VrooBlog

VrooBlog

Archiwum bloga na kwiecień 2005.

Wróblowy zestaw przetrwania

czwartek, 28 kwietnia 2005 07:40

Książka, płyta, herbata

Kliknij zdjęcie, aby powiększyć.

Z cukrem czy bez?

28 kwietnia 2005 07:32

Koniec na razie tych abstrakcji, temat konkretny.

Otóż, kiedy należy słodzić herbatę?

Wiadomym jest, że cukier modyfikuje smak, a większość z nas jest od niego uzależniona. Herbata bez cukru będzie na początku „nijaka”, dopiero po przyzwyczajeniu roztacza przed nami swoje uroki! Szczególnie w przypadku zielonych i czerwonych cukier to ciało obce.

Ja słodzę w trzech przypadkach:
– standardowa herbata do posiłków, jedna łyżeczka na kubek;
– herbata czarna w kubku robiona na rozgrzanie. Wtedy nawet trochę więcej cukru :)
– herbata zielona, którą przez pomyłkę przeparzyłem. Łyżeczka cukru na imbryk 3/4 litra – pomaga zakryć goryczkę.

Kiedyś też gdy parzyłem sobie w imbryku herbatę czarną, musiałem dosładzać, bo strasznie mocna wychodziła. Ale nauczyłem się robić słabszą – a może przyzwyczaiłem do smaku?

W herbaciarniach gdy biorę smakowe – słodzę, niestety najczęściej są przeparzone i inaczej się ich pić nie da, bo smakują tak samo. Jeśli ktoś poda mi adres herbaciarni w Warszawie, gdzie UMIEJĄ parzyć herbatę – ozłocę!!!!! Same Fusy, Teaart, Sikkim, Chmielna – sprawdzone :( Szczytem bezczelności była Chmielna – kiedyś wieczorem zaszliśmy z kolegą, suuuper herbata „Mistyczna” i to wcale nie tak drogo. Niestety dwa tygodnie później odwiedzam z koleżanką, nie dość że 15 złotych za malutki dzbanek (2 filiżanki), to jeszcze pani się drze, że zgodnie z wymogami kierownictwa to powinienem dwie zamówić, ale ona „tym razem przymknie oczy”. Następnych razów nie będzie.

Najważniejsze jest podejście pozytywne

środa, 27 kwietnia 2005 12:11

Co mnie nastawi
co mnie nastawi
co mnie nastawi
pozytywnie do istnienia

oh mother i can feel the soil is falling over my head

(24 IV 2000 14:03)

Otwieranie a odsłanianie

wtorek, 26 kwietnia 2005 06:40

Z jednej strony: otwarcie się na drugiego człowieka, maksymalna szczerość, mówienie o wszystkim.

Z drugiej: odporność na wypadek zranienia, odrzucenia, ataku. Zachowanie spokoju w chwili, gdy ktoś się zachowa nie tak jak bym oczekiwał.

Do niedawna sądziłem, że tego się nie da pogodzić. Że otwarcie się oznacza też odsłonięcie, wystawienie na ciosy. Że jeśli ktoś o mnie tyle wie, to wykorzysta tę wiedzę przeciwko mnie, będzie wiedział jak mnie skutecznie zranić. Rozmowa z B. uświadomiła mi, że szczerość i odporność SĄ możliwe. To, że pokazuję Ci jakąś część siebie nie oznacza wcale, że daję Ci ją we władanie. Jeśli ja nie będę tego chciał, nie jesteś w stanie nic mi zrobić.

Pochodzę trochę z tą myślą i może napiszę coś jeszcze. :-)

Wycofanie

poniedziałek, 25 kwietnia 2005 11:07

Nie, nie, nie. Tam nie ma nic.
„Bo muszę, bo gdybym…, eh, mam nadzieję.”
„Nie można, nie wolno, a co powiedzą…”
Tak tylko oglądasz się za swoim cieniem.

Bezpieczne pozycje, choć w sercu niepokój.
Uciekasz tym prędzej, im mocniej sumienie,
Tak gryząc przypomni o prostej prawdzie,
Że przecież nadal jesteś człowiekiem.

I która z kolei ucieczka to będzie?
I znowu nie wejdziesz nikomu w paradę.
Nie zmienia się koni w połowie brodu,
Nie słyszysz, nie wierzysz, odpływasz sam dalej.

Dlaczego lubię wiosnę?

25 kwietnia 2005 09:24

Budzę się, już jasno. Zegarek. 5:30, można jeszcze spać. :-)

Los Desperados

sobota, 23 kwietnia 2005 21:30

– Niemożliwe.
– Niemożliwe.

– Nie wierzę.
– Nie wierzę.

– Uda się?
– I tak już wiedzą.

Co dalej?

Hop, szklankę piwa!

środa, 20 kwietnia 2005 23:05

No to kto wypije za zdrowie nowego Papieża? :-)

Link do bloga księdza Piotra.

Sztuka?

20 kwietnia 2005 22:44

No dobra, niektórzy się wygłupiają zasłaniając wieżę.

Ale inni podobne wygłupy określą lotniej. Niejaki Cezary Bodzianowski rzucił nartą z ruin skoczni narciarskiej, następnie zjechał po schodach Zachęty. I napisze o tym opiniotwórcza gazeta w parusettysięcznym nakładzie.

„Artysta Cezary Bodzianowski”. K****, jaki artysta???

Eh, rozmieniamy się na drobne.

Ćwiczenie na samouznanie :)

poniedziałek, 18 kwietnia 2005 00:29

Nie boję się:
– wirusów, spajłerów, trojanów i spamu,
– dresiarzy na ulicach (tzn. staram się robić takie wrażenie :-)
– tego, że X. obraża się na mnie raz w miesiącu,
– sieciowych idiotów i troli,
– śpiewać publicznie i niepublicznie,
– wykłócać się z autorytetami.

Zdecydowanie umiem:
– parzyć dobrą (= niegorzką) zieloną herbatę,
– grać w Scrabble,
– robić piękne zdjęcia nieśmiałym kobietom,
– przewidywać dokładne wyniki meczów (Górnik Łęczna – GKS 4:2!)
– wyjaśniać ludziom zawiłości różnych rzeczy,
– napisać dokument w poprawnym XHTML. :-D


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: