VrooBlog

VrooBlog

Piramidy finansowe małe i duże

poniedziałek, 10 września 2012 07:53

Zacznę od tego, że jakieś dwa lata temu na ulicy Świdnickiej we Wrocławiu widziałem faceta ubranego na złoto + trzy czy cztery hostessy, które namawiały do INWESTYCJI W ZŁOTO. Amber Gold miało oferować 14 czy 15 procent zwrotu na lokacie.

Zastanawiam się teraz, jak to jest, że nawet nie pomyślałem o takiej „inwestycji”, choć moje lokaty w mbanku czy Open Finance miały wtedy maksymalnie 6%. Chyba przede wszystkim odrzuciła mnie oprawa tej promocji – machanie złotymi błyskotkami jak dla dzikusów. No i podejrzewałem, że na pewno jest w tym haczyk, taki sam, jaki miały Duże i Bezpieczne Banki oferujące tzw. „lokaty strukturyzowane”. Inwestujemy w złoto! Zysk do 14%! A tak naprawdę inwestowało się kilka procent w ryzykowne instrumenty pochodne, a większość w obligacje – po to, aby po roku czy dwóch można było oddać „kapitał w całości”, najczęściej bez odsetek, bo cena złota była inna, niż zakładały ją warunki lokaty.

Tak więc uznałem Amber Gold za kolejną tego typu sztuczkę, ale jednocześnie nie myślałem o tym w kategorii piramidy finansowej. Teraz dowiaduję się, że ludzie owszem, dostawali pierwsze wypłaty, to ich skłoniło do wpłacania więcej i więcej.

Jednak przeciętny nabywca lokaty w Amber Gold, powinien pomyśleć o tym, co się dzieje z kursem złota, czyli metalu, na którym lokaty miały się opierać.

Kurs złota stooq.pl

Kurs wzrastał nieprzerwanie od początku 2009 do połowy 2011. To faktycznie było 80% zwrotu przez dwa lata i jeśli pan Plichta kupował za powierzone pieniądze czy to złoto fizyczne czy certyfikaty inwestycyjne (dostępne dla każdego np. na warszawskiej giełdzie) – mógł wychodzić na swoje. Tyle, że od zeszłego roku cena złota stoi w miejscu. A ludzie dalej wpłacali setki tysięcy. Na czym więc Amber Gold miał zarabiać?

Lokaty przynosiły zysk, Amber Gold był obecny we wszystkich mediach, dlaczego więc ludzie nie mieliby wierzyć? Teraz się obudzili mądrzy komentatorzy z tych samych gazet, które zamieszczały pełnostronicowe reklamy firmy? Owszem, taki np. Maciej Samcik z GW pisał wielokrotnie o tym dlaczego AG mu się nie podoba (np. w styczniu tego roku), co nie przeszkadzało jego pracodawcy zarabiać na reklamach.

Ale już np. w takiej książce „Inwestycje alternatywne”, którą czytałem podczas wakacji – przy rozdziale o złocie, autor po prostu wymienił AG wśród innych firm, przez które można w złoto inwestować. Skoro mylili się eksperci, dlaczego normalny człowiek ma nie wierzyć?

Jasne – chciałaby branża bankowa – pójdź o ludu prosty do naszych banków, uczciwe lokaty ci damy. Tyle, że pamiętając kombinacje banków z lokatami strukturyzowanymi czy progresywnymi, gdzie wyliczenie prawdziwego oprocentowania to zadanie dla studenta z Excelem – nie, nie ufam bankom tak samo jak panu Plichcie. Oczywiście, pamiętam o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, dzięki czemu moje pieniądze w banku są jednak bezpieczniejsze. Ale nadal nie ufam.

Zakończę ten wpis odniesieniem do innego e-booka, którego przeczytałem niedawno: Pieniądze leżą na parkiecie. Giełda dla niepokornych. Autorem jest dyrektor operacji kapitałowych w jednym z domów maklerskich. Czyli można powiedzieć, osoba, która siedzi wewnątrz tego światka giełdowego. Pierwszy rozdział książki to „Szwindel pod nazwą światowe finanse”. Pokazuje w nim, jak ogromną piramidą finansową jest sama giełda, ale także cały współczesny system finansowy.

Furorę w internecie zrobiła następująca grafika:

ZUS vs Amber Gold

Oczywiście eksperci skomentowali to od razu  jako straszny populizm. Ale ta grafika pokazuje przecież tylko niewielki wycinek ogólnoświatowej piramidy. ZUS zadłuża się w ten sposób, że bierze nasze pieniądze, a emerytury wypłaci nam z podatków przyszłych pokoleń. Ogólnoświatowy system zadłużenia nawet nie zakłada, kto wypłaci pieniądze w przyszłości. Wszyscy są zadłużeni wobec wszystkich, deficyt budżetowy to rzecz normalna, a upadają tylko te banki i państwa, które zdecydowanie przesadziły. Pytanie, jak długo ten system uda się utrzymać i czy w pewnym momencie on nie pęknie i nie doprowadzi do kryzysu przy którym „Wielki Krach” nie będzie już taki wielki.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. allworthy

    „Maciej Samcik z GW pisał wielokrotnie o tym dlaczego AG mu się nie podoba (np. w styczniu tego roku), co nie przeszkadzało jego pracodawcy zarabiać na reklamach”

    Czyli dział reklamy powinien obowiązkowo weryfikować uczciwość reklam?

  2. Vroo

    To oznacza, że powinien publikować każdą bzdurę, którą mu się wyśle? Dla mnie te reklamy w GW czy patronaty Rzepy (np. http://www.rp.pl/artykul/746963.html
    ) były świadectwem, że AG traktowano „normalnie” jak każdą inną firmę, więc trudno mieć dzisiaj pretensje, do ludzi, że im powierzyli pieniądze. Mieć obawy można było dopiero od końca ubiegłego roku.

  3. allworthy

    A dla mnie reklamy w GW są dowodem na to, że zapłacili cenę wymaganą przez Agorę.

    „świadectwem, że AG traktowano „normalnie” jak każdą inną firmę, więc trudno mieć dzisiaj pretensje, do ludzi, że im powierzyli pieniądze” – nikt nie ma do tych ludzi pretensji. To ONI mają pretensje, że nikt im nie powiedział, że osiągnięcie takiego „gwarantowanego” zysku nie jest możliwe; pomijam fakt, że raczej nie czytali też warunków umowy, którą podpisywali, bo ciężko byłoby wtedy się nie zdziwić, jakie dziwne rzeczy tam były wypisywane.

  4. Piotr Kasprzyk

    „Wszyscy są zadłużeni wobec wszystkich, deficyt budżetowy to rzecz normalna, a upadają tylko te banki i państwa, które zdecydowanie przesadziły.”
    Hm, albo przesadziły, albo komuś podpadły.

  5. Marcin Rybacki

    Chciałbym zauważyć, że wokół AG zrobiło się głośno NIE w momencie gdy zaczęło mieć problemy finansowe (wypłacalność) itd.

    Oczywistym jest, że gdyby doszło do runu na DOWOLNY bank to ten bank ogłosiłby bankructwo lub pożyczyłby pieniądze żeby te środki odzyskać – nie miałby jednak własnych środków żeby te pieniądze wrócić.

    Sprawa wygląda mi na taką, że komuś Pan Plichta się nie spodobał. Możliwe, że komuś z bankowego lobby, bo jak to może być, że jakiś młody wilczek szturmem zdobędzie mocną pozycję na rynku? Nie można do tego dopuścić.

    Podejrzewam, że gdyby w AG pieniądze by zostały, a klienci trzymali stabilnie oszczędności to po kilku latach pomnożyłby te środki z różnych inwestycji (niekoniecznie w złoto) i je by Pan Plichta im bezboleśnie wrócił. A tu…

  6. Vroo

    A to jest inna sprawa i klucza szukałbym nie w AG, a w OLT, które się wielu państwowym spółkom (LOT, PKP) mogło nie podobać.

  7. Marcin Rybacki

    Nota bene słusznie zauważyłeś, że to same banki zaczęły psuć rynek oferując bardzo rozmyte produkty finansowe pod nazwą LOKATY strukturyzowane. Jak dla mnie lokata powinna być LOKATĄ, a inwestycja w papiery wartościowe powinna być INWESTYCJĄ W PAPIERY WARTOŚCIOWE. A potem przeciętny człowiek gubi się i zaciemnia się granica pomiędzy pewnym i niepewnym. Gdzie jest KNF jak banki upychają pod płaszczykiem lokaty takie produkty?

    Jakoś nikt w mediach o tym nie wspomina, a tutaj trzeba by szukać źródeł „naiwności” klientów.

  8. allworthy

    „Podejrzewam, że gdyby w AG pieniądze by zostały, a klienci trzymali stabilnie oszczędności to po kilku latach pomnożyłby te środki z różnych inwestycji (niekoniecznie w złoto) i je by Pan Plichta im bezboleśnie wrócił”

    Na razie jedyną inwestycją Marcina P. były linie OLT. Jeśli ktokolwiek uważa, że działały one racjonalnie ekonomicznie, to winszuję zdrowego rozsądku. Jak można pisać „gdyby w AG pieniądze by zostały”, jeśli one zostały spalone w postaci paliwa lotniczego?

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: