – 12%.

Niewiekowy redaktor

niedziela, 30 stycznia 2005 18:11

Parę miesięcy temu. Telefon od kolegi. Opowiada o piśmie, które chce ze znajomymi założyć. Mają profil, głowy pełne pomysłów. Szukają teraz rozwiązań: jak się zorganizować, znaleźć inwestora i załatwić setki innych spraw.

W pewnym momencie kwestia: a kto zostanie redaktorem naczelnym? Odpowiedzialna sprawa, nikt z założycieli nie chce, bo to oznacza przede wszystkim poświęcenie czasu. Mówię, że przecież mamy wspólnego znajomego, też miał pomysł założenia takiej gazety, a sam wydał niedawno ksiażkę z tej tematyki. W słuchawce cisza. Po czym: „Ale Robert, on ma 17 lat…!”. Również oniemiałem. Znałem gościa tylko internetowo, milcząco zakładałem, że jest co najmniej studentem.

Znam 16-latka, który prowadzi swoją firmę hostingową (formalnie jego rodzice) i nieźle zarabia. Sam płacę za dostęp do portalu z wiedzą marketingową, własność 22-latka (a serwis istnieje od roku 2000 chyba). Tak. Wiek w internecie ma coraz mniejsze znaczenie. A klienta nie musi obchodzić, kto go obsługuje, byle by to robił dobrze. Jasne, irytuje mnie ich pewność siebie, czasami brakuje wiedzy, doświadczenia, taktu. Piotr Majewski (ten od portalu) popełnia czasami katastrofalne błędy PR, zraża sobie internautów… ale jego przedsięwzięcia się kręcą. Jest skuteczny.

Jednak chyba jeszcze za wcześnie, by między powtórkami z oświecenia prowadzić pismo papierowe. Bo tam nie da się wszystkiego przez sieć załatwić. Kontakty osobiste liczą się znacznie bardziej. A co za tym idzie, znajomości i doświadczenie, których żaden nastolatek, nawet wybitny nie zdobędzie… Co o tym myślicie?

Vroobel słucha Lutosphere

sobota, 29 stycznia 2005 00:26

Trzech muzyków. Leszek Możdżer, jazzowy pianista z wyobraźnią i przyszłością. Andrzej Bauer, czołowy wiolonczelista Europy. DJ Bunio s., bliżej mi nieznany. Projekt Lutosphere. Wykonują utwory Lutosławskiego (kompozytor współczesny, który wiedział, że nie wystarczy być „nowoczesnym”).

Koncert parę miesiecy temu. Czułem się jak ludzie na pierwszych występach Emerson, Lake & Palmer, gdy ci grali Obrazki z wystawy. Ten sam szok, ale dziś mamy XXI wiek i pianino, wiolonczela, komputery, beat, vocoder … brzmią bardzo naturalnie. Porywają. :-)

A dzisiaj transmisja kolejnego koncertu Lutosphere w radiowej Dwójce. Kiedy wyjdzie płyta???!

Słucham Możdżera

W słuchawkach Możdżer, Bauer i Bunio s.

Dupa! Powiedziałem: dupa!

poniedziałek, 24 stycznia 2005 19:15

Trochę natchnione te moje notki ostatnio, więc może tym razem coś bardziej przyziemnego?

Ten fragment znanego dowcipu o ojcu, synku i czyżykach sprawił, że pewna koleżanka zablokowała mnie na gadu-gadu.

Lubię się bawić opisami statusu na GG. Gra chwili, fragment piosenki, aluzja do kogoś, z kim akurat rozmawiam. Nie przywiązuję specjalnej wagi do statusów, rzadko kiedy czytam statusy innych. Mam oczywiście wyłączone wszystkie idiotyczne funkcje, które pokazują dymek ze zmianą statusu. Przy 100 kontaktach w gg, nic bym nie robił tylko sprawdzał jak się ludziom statusy zmieniają. :-)

Ale okazuje się, że są tacy, którzy sobie to sprawdzają. I oto dosyć daleki znajomy, nawet go nie miałem w kontaktach, parę dni temu pisze: P.S. Ostatnio ciekawe statusy sie u ciebie pojawialy :) […] ooooo duzo roznych i skrajnych emocjonalnie :). I jeszcze wyjaśnia: zamiast GG mam WPKontakt i przez chwile bawilem sie opcja „generator mowy” i co pewien czas mi czytal te statusy. :).

No i dziwnie się czuję, wpisuję sobie „dupa” do statusu, a ktoś to słyszy z głośniczków komputera. Może koleżanka się słusznie zdenerwowała? :-)

Uzupełnienie: Trzy godziny później mail, „jak cię odblokować?”. Eh. O czym myślą kobiety?

Uzupełnienie 2: Data notki jest zła, powinien być 25I, nie mogę teraz tego zmienić. Pewnie zauważyliście, że strona główna bloga się odchudziła, a na górze pojawiło się archiwum. Czas był na to najwyższy. :)

Euforia

24 stycznia 2005 08:49

Za mało snu? Owocny dzień wczorajszy? Szerokie plany na ten tydzień? Co sprawiło, że jestem w takim niesamowitym nastroju? Budzę się z głową pełną pomysłów. Na kilka minut przed włączeniem się budzika. Boże, pomóż mi nie zmarnować tego dnia.

I jeszcze. Obudziłem się z jedną piosenką w głowie. Z krzykiem Tomka Budzyńskiego „O Elbereth! O Gilthoniel!”. Zerwać się, przemyć oczy. Dobiec do słuchawek, niecierpliwie zarzucić na głowę, otworzyć okno, zapatrzony w śnieg słuchać. Zjawy i ludzie.

This is the end,
I’m going,
I’m leaving now.
Goodbye

Znów, znów wracam po nocy
Znów wyjeżdżam skoro świt
Nikt mnie nie widział, tylko ty
nikt mnie nie kochał tak jak ty
Śpiące topole, nocy blask
Zjawy i ludzie

Urojenia
O Elbereth! O Gilthoniel!
Urojenia

Już, już tak do końca
Już, już bliżej na drugi brzeg
Być może to jest właśnie to
Odnaleziony biedny świat
Być może to jest właśnie to
Zjawy i ludzie

Urojenia
O Elbereth! O Gilthoniel!
Urojenia, dzień, noc
Dzień, noc, dzień

Taki pejzaż, urojenia
Taki pejzaż, urojenia
O Elbereth!
O Gilthoniel!

(Armia – Zjawy i ludzie)

Dywagacje o czacie na n.

piątek, 21 stycznia 2005 08:22

Może wyda się to komuś dziwne, ale uwielbiam jazdę pociągiem. Monotonny stukot kół. Muzyka w słuchawkach. Wreszcie czas na odkładaną książkę. Gazeta od deski do deski. Krajobrazy za oknem. Ludzie w przedziale. Czasami znużenie od siedzenia na tyłku przez wiele godzin.

Zasłuchany

I coś, do czego cały czas się zbliżam. Koncert. Tydzień wakacji. Ktoś miły mojemu sercu. Spotkanie z przyjaciółmi. Podróż dużo obiecuje. Fajnie jest oczekiwać, planować, rozmawiać o tym co nas czeka. Czasami dzielić się obawami.

Z pociągu trzeba jednak kiedyś wysiąść. Porzucić ciepły przedział, zostawić przeczytane gazety, pożegnać się z towarzyszami podróży. Zabieram bagaże i idę na spotkanie tego ku czemu jechałem. Ale skąd ta chęć, żeby jednak nie wysiadać? Żeby jechać, jechać, zapomnieć o świecie? Bilet sieciowy sporo kosztuje. Nie mówiąc już o przejechanych stacjach. A jeśli gdy zdecyduję się wysiąść, to może nie będzie już gdzie?

Ucisk w żołądku

środa, 19 stycznia 2005 07:32

Umysł podsuwa coraz to gorsze scenariusze. Boję się. Wiem, że strach i ucieczka to czasami najgorsze rozwiązanie. Modlę się więc o siłę. Co zrobić?

Całe szczęście, wiem, że strach to element rytuału. Bo i co najgorszego się może stać? Nie wiem co będzie, ale przeżyję. Naukowo udowodnione, że większość rzeczy, których się obawiamy, nigdy się nie zdarza. A nawet jeśli – można się przecież podnieść i iść dalej.

Rytuał.

Zauważyłem to już parę lat temu przed różnymi egzaminami. Gdy odczuwam „zestaw młodego zestresowanego” (żołądek, jelita, trema, drżenie rąk), jestem paradoksalnie spokojny, bo wiem, że sprawę traktuję poważnie. Z chwilą wyjścia z domu, rozpoczęcia egzaminu, spotkania – stres mija jak ręką odjął, a energia, którą przeznaczałem na męczenie się – teraz promieniuje na zewnątrz.

Gorzej było, gdy traktowałem coś z lekceważeniem, eeee, uda mi się. Wtedy niepokorny stres wychodził już niestety w trakcie. Co czasami kończyło się katastrofalnie. Rady „nie martw się, będzie dobrze” nie działają więc na mnie.

I jeszcze do zapamiętania:

Większość z nas żyje w przeświadczeniu, że trzeba ukryć pewne rzeczy, by nas kochano. Powinniśmy więc wydobyć na światło dzienne strach i złe myśli, i zdać sobie z nich w pełni sprawę, by zobaczyć, że są pozbawione podstaw. Tylko wówczas możemy się ich pozbyć. Dopóki będziemy skrywać nasz strach, nie zostaniemy uleczeni.

(Lee Jampolsky – Leczenie uzależnionego umysłu)

Dopisek z godziny 23:00.
Parę minut paniki … ale dzień (mimo paru nagłych zwrotów sytuacji) bardzo udany! A już dwie i pół godziny z filmem „Życie jest cudem” zupełnie mnie rozanieliło. Warto tak żyć. :-)

Zima nareszcie nadchodzi!

poniedziałek, 17 stycznia 2005 12:07

W środę spodziewany jest śnieg, na razie przepiękna pogoda, lekki mróz i szron w lesie.

Szronowe kwiatki.
Kwiatki szronowe

I szronowe zasieki.
Szronowe zasieki

A teraz herbatka cynamonowa i marsz do pracy! :-)

No comment :-)

czwartek, 13 stycznia 2005 02:19

a nie jesteś ciekawy jak wyglądam?
nic z tych rzeczy? :)
jesteś jakis dziwny ;-)

(koleżanka na gg)

ps. koleżanka wygląda fan-ta-stycz-nie. Są ludzie stworzeni do robienia im zdjęć. A dobrzy fotografowie robią z tego dzieło sztuki. Podziwiam.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: