VrooBlog
Archiwum bloga w kategorii Wiersze:
Wiersze, poezja, grafomania, mitomania. :-)
Kryzysy
kryzysy mają jeden cel,
pokazać że może lepiej być
kryzysom nie patrz w oczy, a
lustro wyraźne sobie kup
kryzysy gnębią nas, psują sny
kryzysy robią z nas ponurych, złych
kryzysy krzyczą, nie śpij już
kryzysy w oczy sypią kurz
mamy dość, mamy dość, mamy dość
mamy dość, już mamy dość,
tylko dość, nie więcej dość
kryzysom trzeba mówić dość
lewa
prawa
trauma krwawa
stara nieskończona sprawa
i kryzysom trzeba mówić dość
(z lekkimi zapożyczeniami z Lecha Janerki)
Na odwrót, na powrót
Tak chcieć by mnie kochała, nie mogę być nigdy ponury
i muszę się nauczyć unieść ją wysoko do góry
Tak chcieć by mnie kochała, nauczę się siedzieć na ławce
Przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce.
I muszę nauczyć się ziewać, gdy pogrzeb przechodzi ulicą,
i kiedy na na procesjach tłumy pobożne krzyczą.
Lecz muszę być za to wzruszony, kiedy na przykład dzieci
biegają za gołębiami i kiedy sójka nadleci.
Muszę umieć fretkę pogłaskać i ją naumieć się pieścić,
i śmiać się, i na dnie siebie żyć słodkim snem bez treści,
i nie wiedzieć nic, jak ona i mówić bez śladów paniki,
i być dalekim od dobra, dalekim też od logiki.
(Parafrazując Pawlikowską, 15.09.2008)
Najważniejszy jest podobno spokój
Nie boję się nie pytam cię
te moje skromne nie-po-ko-je
i nie jest tak że chciałbym biec
i nie jest tak że chciałbym polec
Na kartach wciąż wirują złe
niepoczytalne łzy urojeń
lecz chciałbym nie bać się już nie
i ostatecznie uspokoić
Już nadszedł czas już widzę jak
mych myśli nici zawieszone
załamią się pokruszą by
zaginąć w świecie bez ukojeń
(18 czerwca 2008)
Witaj w maszynie
witaj w maszynie
zło, poezja, piana i zappa
więc witaj w tej maszynie
nie masz wyjścia
idziesz
idziesz
a góra pod tobą urasta w nicości poranka
dzień dobry, czym mogę służyć?
oferujemy na miejscu i na wynos.
życzenia specjalne?
nasza oferta jest kompleksowa i obejmuje liczne udogodnienia.
to the machine.
(9 maja 2001)
„A teraz będzie na poważnie”
Jeszcze raz.
Znowu wstanę, pójdę walczyć za wiatraki z moich snów
za książeczki do nabożeństwa
za idiotów idących na rzeź
za głupie dziwki stojące przy barze
za frajerów czekających na cud.
Zaświeć znowu mój diamencie.
Posuń się mały, tutaj nie ma miejsca dla takich jak ty.
(6 listopada 1999)
poranne zwątpienie
pomaluję dziś moją duszę,
ale nie wpuszczę Cię jeszcze, Chrystusie
nie bedę też dzisiaj się łudził,
że razem z Tobą mogę się obudzić
i nie będę już teraz udawał,
że Twoim uczniem bardziej się stawam
i nie powrócę
się nie rozsmucę
i dalej swoją durną drogą będę szedł.
Wahanie
Niełatwo jest wierzyć gdy anty- argument.
wciąż stawiam w poprzek nowych pasji falom.
Niełatwo jest wierzyć gdy chociażby szeptem.
nie powiem, nie przerwę, nie wyrwę podstępem.
Słów twoich potok myśli moje wstrząsa.
Nie uciekamy już od sięgania.
Czy łatwo przyjdzie mi wreszcie uwierzyć
To nie wahanie zaprawdę wyzwala?
I prostych przed sobą prawd odkrywanie.
I przemykanie niepewne nad ranem.
I synoptycznych ewangelii lekcja.
I czy potrzebne jest nam to wahanie?
Piosenka filistra
Jak dobrze być filistrem
i nie rozumieć młodych
nosić futra, wcinać steki
i pić Colę dla ochłody.
Ty chcesz świat wokół pozmieniać,
niezależnie od pogody,
Lecz nie zawsze pozostaniesz
Tak naiwny i tak młody.
Na co zmiany i wyzwania,
nasza partia rządzi krajem.
A do grilla na podpałkę
Hesse świetnie się nadaje.
Orkiestranci, dobroczyńcy,
gwiazdy mediów i bufoni,
święci, dobrzy, przezroczyści,
choć nie mogę was pogonić.
Omijam was szerokim łukiem
Omijam was szerokim łukiem
Omijam was szerokim łukiem
Omijam was szerokim łukiem
(napisane z okazji finału WOŚP w styczniu 2005)
Syberia 2006
Skała granitowa
i człowiek
raz na rok delikatnie pociera skałę ręką
pył granitowy
po milionach lat.
my czasu tyle mieć nie możemy
wciąż góry lodowe między nami
skorupa lodowa na powiekach
oszrania szyby oddech nasz
lodowce już podchodzą pod nasz dom
spod twoich powiek patrzy na mnie śnieg
codziennie rano zmywam z twarzy szron
na naszych mapach nie ma ciepłych stref (*)
ale jeszcze mamy dłonie
co wytrwale i bez wstydu
mogą ciepło poroznosić
i przetopić wszelkie lody
stale pytać, i co dalej,
gdzie granica, gdzie ten granit
lecz gdy lód się już wypali
ręce ciepłe zaczną grzać
Arktyka! przegra! o nie nie! o tak!
Syberia! przegra! o nie nie! o tak taaaaaaak!
(*) luźno wybrane fragmenty piosenki Republiki
Ulotnościom
Śmiać się z tego, nie chcąc wierzyć,
Że coś dzisiaj się tu stanie,
Dokąd może poprowadzić,
Takie nocne rozmawianie.
Głos, litery, zbiegi myśli.
Opanujże się gdy trzeba!
Podniebienie delikatne.
Kilka słów jest smakiem. Nieba.
(21 listopada 2006)