VrooBlog

VrooBlog

Ukraina: czas się bać – tylko o co?

wtorek, 4 marca 2014 12:26

Pojawiają się oczywiste analogie z końcem lat 30.

Putin ma apetyt na Ukrainę, tak jak Hitler miał na Czechosłowację, nawet argumenty są podobne – ochrona mniejszości i tak dalej. Świat nie ma ochoty umierać za Krym, tak samo jak nie chciał umierać za Gdańsk w 1939 roku. I też argumenty były podobne. Gdańsk był i tak niemiecki, a Krym jest też w zasadzie rosyjski, kiedyś Rosja go Ukrainie podarowała. Zabranie z powrotem prezentu jest wprawdzie nieeleganckie, ale nie jest grabieżą.

Najważniejsze życzenie jest jednak takie: NIECH TO SIĘ WSZYSTKO JAKOŚ UŁOŻY, dobra Włodek, weź ten Krym, ale no daj spokój, nie rób siary. Takie uspokajanie pijanego wujka na imprezie rodzinnej, na którego nikt nie ma ochoty krzyczeć, a nie da mu po gębie, bo wujek ma dwa metry wzrostu i kumpli w policji. Daj spokój Włodek i pozwól nam sobie spokojnie żyć w tym naszym pierwszym świecie! Bo nas bardziej interesuje niedługa premiera iPhone 6, niż jakieś kraje na wschodzie. Pozwól, aby okulary Google służyły do rozbierania dziewczyn, a nie namierzania żołnierzy wroga!

Jak nie chcesz się zainteresować polityką, to polityka przyjdzie do ciebie. Pouczające jest porównywanie dzisiejszych mediów, z tymi z lata 1939 roku. Owszem, sytuacja międzynarodowa była napięta, ale ludzie jeździli na wakacje, przygotowywali się do roku szkolnego, prowadzili normalne życie. Mądrzy komentatorzy uspokajali, że Hitler tylko blefuje, że ma wystarczająco dużo problemów w zajętej Austrii i Czechosłowacji, że po co mu właściwie iść dalej. Mądrzy komentatorzy analizowali jego armię, że owszem, jest sporo nowoczesnej techniki, ale jakby to puścić na polskie drogi, to się rozleci i zapadnie w błoto po tygodniu. Nie było dnia bez jakiejś karykatury w prasie – dziś rolę tę przejmują memy. Cała przerażająca prawda była znana tylko elitom – choć i te się straszliwie myliły. O ile w 1933 roku można było Hitlera straszyć wojną prewencyjną, to sześć lat później państwa europejskie były wobec niego bezbronne. A nawet Stany Zjednoczone wychodzące dopiero z wielkiego kryzysu ekonomicznego miały zredukowaną armię, o wielkości zbliżonej do polskiej.

No i teraz też czytamy, że flota czarnomorska jest przestarzała, że gdyby odjąć surowce, to PKB Rosji jest zbliżone do Polski, że większość Rosjan nie popiera Putina (jakby to miało znaczenie w III Rzeszy). Obama ma mnóstwo kłopotów wewnętrznych, Unia zmaga się z kryzysem i ciężarem własnej urzędniczej dekadencji. Kto ma czas na wojnę?

Boję się, że my się wszyscy mylimy. Że ten skurwysyn nie zatrzyma się na Krymie. Że on ma określony plan – najpierw odbudowy całego ZSRR w granicach sprzed 1989 roku, a potem odbudowy bloku wschodniego. I ukarania odpowiednio tych, którzy porzucili jego naród.

W tym scenariuszu na razie bezpośrednio nam nic nie grozi. Poza ogromnym kryzysem ekonomicznym, który zafunduje nam Rosja przykręcając kurek z gazem, jeśli dalej będziemy brykali i wysyłali polityków do ich strefy wpływów. Oni tym gazem są w stanie zwasalizować sobie wiele państw – co zresztą widać po przykładzie Białorusi. Mądrzy komentatorzy mówią, że nie, że Rosja potrzebuje tych naszych pieniędzy, bo ich eksport ropą stoi. A mnie się wydaje, że eksport eksportem – ale armia i partia zawsze się w państwie sowieckiem wyżywiły.

Tak więc Putin zajmie Ukrainę i Białoruś, może i kilka państw południowych, co akurat nie jest dla niego najważniejsze. Potem wyciągnie ręce po państwa bałtyckie. Oznaczało to będzie natychmiastowy rozpad Unii – bo jest to struktura, która potrafi hodować swoich urzędników, ustalić normy krzywizny ogórka i walczyć o prawa gejów – ale nie jest w stanie zrobić niczego, co istotne. Tym bardziej, że rozgrywającym w Unii są od dawna Niemcy, które będą cały czas liczyły na dogadanie z Władymirem. I mogą się doczekać. W miejsce Unii powstaną więc dwie strefy – jedna uzależniona od Niemiec, druga od Rosji. Gdzie będzie granica i czy przypadkiem nie na Wiśle? Soll ich mein Deutsch wiederholen, ili bukwy?

Na tym już zakończę tę fantazję. Historia bywa nauczycielką życia, ale niekoniecznie musi się powtarzać.

PS. Kilka tygodni temu zawsze neutralna Szwajcaria ograniczyła imigrację z Unii Europejskiej. Oczywiście zupełnie przypadkowo.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. airborell

    „Tym bardziej, że rozgrywającym w Unii są od dawna Niemcy, które będą cały czas liczyły na dogadanie z Władymirem.”

    Akurat Merkel nie ma do Putina grosza zaufania.

    A na bycie faktycznym protektoratem Niemiec to się chyba już dawno zgodziliśmy. Do licha, od XVIII wieku faktyczny wybór Polski polega na byciu protektoratem Rosji albo Niemiec – Beckowi się co prawda roiło że jest inaczej, efekty znamy.

  2. RobertP

    Twoją notkę napisał RAZ, już dawno ;-)
    http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4010/pieprzony-los-kataryniarza

  3. marcin

    W 1939 r. Gdańsk nie był polskim miastem, co prawda nie był też niemiecki de iure, ale ale de facto był zdominowany przez Niemców. Wiem, że z dzisiejszej perspektywy trudno w to uwierzyć, ale takie są fakty.

  4. Vroo

    @RobertP – o tak, jak ją pisałem, to przypomniały mi się Strefy z powieści Ziemkiewicza ;-) On sam zresztą ostatnio wspomniał, że jego opowiadania ze wczesnych lat 90 jakoś stają się aktualne.

    @marcin – no tak, chociaż Krym też ma skomplikowany status przez obecność tam rosyjskich wojsk.

  5. Bachniczex

    Ostatnio wróciłam do słuchania Kaczmarskiego. Nigdy do tej pory „Jałta” nie wydawała się tak aktualna…

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: