VrooBlog

VrooBlog

Archiwum bloga na maj 2008.

Malutkie absurdy sądowniczej biurokracji

piątek, 30 maja 2008 09:02

Czytam, poniekąd w ramach zawodowych niusy na różne tematy. No i dziś PAP podał informację o trwającym procesie wokalisty Lady Pank, Janusza Panasewicza, który kiedyś rzucił publiczności butelkę z wodą i nieszczęśliwie trafiła w fotoreporterkę zajętą akurat robieniem zdjęcia.

Konkluzja artykułu jest niesamowita:

Kolejny termin rozprawy wyznaczono na lipiec. Do tego czasu sąd spodziewa się z Instytutu Meteorologii danych, o które wystąpił, o temperaturze, jaka panowała w Pruszczu Gdańskim w dniu zdarzenia. Sąd dysponuje już danymi z Centrum Astronomicznego w Toruniu o godzinie zachodu słońca.

Zastanawiam się, ile pism musiało wyjść, ile tygodni oczekiwania na odpowiedź, ile czasu pracy osób zaangażowanych w ten proces, aby otrzymać z Centrum Astronomicznego w Toruniu informację, którą można znaleźć w każdym kalendarzu. Pomijam absurdalność przydatności godziny zachodu słońca, bo co ona ma udowadniać? Że było ciemno? Podobnie temperatura. Zeznania świadków, że było gorąco nie wystarczały?

Koleżanka zwróciła uwagę na jeszcze inny fragment:

Obrońca Panasewicza, po wcześniejszym uzgodnieniu sprawy z pełnomocnikiem prawnym pokrzywdzonej, zaproponował sądowi warunkowe umorzenie sprawy w zamian za m.in. wypłatę poszkodowanej zadośćuczynienia. Sąd nie zgodził się jednak na to.

Nie dziwię się, że polskie sądownictwo jest przeciążone, skoro zajmuje się takimi pierdołami (poszkodowana miała guza i aparat jej się porysował). Na tym się pewnie nie skończy i sąd powoła biegłego, który zajmie się wpływem zachodu słońca i temperatury na świadomość popełnianych czynów.

Naprawdę uzależnieni od Internetu

30 maja 2008 00:16

Dziś po raz kolejny byłem na spotkaniu Aula Polska, gdzie różni ludzie, którzy chcą coś opowiedzieć powiedzenia na temat różnych przedsięwzięć internetowych mają swoje 5 lub 10 minut. Dzisiaj wystąpienia się wydłużyły, ale ja nie o tym.

Zastanowił mnie nowy trend wśród widzów takich spotkań. Prezentacje są krótkie, szybkie i ciekawe. Prezentujący mówi, pokazuje slajdy, rozmawia z ludźmi. Ale mniej więcej 10-15 osób trzymało wciąż na kolanach swoje laptopy i coś robiło. Albo przeglądali pocztę, albo czytali RSS, albo przeglądali strony, albo wpisywali bieżące wrażenia na blip.pl. Nie podglądałem, ale w tłoku i przy dużych ekranach (nie mówiąc o dużym kącie widzenia) wszystko widać.

Czy przez 40-60 minut (tyle trwa cała „wystąpieniowa” część Auli) nie można się powstrzymać i odłożyć wreszcie tego komputera? Na innym spotkaniu z serii Bootstrap widziałem kiedyś jeszcze bardziej ekstremalny obrazek. Był tłok, wiele osób stało. Uczestnik zmuszony przez nieznane siły do zablipowania tego co akurat widzi, wpisywał notkę jedną ręką, drugą trzymając za ekran laptopa.

To jest dla mnie ewidentne świadectwo, że już jestem o pokolenie do tyłu. :-)  Ludzie o parę lat tylko młodsi ode mnie nie chcą tracić ani sekundy czasu. Jeśli mogą słuchać wystąpienia i coś robić, robią to. Jak najwięcej zmieścić w jednostce czasu, jak najszybciej, natychmiast.

Choć ja z drugiej strony czasami nawet czas w windzie wykorzystuję, aby otworzyć swój telefon i przeczytać następne dwa-trzy ekrany z aktualnej książki. :-)

Z vroobloteki: Motywacja

poniedziałek, 26 maja 2008 00:38

„Motywacja”, składanka wypalona 4 października 2005.

1. Guns N’ Roses – Civil War
2. R.E.M. – Stand
3. Jon Anderson – Maybe
4. Marek Grechuta – Motorek
5. Rale – Priznani Odysseovo
6. Red Hot Chili Peppers – Can’t Stop
7. T. Love – Autobusy i tramwaje
8. Coldplay – Speed Of Sound
9. Voo Voo – Nie muszę musieć
10. XTC – Your Dictionary
11. The Beatles – We Can Work It Out
12. Lush & Brendan Crokker – Ciao!
13. Buzu Squat – Tuning
14. Budka Suflera – Sen O Dolinie
15. Graża T – Świerszcze
16. Porcupine Tree – Buying New Soul
17. 4 Non Blondes – What’s Up
18. Piersi – Nie gniewaj się Janek

Maleńki życia motorek
Choose not a life of imitation
Takie zwykłe masz czoło, takie szare
Nie muszę chcieć… Może chciałbym lecz po co mam chcieć…
How long before I get in? Before it starts, before I begin?

Life is very short, and there’s no time
Uciec pragnę w wielki sen
To szeleszczą świerszcze.
Nie gniewaj się, Janek, chociaż jesteś ziomalem, miasto Breslau, nasza młodość, ja to wszystko walę.

Vroo-futurologia: pokój?

niedziela, 18 maja 2008 10:06

Lubimy mieć świadomość stałości. Jeśli coś działało przez ostatnie 10 lat, to podziała i przez lat trzydzieści.

Ludzie biorą kredyty na te 30 lat zakładając że w 2038 (swoją drogą, rok bomby uniksowej) wszystko będzie tak samo.

  1. W Polsce będzie panował pokój, ich mieszkanie czy dom pozostanie tam gdzie było.
  2. Gospodarka kraju będzie rozwijała się na tyle, że będą mieli pracę, będą mogli się utrzymać, a kredyt będzie miał wciąż tak przyjazną kilkuprocentową cenę.
  3. System emerytalny będzie nadal istniał, a ze składek, które potrącał ZUS i OFE uzbiera się jakaś emerytura, na którą przejdą zaraz po spłaceniu kredytu.

Pokój.

Odchodzi już pokolenie pamiętające działania wojenne na ziemiach polskich. Jeszcze 10-20 lat, a wojnę będziemy znali tylko z serwisów informacyjnych pokazujących ludzi zabijających się gdzie indziej. Może co jakiś czas reportaż o tym, jak ciężko jest żyć np. w Sri Lance. Ale to nas, jako mieszkańców kulturowego Zachodu nie dotyczy. My sobie żyjemy spokojnie, nie obawiając się, że nagle przyjdą okupacje, rozstrzeliwania czy obozy pracy.

Czy na pewno tak będzie już zawsze? W przypadku „tradycyjnej” wojny, pewnie tak. Dotąd wojny toczyły się o przestrzeń życiową, czy prawo do samostanowienia, ewentualnie były zakrojoną na skalę państw próbą rabunku. Przestrzeń można sobie teraz kształtować dowolnie – Polacy właśnie podbijają Wyspy. Samostanowienie mało już kogo w Europie obchodzi i choć istnieją małe narody, które domagają się swoich praw – to kultura masowa robi swoje. Nowe pokolenia coraz mniej chętnie krzyczą patriotyczne hasła, a chętniej korzystają z życia. Co do rabunku – skuteczniejsze są działania gospodarcze prowadzone na poziomie koncernów międzynarodowych.

Nawet Rosja, której można się obawiać najbardziej, nie zdecyduje się już nigdy na działania militarne w Europie środkowej. Strefa kaliningradzka ma być pomostem gospodarczej współpracy z Niemcami i na pewno tego narażać nie będą chcieli. Może zdarzyć się, że jeśli w Rosji upadnie gospodarka (z dowolnego powodu), to niezadowolenia społecznego będzie się szukało we wrogu zewnętrznym, ale raczej to będzie skierowane przeciwko narodom kaukaskim. Jak się to okazywało od dawna – jest to skuteczne (Rosjanie nie lubią „czarnych”), a przy tym bezkarne – protesty przeciwko inwazji Czeczenii były głównie papierowe (poza jak zwykle romantycznymi Polakami, którzy nie mogą przepuścić okazji aby nie wbić Ruskim szpilki), a i sami Czeczeńcy do roli białych owieczek niezbyt pasowali.

Nie grożą nam więc regularne armie. Co nam grozi? Że nas zabiją na ulicy? Jak najbardziej.

W ciągu najbliższych kilkunastu lat czeka nas znaczny wzrost przestępczości, spowodowany czterema czynnikami:

  1. Światowa recesja i pogorszenie sytuacji gospodarczej. To bardzo prawdopodobny scenariusz. Kryzys kredytowy w Stanach, spadek kursów na giełdach i mamy recesję załatwioną. Konsekwencją kryzysu będzie powrót 20% bezrobocia i powrót do kraju emigrantów. Gettyzacja różnych dzielnic w polskich miastach (obecnie zahamowana) ruszy do przodu.
  2. Beznadziejny i pogarszający się system edukacji w Polsce, który nie daje praktycznej wiedzy a wzmacnia patologie (bezsensowne gimnazja i egzaminy podstawówkowe i gimnazjalne, konieczność zmiany środowiska przez dzieci w trudnym wieku, żadna opieka wychowawcza szkoły, słabo opłaceni i zmotywowani nauczyciele, wciąż duża rola komunistycznego betonu z ZNP). Do tego dojdzie za parę lat upadek prywatnych uczelni wyższych, które dla młodzieży męskiej nie będą już przechowalniami przed wojskiem, a co by złego o nich nie mówić, to jednak cywilizowały trochę tych, którzy o pokolenie wcześniej zatrzymaliby się na zawodówce.
  3. Nowe „niechciane” pokolenie. Mija 15 lat od zmiany ustawy dopuszczającej przerywania ciąży „ze względu na trudne warunki życiowe”. Oznacza to, że niedługo w wiek dorosły wejdzie pierwsze pokolenie niechcianych dzieci, które przed rokiem 1993 by się nie urodziły – a potem urodzić się musiały. Według statystyk ze Stanów Zjednoczonych (polecam książkę „Freakonomics”) legalizacja aborcji w latach 70. spowodowała spadek przestępczości w latach 90., bo wielu tych, którzy wywodząc się ze środowisk biednych i patologicznych mogli popełniać przestępstwa po prostu się nie urodziło. U nas nastąpi proces odwrotny.
  4. Coraz więcej imigrantów. Całe szczęście Polska to nie Francja, gdzie całe pokolenia nierobów żyją na państwowym wikcie, a jak im się ogranicza prawa, to podpalają miasta. Większość przybyszów ze wschodu to ludzie pracowici, którzy chcą po prostu poprawić swój los. Ale będzie ich coraz więcej, a my otwieramy granice przed przybyszami z południa (Rumunia, Bułgaria) u których etos pracy jest troszeczkę inny niż u Wietnamczyków i Ukraińców.

Smutno to wszystko wygląda. W następnym odcinku będzie jeszcze gorzej. :D

Horror jazdy PKP w długi weekend

wtorek, 13 maja 2008 10:22

Robi dziś w różnych miejscach furorę link do relacji z jazdy pociągiem Suwałki – Warszawa pod koniec długiego weekendu. Jadąca z Augustowa autorka trafiła do pociągu, w którym nie było już miejsc nawet stojących, wreszcie udało jej się znaleźć miejsce w toalecie.

W pewnym momencie w drzwiach stanął ojciec z małym chłopcem, chcącym zrobić siku. Zaistniał problem ponieważ siedem osób przebywających w toalecie nie mogło z niej wyjść bo nie było gdzie się wyjść i stanąć. Kilkuletni chłopiec nie potrafił powstrzymać potrzeby i musiał ją załatwić na oczach dorosłych mężczyzn i kobiet. Był wystraszony i zestresowany. Jednak bardziej upokarzające było, dla mnie i innych obecnych tam kobiet, to kiedy musiałyśmy być świadkiem załatwiania potrzeby fizjologicznej dorosłego mężczyzny. Wszyscy czuliśmy się jak w jakiś ekstremalnych warunkach katastrofy, staraliśmy się wspierać i pomagać sobie. Po pewnym czasie zaczęło robić się ciemno, a w wagonie nie było prądu, więc końcówkę powrotu z weekendu majowego spędziliśmy w ciemnościach, smrodzie i dusznościach gdzie inni załatwiali przy nas swoje potrzeby fizjologiczne. Skojarzenia z przewożeniem ludzi w wagonach bydlęcych do obozów zagłady nasuwały się same.

Myślę, że PKP mogłoby organizować przyjazdy pod hasłem „Death Camp Experience. Poczuj sam, jak się jechało do obozów śmierci!”

Nie będę pisał o głupocie decydentów PKP, którzy jak zwykle nie przewidzieli obłożenia ostatniego pociągu w weekend. Zastanawiam się jednak nad motywem postępowania każdego z pasażerów, którzy mimo takich nieludzkich warunków do pociągu wsiedli i zdecydowali się jechać.

Autorka pisała:

ludzie na stacjach upychali się na siłę, bo każdy chciał dojechać do pracy czy szkoły, a to był ostatni pociąg.

Czy dojazd do pracy lub szkoły jest tak ważny, aby ryzykować zdrowie fizyczne i psychiczne na pięciogodzinną jazdę w siedem osób w ubikacji? Nie wiem jakbym się zachował w takiej sytuacji. Ale nie wiem, co musiałbym robić dnia następnego, aby wsiąść do takiego pociągu. Wolałbym już próbować łapać stopa, szukać autobusu, albo przenocować i wracać następnego dnia.

Po co istnieje teologia?

niedziela, 11 maja 2008 00:29

Fragment wywiadu z wybitnym fizykiem, księdzem profesorem Michałem Hellerem, o którym ostatnio głośno z racji przyznania mu Nagrody Templatona, najwyższej na świecie finansowej nagrody przyznawanej za osiągnięcia w nauce i teologii.

Religia jest czymś zupełnie innym od nauki. Nauka ma zasoby swoich metod. W przypadku tej najbardziej dojrzałej i mi bliskiej, fizyki, metody te sprowadzają się do doświadczeń i zmatematyzowanej teorii. Za ich pomocą nie da się niczego udowodnić w religii. Te metody w niej nie funkcjonują, bo religia zajmuje się rzeczami, które są dla nauki niedostępne. Przykładem jest istotne pytanie, które udramatyzował wielki i bliski mi myśliciel Gotfryd Wilhelm Leibniz: – Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Na to pytanie nauka nie odpowiada. Najprościej by było, gdyby nie istniało nic. Nie byłoby żadnych problemów do rozwiązania. A tymczasem istnieje raczej coś niż nic i za pomocą żadnej metody matematycznej, żadnym doświadczeniem nie odpowiemy dlaczego. Teologia odpowiada: istnieje coś, bo coś zostało stworzone.

Kiedyś miałem na ten temat dyskusję ze znanym biologiem Richardem Dawkinsem, który jest autorem bardzo głośnej książki „Bóg urojony”. Książki moim zdaniem bardzo prymitywnej. Kiedy po raz pierwszy ją przeczytałem, to powiedziałem sobie, że ja z tymi problemami, które on tak ostro stawia, uporałem się, gdy miałem 17 lat.

Nasza rozmowa miała miejsce kilkanaście lat temu. Jak twierdził Dawkins, Pan Bóg nie jest nam potrzebny, bo wszystkie zjawiska biologiczne możemy wytłumaczyć za pomocą praw fizyki. A ja na to: OK, bardzo dobrze. W jaki sposób w takim razie wytłumaczysz, skąd wzięły się prawa fizyki. No i dyskusja się skończyła.

Słuchałem parę tygodni temu nagrań radiowych wykładów Hellera. Zaskakujące, że nie mówi on wiele o Bogu. Jednak Bóg nie przestaje być obecny, gdy ksiądz-fizyk mówi o świecie, który stworzył.

Fajnie, że dzięki tej nagrodzie więcej ludzi zainteresuje się i współczesną fizyką i teologią. A samą nagrodą zainteresował się też polski fiskus. Heller będzie musiał zapłacić … 1,5 miliona złotych podatku od tej nagrody. Być może dostanie dyspensę od Ministra Finansów, gdyż nagroda i tak idzie na cele naukowe (inwestycje w Centrum Kopernika). Przykład, jak bezduszne prawo może podkopywać cenne inicjatywy.

Codzienne uzależnienie od technologii

niedziela, 4 maja 2008 12:06

Trzy rzeczy, bez których czuję się nieswojo wychodząc z domu:

Zegarek. Tak, zegarek. Poszedłem wczoraj na dwie godzinki do lasu. Po co mi zegarek? Żeby wrócić przed zachodem słońca? No bez przesady. A jednak co kilkanaście minut spoglądałem na przegub ręki i do świadomości musiałem dopuszczać pytanie – po co to robię.

Coraz bardziej doceniam chwile, kiedy czasu mierzyć nie muszę, kiedy on po prostu sobie płynie. Ale odruch sprawdzania bieżącego czasu jest jednak silniejszy niż chęć do uwolnienia się od jego tyranii.

Discman. Izoluję się od dźwięków świata zewnętrznego poprzez słuchawki już od pierwszego momentu kiedy zacząłem świadomie słuchać muzyki. Odkryłem szybko, że dźwięki, które mogę sobie sam zaaplikować są o wiele ciekawsze od tego co oferuje świat. Dzieci na podwórku, telewizor w drugim pokoju, sąsiad robiący remont. Sprawdza się to szczególnie w komunikacji publicznej, gdzie raz że jest hałas pochodzący od samego pojazdu, dwa że ludzie gadają i to niektórzy takie głupoty, że trudno to wytrzymać. Innym rodzajem dźwięków od których trzeba się izolować są masochiści mający muzykę w swoich słuchawkach tak głośno, że stojąc parę metrów dalej jestem w stanie rozpoznać słowa.

Jak już parokrotnie pisałem wybieram komunikacji publiczną z tej racji, że można jednocześnie i jechać i robić coś innego, np. czytać książkę. No, ale skoro jakieś baby, czy świeżo zmutowane nastolatki jazgoczą nad uchem, trudno się nad tym czymś innym skupić. Gdy czasami zapomnę wziąć discmana ze sobą, dopiero doceniam, co daje możliwość wyłączenia się.

Ludzie dziwnie się patrzą w autobusie, bo wszyscy już przerzucili się na odtwarzacze MP3. Ja, mimo pokaźnej kolekcji mp3 pozostaję przy discmanie, wciąż mam więcej płyt na CD i choć sporo już zgrałem do formatu mp3, to i tak wygodniej jest mi złapać parę płyt wychodząc z domu, niż zgrywać ich z komputera.

Komórka. I to nawet dziwne, bo mało rozmawiam, klienci częściej do mnie dzwonią, choć i tak ich nakłaniam do korzystania z drogi elektronicznej. Ale gdy akurat komórki zapomnę, nagle się pojawiają się rzeczy, które miałem przez telefon załatwić. No i od czasu gdy kupiłem nokię 9300, telefon wykorzystuję też do czytania książek czy też do sprawdzenia czegoś w internecie. Przywiązuję się więc bardziej niż przy poprzednim aparacie, z którego w zasadzie mogłem tylko dzwonić.

A wam bez jakich urządzeń trudno jest wyjść z domu? :-)

Szczerość popłaca?

piątek, 2 maja 2008 22:56

Omawiamy tematy rozmaite, między innymi pewną jakiś czas temu zakończoną znajomość.

2008-05-02 22:42 Koleżanka: to po cos sie przyznawal do [ocenzurowane]?
2008-05-02 22:42 Vroobelek: jestem zwolennikiem szczerosci w zwiazku :P
2008-05-02 22:43 Koleżanka: Idiota?


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: