VrooBlog
Dlaczego Wiedźmina Sapkowskiego nie można wciąż przeczytać w całości po angielsku?!
Mówi się o nas, Polakach, że często tracimy różne szanse dziejowe. Przegrywamy wojny, które można było wygrać, głupio przejadamy okresy dobrej koniunktury, a w momencie gdy jest źle, podkładamy się jeszcze bardziej. Dzieje się to w skali makro i mikro. Są przedsięwzięcia, które mogą podbić świat, z dziwnych powodów tak się nie dzieje.
Obecnie Wiedźmin II jest jedną z najpopularniejszych gier na świecie. Właśnie dostał aż 6 prestiżowych nagród European Games Award 2012. To ogromny sukces CD Projektu, który już na dobre stał się światowym potentatem.
W lipcu przechodziłem Wiedźmina ponownie, inną ścieżką i zwróciłem uwagę, jak dużo w fabule jest odniesień do sagi Andrzeja Sapkowskiego. Geralt wciąż spotyka postaci znane z sagi, wciąż w wypowiedziach trafiają się nawiązania do tamtych wydarzeń, no a cała fabuła, która przed graczem jest odkrywana zaczyna się właśnie parę lat po ostatnich wydarzeniach z sagi. Można powiedzieć, że gracz tworzy dalszą część tego, co działo się w książkach.
Tyle, że poza Polską mało kto ma tego świadomość.
Andrzej Sapkowski napisał dwa tomy opowiadań oraz pięć tomów powieści. Z tych siedmiu części po angielsku został wydany jedynie… pierwszy tom opowiadań (The Last Wish) i pierwszy tom powieści (Blood of Elves). Oba tomy mają na Amazonie dobre recenzje, ludzie sięgają po nie po zagraniu w grę. Ale dominują też narzekania – gdzie dalsze części?! Jak można było wydać powieść, której fabuła wynika z II tomu opowiadań, który opublikowany nie został?
Nie wiem, czyja to jest nieudolność:
- autora, który ma swoje zwyczaje i mógł powiedzieć „nie”.
- wydawcy – widzę, że SuperNova ma od lat jakieś kłopoty, chyba niczego nowego nie wydają już. Tak jakby jechali na popularności Sapkowskiego i wznowieniach klasyki polskiego SF.
- tłumacza – nie może sobie poradzić z pełnym gier słownych językiem Sapkowskiego?
- właściciela praw autorskich – któremu je oddano i ten je sobie trzyma?
Ale smutne, bo Sapkowski miał szansę zostać najpopularniejszym polskim pisarzem fantasy/SF po Lemie. Jego książki powinny być dodawane do edycji rozszerzonych Wiedźmina, a fani na całym świecie powinni mieć możliwość kupienia ich obok gry. Hollywood mogłoby kupić prawa do filmu i zrobić coś lepszego niż ta żenada, którą kiedyś oglądaliśmy w kinie i telewizji. Szanse wciąż są. Może przy Wiedźminie III?
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
podejrzewam że walka o tłumaczenie wciąż trwa:
jakiś czas temu Wojciech Orliński pisał w Dużym Formacie o tym jakie kłopoty niesie ze sobą wyrafinowana proza Sapkowskiego:
http://ksiazki.polter.pl/O-tlumaczeniu-prozy-Sapkowskiego-w55854 (oryginał pod pianą i nie potrafie zlinkować)
Tu jest: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,11480242,Pozytek_z_wolacza__czyli_tajniki_prozy_Sapkowskiego.html (piano do końca sierpnia darmowe). Artykuł z kwietnia, co daje nadzieję, że jednak coś się będzie w temacie działo.
Cóż…nie bez znaczenia jest humorzastość Sapkowskiego, jego mega – ego i zmienność postanowień.
po angielsku może jest klapa, ale w niemieckich księgarniach widziałam już całą sagę wiedźmina. :)
[…] Najwyraźniej wydawca i autor nie chcą zarobić. Zresztą akurat w przypadku Sapkowskiego mamy przykład jednej z największych straconych szans dla polskiej literatury. Ogromna popularność obu części gry „Wiedźmin” na świecie – tylko dwie części Sagi zostały przetłumaczone na angielski. Dostatecznie wyżalałem się na ten temat na blogu prywatnym. […]