VrooBlog

VrooBlog

Archiwum bloga na sierpień 2007.

Migawki z Beskidu Wyspowego

niedziela, 26 sierpnia 2007 21:20

Najpierw dokładne przygotowania…

Mapa i kompas

Potem mozolna wędrówka i piękne widoki (tutaj droga na górze Ćwilin).

Droga na górze Ćwilin

I wreszcie zasłużony obiad! I ja mam się odchudzać?!

Vroo przy obiedzie

ps. trochę oszukane, bo zdjęcia z trzech różnych dni, pierwsze i trzecie robił komórką kolega

Dlaczego kłócimy się o drobiazgi?

piątek, 24 sierpnia 2007 09:50

Z książki MY Tadeusza Niwińskiego:

Kiedy patrzę na nasze – nieliczne, ale czasem bardzo burzliwe – kłótnie z Teresą, nie ulega dla mnie wątpliwości, że większość dotyczyła niepewności, dokąd idziemy i czy zgadzamy się co do tego kierunku. Kłótnie o drobiazgi zdarzają się najczęściej wtedy, kiedy żadne z partnerów nie wie dokładnie, czego chce. Jeśli chociaż jedna osoba w związku dobrze wie, ku czemu zmierza, to jest to już gwarancja możliwości porozumienia się. Najlepiej oczywiście jeśli wiedzą oboje, ale ponieważ nie mamy bezpośredniego wpływu na partnera, rozwiązaniem zawsze jest wyraźne zdefiniowanie swojej wizji życia.

Życie jest jak rwący potok: pełne wyzwań i niebezpieczeństw. Nie ma innej rady niż wiosłować. Poddanie się nic nie daje. Trzeba wiosłować najlepiej jak potrafimy, nie pozwolić, aby przeciwności losu nas pokonały. W jaki sposób najlepiej wiosłuje się w rwącym potoku? W jaki sposób najlepiej jest żyć? Olbrzymie znaczenie ma system wartości. Sprzeciwianie się mu, każda próba oszukiwania samego siebie, kończy się co najmniej złym samopoczuciem czy depresją, a niekiedy nawet tragedią. Jeśli jest Ci źle, pomyśl, co możesz uczynić, żeby było dobrze. Stwierdzenie to wygląda na banalne, ale powtarzam je w kółko, jest to bowiem najważniejsza i najmądrzejsza myśl: jeśli jest Ci źle, tylko Ty potrafisz znaleźć rozwiązanie. Nikt inny za Ciebie tego nie zrobi.

Kto kogo popiera

czwartek, 23 sierpnia 2007 08:42

Z bloga Korwina Mikke:

jeśli Berlin i Moskwa źle mówią o pp.Kaczyńskich – to jest to w moich oczach świadectwo, że Panowie ci dobrze reprezentują interesy Polski.

No i to tak jest. W polityce zagranicznej można być grzecznym i układnym, jeśli ma się wspólny interes. Polska i Niemcy w wielu sprawach mają interesy rozbieżne. I mimo wszystko niepokój we mnie budzi przyjaźń liderów PO i pani kanclerz Merkel. Czyje interesy będą realizowali po wygranych wyborach?

Z drugiej strony Kaczyńscy nie potrafią zrozumieć błędu, jaki popełnił Beck przed II wojną. Ówczesna polityka równowagi łączyła się z publicznymi (!) zapowiedziami, że Polska nie zbliży się ani do Niemiec, ani do Rosji. No i skoro tak, to Niemcy i Rosja zbliżyły się do siebie. Czego scenariusz realizowany jest i teraz. Oczywiście sytuacja jest mniej jednoznaczna, nie grożą nam wojska żadnego z tych krajów (chociaż z Rosją nigdy nic nie wiadomo). Obecne groźby dotyczyć mogą gospodarki – Rosjanie mają kurek z gazem, a Niemcy ziomali, którzy się mogą zacząć masowo upominać o zwrot „ich własności”. Niemcy jako właściciele sporej liczby mediów w Polsce mogą też zdestabilizować sytuację i zniszczyć każdy rząd, który im nie będzie odpowiadał: ciekawą teorię czytałem w Rzepie – PO będzie przez media tolerowane tylko jeżeli podejmie współpracę z postkomunistami. Jeśli jednak powróci koncepcja Popisu (w co nie wierzę), to media szybko sobie przypomną, że Donald to też kaczor…

Jak uwolnić swoje ramię podczas spania na łyżeczkę?

poniedziałek, 20 sierpnia 2007 09:45

Nie piszę od jakiegoś czasu, bo czasu nie mam.

Odkryłem niedawno serwis VideoJug.com, który zawiera różne filmiki na temat: „jak sobie radzić z różnymi rzeczami w życiu”. Są niesamowicie zabawne, a jednocześnie bawiąc – uczą. Na przykład z bolącym ramieniem podczas spania „na łyżeczkę”. :-)


VideoJug: How To Avoid Trapped Arm Whilst Cuddling In Bed

Jedyny sposób na EURO 2012

piątek, 3 sierpnia 2007 08:12

Nic się nie zmieniło. Ekolodzy zablokowali wczoraj budowę kolejnego fragmentu obwodnicy przez Warszawę (bo hałas). Ja nie wiem, czy tych panów z Zielonego Mazowsza nie można wysłać gdzieś na zieloną trawkę? Np. do doliny rozpusty? A pan Borowski, który jako architekt Warszawy nie zrobił NIC (a przeciwnikiem Euro był wielkim), jest już teraz w Ministerstwie Sportu i proponuje, żeby stadionu nie wyburzać (bo nie wiadomo co zrobić z gruzem) tylko postawić nowy obok…

Ale wrócę do dróg. Nie ma absolutnie żadnej możliwości, aby w ciągu tych paru lat wybudować tras, które pociągną ruch kibiców z całej Europy. Skoro głupie pozwolenia i wykup gruntów przeciągają się u nas latami…

Jedyne wyjście to … pociągi. Przerzucenie większości środków na modyfikacje linii kolejowych i zakup taboru.

Rozbudowa linii kolejowych w ciągu 5 lat jest jak najbardziej wykonalna. Nie chodzi tu o budowanie nowych linii, więc odpada konieczność wykupywania gruntów (z wyjątkiem terenów, gdzie trzeba tym liniom prostować łuki). Ale generalnie dostosowanie linii do szybkości 160-200 km/godzinę nie wymaga ogromnych nakładów.

Linie wysokich prędkości, na pociągi takie jak TGV nie są w Polsce potrzebne. Fajnie by było sobie jechać 350 km/godzinę, ale w zasadzie nie ma gdzie, bo Polska jest za mała… Odległości między dużymi polskimi miastami nie przekraczają 300 kilometrów. W Polsce nie ma sensu taka linia jak Paryż – Lyon: 778 km, pociąg jedzie 2 godziny…

Czyli co trzeba zrobić:
– linia Berlin-Warszawa. W dużej części jest już dostosowana do 160, no miejmy nadzieję że się po ostatnich remontach nie rozleci
– linia Zgorzelec – Wrocław – Katowice – Kraków – Przemyśl. Tu jest tragedia prawie na całej długości (jedyny zmodyfikowany odcinek to Wrocław-Opole), między Katowicami i Krakowem pociągi się zupełnie wleką.
– łącznik Poznań – Wrocław, zdaje się że ma być jeszcze poprawiany
– linia Warszawa-Kraków, no tutaj mamy słynną CMK, na której można by i śmigać 250, wrażenie psują tory dojazdowe do Krakowa i do Warszawy – ale relatywnie niedużo jest do zrobienia
– linia Gdańsk-Warszawa, właśnie zaczyna się modyfikacja
– linia Gdańsk-Poznań, tu nic nie jest ostatnio planowane, a szkoda.

Trochę tych linii wyszło. Ale w porównaniu do autostrad, które prawie w ogóle nie istnieją – te linie już są i jeśli kawałka nie zdąży się zmodyfikować, to nie będzie tragedii – a będzie, jeśli autostrada na Ukrainę zakończy się nagle w jakimś nowym Strykowie.

Oczywiście nie wierzę ani trochę, że komukolwiek udałoby się zmienić powszechny mit „budujmy autostrady”. Ale jeśli ktoś ma dla mnie jakąś fuchę w Ministerstwie Transportu, to poproszę. :-)


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: