VrooBlog

VrooBlog

Rozczarowanie ekonomią

sobota, 16 marca 2013 21:08

Trafiłem niedawno w Wyborczej na fragment wywiadu z prezesem spółki Maspex Wadowice, Krzysztofem Pawińskim.

Padają w nim takie słowa:

Jestem rozczarowany dzisiejszą ekonomią, która w sensie popperowskim według mnie nie jest nauką. Kryterium naukowości jest to, że teoria jest tak długo prawdziwa, dopóki jeden fakt jej nie przeczy. W ekonomii wszystkiemu, co powiedziano, zaprzecza nie jeden, ale dziesiątki faktów.

Dzisiejsza ekonomia nie tłumaczy nam żadnych istotnych związków przyczynowo-skutkowych. Nie wiemy dotąd, jaka jest rola ilości pieniądza w gospodarce? Nie potrafimy zdefiniować kredytu w taki sposób, aby go wprowadzić jako pojęcie ścisłe. Ekonomia jest teraz na tym etapie, na jakim fizyka była przed Galileuszem, a już na pewno przed Newtonem.

Jest to bardzo zbliżone do tego, co sam na temat ekonomii uważam.

Ukończyłem SGH, uczelnię ekonomiczną, podobno najlepszą w kraju. Przez pierwsze dwa lata mieliśmy całą masę przedmiotów ogólnych. Na pierwszym roku ekonomia, gdzie dr Bogusław Czarny próbował nas – skutecznie! – zafascynować tym, jak język ekonomii może opisać różne zjawiska z życia gospodarki. Jednak już początków drugiego semestru, coraz mniej było praktyki, coraz więcej wykresów i matematyki. Na drugim roku wykłady z makro- oraz mikroekonomii. Tu już kompletne oderwanie od życia. Bezrobocie, inflacja, stopa procentowa, podaż pieniądza – to wszystko ładnie wyglądało na wykresach – ale stawiało pytanie – czy to działa w rzeczywistości?

Na półce mam wciąż „Makroekonomię” Begga i myślę, żeby do niej zajrzeć po 10 latach. Ale po co, skoro widzę, że ludzie, którzy ekonomię studiują od dziesiątek lat poruszają się jak dzieci we mgle. Jeden z dziennikarzy zrobił niedawno analizę tego, jak w sprawie podwyższenia lub obniżenia stóp procentowych głosują członkowie Rady Polityki Pieniężnej. Bywają tacy, którzy głosują niemal losowo. No i stopa procentowa jako cena pieniądza – jakże jest prymitywnym narzędziem pobudzania lub wstrzymywania wzrostu gospodarczego.

To nie znaczy, że ekonomia jako nauka jest bezużyteczna – problem w tym że to jest nauka polegająca na obserwacji tego co się dzieje w gospodarce, a niezdolna do wykreowania czegoś nowego. Podobnie jak historyk mający w głowie setki wojen nie doprowadzi do pokoju, tak samo ekonomista nie będzie umiał pokierować gospodarką. Zaufanie do ekonomistów upadło jeszcze bardziej w ostatnich latach, gdy okazało się, że światowy system finansowy zakłada już dzisiaj kompletną nierównowagę i w zasadzie trudno to wszystko dopasować do modeli i wykresów.

Pawiński przedstawia to następująco:

– Żyjemy w modelu inflacyjnym, który polega na tym, że ci, którzy pożyczają, kradną tym, którzy odkładają. Ponieważ najwięcej pożycza państwo, to ono najwięcej kradnie i ten stan rzeczy sankcjonuje. Kiedy sięgniemy do historii, możemy sobie przypomnieć model florencki, gdzie podatki były niskie, ale kupcy musieli przeznaczyć pewne kwoty na zakup obligacji, czyli po prostu długu miasta. Z góry było wiadomo, że miasto nigdy tego nie odda, ale obsługiwało odsetki. Dziś także nikt nie ma nadziei, że na przykład USA oddadzą pożyczone pieniądze, ale ci, którzy je wkładają, chcą mieć od tego odsetki. I tak to funkcjonuje.

Prezes Maspeksu wspomina o narzędziach, które gospodarka stworzyła do konkretnego celu – a z którego wolny rynek zrobił narzędzia spekulacji:

To o tyle szokujące, że instrumenty typu futures zaczęły wchodzić z początkiem poprzedniego wieku właśnie po to, aby ustabilizować rynek produktów rolnych i stworzyć z farmerów amerykańskich dobrych klientów banków. Można było zaplanować ich dochód i dać im kredyt. Dziś te same instrumenty z inaczej tylko ustawionymi impulsami służą jego destabilizacji.

Są banki i spekulanci, chociaż nie lubię tego słowa, którzy kreują zmienność cen różnych produktów, bo zarabiają na tym wielkie pieniądze.

Pytam: jaki wpływ na realną gospodarkę miałoby wprowadzenie podatku transakcyjnego, tzw. podatku Tobina od tych instrumentów? Dla mnie żadnego, ale dla tych, którzy po kilkadziesiąt czy kilkaset razy dziennie wchodzą na ten rynek, to już działanie kosztotwórcze.

Podobnie jest z wieloma innymi narzędziami – jak np. zezwolenia na emisję CO2 – może i opodatkowanie emisji dwutlenku węgla ma jakiś sens – ale w sytuacji gdy można nimi handlować – jest to wypaczenie.

Co tutaj zrobić? Skąd państwo powinno brać pieniądze? Bardzo sensowne nawiązanie do mojej ulubionej powieści Zajdla:

Stańmy tam, gdzie Bismarck w II połowie XIX wieku, i zastanówmy się, co będzie rosło w najbliższych latach. Czego opodatkowanie się nam opłaci? […]

Musimy przenieść ciężar z opodatkowania pracy na opodatkowanie konsumpcji. Praca umiera. Polecam powieść s.f. Janusza Zajdla „Limes inferior”. Tam mamy obraz społeczeństwa, które konsumuje, ale gdzie praca jest niepotrzebna, gdzie jest ona przywilejem. I myślę, że takich czasów dożyjemy. Kiedyś praca była obowiązkiem, teraz jest prawem, a w przyszłości będzie przywilejem. I oczekuję od polityków, że zajmą się właśnie tym, a nie jakimś politycznym boksem i faulowaniem w narożniku.

Na koniec smutne proroctwo:
Moje pokolenie pamięta lata 80. Pamięta więc przekleństwo dodruku pieniądza w tym kraju – w małej gospodarce, gdzie ten efekt był od razu widoczny. Potężny impuls inflacyjny pojawi się wcześniej czy później. Ratuje nas to, że dodrukowane pieniądze poprawiają bilanse banków, a banki są tak wystraszone, że ich nie pożyczają. Prędzej czy później jednak trafią one do obrotu. I będziemy mieć wielką inflację, a co za tym idzie – wielki problem.

PS. fragment pochodzi z książki Łowcy Milionów. Dekalog przedsiębiorcy, którą mam w formie e-booka i mocno polecam – jestem na razie po dwóch wywiadach. Prawdziwi ludzie, którzy w Polsce osiągnęli sukces prowadząc polskie firmy. Rzecz naprawdę inspirująca.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. t3d

    Wadowice, a nie Katowice ;)

  2. Vroo

    Fakt :)

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: