VrooBlog
Społeczności internetowe
Specjaliści od zarządzania wiedzą powiadają, że inwestycja w tworzenie społeczności nie powiedzie się, jeśli więcej niż 1/3 środków (czasu, pracy, pieniędzy) wydano na technologię. Reszta musi pójść w ludzi – w propagandę, szkolenia, pozytywne przykłady.
Potrzebni są tylko: ludzie + ich chęć rozmowy + technologia, która to umożliwi. Nic więcej.
Kolega prowadzi portalik Adonai.pl, a tam Źródełko – coś w rodzaju serwisu randkowego dla katolików. W jednej kategorii można się anonsować („Może zostaniesz moją owieczką a ja twoim pasterzem…”, przepraszam za tendencyjny cytat). W kategorii drugiej trwają ożywione dyskusje. Technicznie jest to niesamowicie prymitywne rozwiązanie. Jeden długi ciąg wiadomości. Bez podziału na wątki. Każda wiadomość w jednym bloku, bo system nie obsługuje podziału na akapity. Oczy bolą mnie od patrzenia na to, co dopiero rozmawiać.
A jednak… dyskutanci na Źródełku wyprodukowali 10 tysięcy wiadomości – w tym jednym wątku! Setkom ludzi nie przeszkadzała jak widać toporność forum – wystarczyło dać im możliwość kontaktu z podobnymi sobie.
W czasie studiów zapisałem się kiedyś na forum Nestle, gdzie rozwiązywano różne case-studies, zwycięzcy mieli dostać się na praktyki w firmie. Potwornie mała czcionka, tragiczna nawigacja. Machnąłem ręką. Jednak wielu studentów w oczach miało przyszłą swoją karierę, nie przejmowali się więc tym, że stronę czytać trzeba z lupą.
Zaczynamy więc zawsze od ludzi. Jeśli masz pomysł, wiesz wokół czego ich połączyć, jeśli stworzysz miejsce, które uznają za ważne, to 3/4 sukcesu za Tobą.
Nie, nie strzelam gola do własnej bramki (zawodowo zajmuję się użytecznością serwisów internetowych). Dopóki prowadzisz JEDYNE forum w sieci na temat nieśmiałości, jedyny portal randkowy dla katolików, jedyną galerię hodowców wróbli doniczkowych – to użyteczność nie jest najważniejszym czynnikiem sukcesu. Ale gdy zaczniesz zastanawiać się nad rozbudową serwisu, gdy pojawią się miejsca konkurencyjne – wtedy już tak. Może się okazać, że to, co spajało wszystkich uczestników na samym początku już nie wystarcza – zaczną narzekać, będą się domagali, żeby było prościej, będą odchodzili, będą zakładali swoje fora. To, co robić w takich przypadkach jest już jednak tematem na innego bloga. :-)
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
No i tak właśnie powstało Astrolabium-ciekawa ciekawa tematyka, dobrze zorganizowany portal i niewyczerpujące się tematy.A ludzie przyszli sami.
to prawda z tą lupą:)
też nie męczę się w takich przypadkach:), nie umiem:), I dlatego jest to zdumiewające, że mimo takich trudności motywacja wielu okaże się silniejsza niż takie (niewielkie, wręcz malutkie:) niedogodności.
bardzo to wszystko ciekawe.
Podoba mi się to:
„zaczynamy więc zawsze od ludzi”
(a życie bez akapitów……. to nie życie!:)
A na temat AMWAY-a to lepiej się nie wypowiadaj, bo widzę, że nic z tego nie łapiesz. Abyś nie był jak ten z powiedzienia – „widzę, że mówisz co myślisz, ale nie myślisz co mówisz”. ;)
bardzo fajne
Święta racja