VrooBlog
Archiwum bloga na sierpień 2011.
Moje księżyce
Jedną z radości posiadania teleobiektywu jest to, że można go podłączyć do aparatu, aparat zamontować na statywie i próbować trzasnąć księżyc.
Ja do swojego canona podłączam budżetowy 55-250 i mimo naprawdę zadowalającej mnie jakości, tę budżetowość widać. Ustawienie ostrości w trybie manualnym, żeby coś na tym księżycu było widać, to praca iście benedyktyńska. Pół milimetra przesuniętego pierścienia ostrości (a więc: lekkie muśnięcie) moze nam tę ostrość skasować.
Po przerzuceniu na komputer można czasami załamać ręce, gdy z kilkunastu zdjęć nadaje się może jedno lub dwa. Ale wtedy w ruch wchodzi Photoshop Elements, dzięki któremu można na przykład wyróżnić szczegóły.
I tak zdjęcia „moich księżyców” bardzo mi się podobają. :-)
Trochę więcej na Flickrze.
O głupich pozach na ulicy
Idziecie sobie ulicą. Co pomyślicie o człowieku, który w pewnym momencie zaczyna wymachiwać ramionami, robić skłony, a następnie podchodzi do najbliższej latarni i opierając się o nią zaczyna machać nogami?
Wariat?
Ale nie, jeśli ubrany jest w strój sportowy. Wtedy widać, że to po prostu biegacz, który robi ćwiczenia rozciągające.
Samo założenie spodenek, koszulki i butów sprawia, że te głupie pozy są uzasadnione, zrozumiałe i społecznie akceptowalne.
Kiedyś biegający ludzie robili sensację, a obawa „co sobie ludzie pomyślą” powstrzymywała wielu chętnych przed wyjściem z domu. Teraz na moim osiedlu biega tyle osób, że prawie nikt nie zwraca już na nich uwagi.
Jedyni komentujący to młodzież gromadząca się na rogach ulic i na przystankach, no ale młodzież komentuje wszystko chętnie i głośno. A biegający trzydziestoletni pan z brzuszkiem to mimo wszystko śmieszny widok. Choć skoro takiego pana widuje się co drugi dzień, można się do niego przyzwyczaić.
Lubelskie podwórka
Lublin ostatnio staje się całkiem modnym miastem, choćby na weekendowe wypady z Warszawy. Na Starym Mieście i w okolicach mnóstwo knajpek, a miasto coraz piękniejsze. Ceny niestety poszły w górę przez ostatnie lata, a chyba taksówkarzy-naciągaczy więcej. Ale w wielu miejscach po prostu widać unijne pieniądze, które powodują ich metamorfozę.
Jednak wystarczy na Starym Mieście wejść w dowolną bramę, a zobaczymy inny świat, podwórka i klatki schodowe, które się nie zmieniły od wielu lat.
Więcej w galerii na flickrze.