VrooBlog

VrooBlog

Archiwum bloga na listopad 2007.

Liczenie książek (2)

wtorek, 27 listopada 2007 09:13

Półtora roku temu liczyłem ile mam na półkach książek z danej tematyki.

Wczoraj postanowiłem powtórzyć to liczenie, uzupełniając tylko kategorię o książki religijne, no i mój ostatni konik czyli przekłady Biblii. I oto co mi wyszło.

Informatyka (www, programowanie, usability): 54
Marketing (reklama, PR, marki): 45
Psychologia (negocjacje, poradniki): 109 (!)
Religia: 71 (!)
Różne wydania i przekłady Biblii czy pojedynczych ksiąg: 41 (!!!!)

Mam dla siebie powołanie. Zostanę księdzem – tłumaczem Biblii, psychoterapeutą i pełnomocnikiem episkopatu Polski do spraw marketingu religijnego, no a w wolnych chwilach będę poprawiał usability stron opoka.org.pl :D

Niech żyje Francja

poniedziałek, 26 listopada 2007 09:11

Onet donosi:

Co najmniej dwudziestu francuskich policjantów odniosło obrażenia w zamieszkach, do jakich doszło na jednym z przedmieść Paryża w nocy. Grupy młodych ludzi demolowały witryny sklepowe, usiłując podpalać budynki, w tym posterunek policji.

Czy jesteśmy sobie w stanie wyobrazić takie zamieszki na przedmieściach Warszawy, Krakowa czy Poznania? Nie.

Regułą w wielkich aglomeracjach są dzielnice do których nie należy się zapuszczać, a „grupy młodych ludzi” demolują to i owo. W Warszawie narzeka się na Pragę Północ, ale najczęściej to narzekania ludzi, którzy nigdy na Pradze nie byli. Regularne bitwy z policją? To jednak nie u nas i nie tylko dlatego, że policja woli siedzieć na tyłku i dawać mandaty za przechodzenie na czerwonym.

Ale doświadczenie innych krajów pokazuje jak tego uniknąć. Kraje Europy zachodniej – nadmierna opieka socjalna – dawanie tym, którzy i tak chcą tylko brać. Z drugiej strony – Stany i zupełny brak zainteresowania przez państwo tym co się w takich dzielnicach dzieje. W pierwszą pułapkę nie wpadamy może dlatego, że jesteśmy krajem zbyt biednym aby opieka socjalna była przesadzona (ew. przesadzanie ma co najwyżej źródło w różnych przekrętach, wyłudzaniu rent i zasiłków). W drugą – wpaść nie wpadniemy, bo każda władza udaje, że obchodzi ją los biednych i pokrzywdzonych, a co za tym idzie – nie ma interesu w reformowaniu tej pomocy, która jest.

Charakter

czwartek, 22 listopada 2007 10:18

Z pism Escrivy:

42
Dlaczego masz tak zmienny charakter?

Kiedyż wreszcie poświęcisz się jednemu celowi? — Porzuć swoje zamiłowanie do kładzenia kamieni węgielnych a postaw ową ostatnią cegłę tylko na jednym z twoich projektów.

25 lat Kultu czyli Kazik o religii (1)

wtorek, 20 listopada 2007 09:37

Kult się generalnie lubił wyróżniać. Wyobrażam sobie miny punkowej publiczności, gdy kiedyś na jednym z koncertów na początku kariery wyciągnęli … wiolonczelę. „Co to? Marek Grechuta? Wypierdalać!” krzyczeli podobno.

No, a tematy religijne w tekstach utworów odróżniały ich szczególnie od innych zespołów tego czasu.

No bo jaki zespół wpadłby na pomysł ilustracji biblijnej historii Hioba? „Zabierz mu wszystko” z pierwszej płyty (1986):

Był potężny
Był bogaty
Był szczęśliwy
Chwalił Pana
Był bogaty
Był szczęśliwy
Był potężny
Chwalił Pana

Tak, tak, a ty zabierz mu wszystko, co jego
Zabierz mu wszystko, co jego
Zabierz mu wszystko, co jego
Ale nie rusz jego samego

Stracił dom
Stracił szczęście
Stracił zdrowie
A chwalił Pana
Tak, tak…
Stracił swe dzieci
Stracił szczęście
Stracił wszystko
A chwalił Pana

Tak, tak, a ty zabierz mu wszystko, co jego
Zabierz mu wszystko, co jego
Zabierz mu wszystko, co jego
Ale nie rusz jego samego

Albo utwór „Mędrcy” (ta sama płyta) z komentarzem na temat Ewangelii:

Gdy oczyścił trędowatych
Gdy przywrócił wzrok ślepym
Gdy sprawił, że na nowo, na nowo
Żyć zaczęli umarli

Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony
Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony

Nie poznany w swoim domu
Przeklinany w swojej ziemi
Przyszedł dać to, czego
Samemu nie można wziąć

Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony
Faryzeusze mówili:
Mocą księcia demonów wypędza demony

No i jeden z pierwszych utworów Kultu, powstały podobno jeszcze w 1982, słynna „Krew Boga”:

Obejrzyjcie swe dłonie i twarze
Są czerwone od Boga krwi
Zastanówcie się co zrobiliście
Czy naprawdę Go zabiliście

Ja jednak widzę krew Boga
Ja ciągle widzę krew Boga
Ja dalej widzę krew Boga
Ja ciągle widzę krew Boga

W latach 80. te utwory nie miały szansy pojawić się w radiu. Dzisiaj też nie sądzę, aby ktoś je odważył się puścić. Może Radio Maryja, ale dla nich to chyba też za ostre. :-)

Stara władza, nowa władza

piątek, 16 listopada 2007 14:29

Ustępujący premier nie miał konta w banku.

Nowy minister finansów nie ma numerów NIP i PESEL:

Jacek Vincent Rostowski nie miał dotychczas numeru PESEL, ponieważ nie urodził się w Polsce i nie miał dowodu osobistego.

25 lat Kultu czyli Kazik o miłości

środa, 7 listopada 2007 07:42

Podobno teksty Kazika w takiej czy innej formie poruszają trzy główne tematy: kobiety, polityka i religia.

Co do kobiet – podziwu godna konsekwencja – Kazik od dwudziestu z górą lat śpiewa o jednej kobiecie czyli o swojej żonie. Zresztą Kult nie był nigdy zespołem, a którym biegałyby groupies, miał chyba bardziej „męską” publikę.

„O Ani”, pierwsza płyta Kultu (1986). Utwór nudnawy, długi, ciągnie się, a tekst zaledwie taki:

Przez wysokie góry, przez góry siódme
Ja szedłem do Ciebie, do Ciebie
Ja biegłem do Ciebie, do Ciebie, do Ciebie, do Ciebie
Przez groźne morza, przez morza siódme
Szłaś do mnie, nie znałem Cię jeszcze
Ej, przez tyle, tyle lat biegliśmy do siebie
Teraz jesteśmy razem, jesteśmy oboje
Jesteśmy troje…

„Do Ani” czyli pierwszy przebój Kultu.

Ja czekam czwarty dzień
Patrzę na drzwi
Czy przyjdzie ktoś od Ciebie
Czy przyjdziesz Ty
Czy wiesz, że gdy odjeżdżam
Umieram dziewięć razy
Umieram stojąc w oknie
Na korytarzu

Teraz „6 lat później” z płyty „Your Eyes” (1991)

Nowy dzień się zaczyna i słońce wschodzi
Uważajmy, by się nie rozłączyć
I nowe rzeczy w sobie teraz odkrywamy
To nieprawda, że do końca się znamy
Czasem bardzo niewiele czasu jest potrzeba
By zburzyć wszystko i wszystko pogrzebać
Zrozumieć trzeba, jak groźne są pozory
Przecież nie ma miłości bez pokory

No i „Lewe Lewe Loff” z „Mojego Wydafcy” (1994)

Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię cenię
Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię podziwiam
Chcę Ci powiedzieć: uważaj na te drogi
Ale nie mam odwagi…

Jest czwarta w nocy. Piszę przez chwilę
to co mi się we łbie ułożyło
Chciałbym, chociaż za oknem wiatr dmucha
Zanucić Ci prosto do ucha

Lewe lewe lewe loff loff loff loff
Lewe lewe lewe loff loff loff loff

Przyjaciele, kościół i pytania

piątek, 2 listopada 2007 10:00

Miesięcznik „W Drodze” przynosi wywiad z Janem Grzegorczykiem, autorem „Przypadków księdza Grosera”, o których kiedyś pisałem.

Tytuł mojej pierwszej książki – słowa św. Faustyny: Każda dusza to inny świat, to jedna z głównych prawd wyznaczających moje spojrzenie na człowieka. Różnorodność to największe bogactwo, jakie Bóg dał temu światu. Nie mogę zrozumieć, dlaczego w Kościele, tak jak wszędzie, z powodu różnorodności wybuchają lęki i fobie.

Nie mam takich przyjaciół, na których mógłbym polegać jak na Zawiszy. To jest fałszywe wyobrażenie przyjaźni i z tego powodu wielu ludzi się rozpada. Od Nouwena nauczyłem się, że przyjaciel to nie jest ramiączko, na którym się wieszasz jak prochowiec i jest ci z nim dobrze. Przyjaciel to nie jest człowiek, który cię nigdy nie zawiedzie. To człowiek, który w pewnym momencie coś w tobie zapalił, a potem mogliście się rozejść. Mówisz mu „adieu”, czyli do spotkania – w Bogu. Spotkanie z człowiekiem w najgłębszym wymiarze jest jednocześnie i powitaniem, i pożegnaniem. Rzeczywistość relacji międzyludzkich jest tak kulawa i ułomna, że z czystym sumieniem mogę wyznać, że nie ma człowieka, na którym bym się w życiu nie zawiódł. Tak samo jak nie ma ludzi, którzy by się na mnie nie zawiedli. Zatem spotkania z człowiekiem muszą zostać uświęcone na wyższym poziomie. Na co dzień tego brakuje, bo dochodzi do głosu zapiekłość.

Brandstaetter mówił mi, że pisze się dla jednego lub dwóch przyjaciół, z których jednego, być może, nigdy nie poznamy. Nie jest źle. Tych przyjaciół mam nieco więcej. Nie doświadczam samotności w pisaniu. Choć może to nie jest powód do chwały. Od pierwszego opublikowanego tekstu − Zrozumieć Judasza − nie mogę narzekać na brak odbioru. Po jego wydrukowaniu nadszedł do redakcji list, którego autor twierdził, że za próbę zrozumienia zdrajcy Jezusa będę się smażył w piekle. A ja chciałem zrozumieć, dlaczego Pan Jezus powiedział: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: