VrooBlog

VrooBlog

Głos trolla na puszczy

piątek, 1 kwietnia 2011 23:10

Samotność jest najgorsza, gdy masz tyle do powiedzenia światu, ale nikt cię nie słucha.

Możesz wyjść na ulicę, pisać w internecie, wszyscy przejdą obojętnie, odpowiedzią będzie co najwyżej irytacja.

Przypadek pierwszy:

Cztery czy pięć lat temu lat temu brałem udział w pewnym projekcie dla Empiku, rysowaliśmy dotykowe kioski, w których ludzie odsłuchują muzykę. Są chyba do tej pory.  Aby poznać potrzeby klientów, zaczęliśmy od wywiadów na dziale muzycznym Megastore. No i standardowo, podchodzimy, pytamy, zapisujemy i dalej.

Podszedłem do starszego człowieka, może zresztą nie tyle starszego, bo miał koło 50-ki, ale widać zmęczonego życiem. Pytam o to, w jaki sposób szuka płyt w sklepie. A on… jakby przed nim objawił się Anioł Gabriel i zamachał skrzydłami. Zaczął opowiadać i opowiadać i opowiadać, coraz bardziej odchodząc od tematu. Że muzyki to on słuchał jeszcze w latach 80. w audycjach Tomka Beksińskiego.  Gdy grzecznościowo potwierdziłem, że wiem o kogo chodzi, jeszcze bardziej gorączkowo zaczął się opowiadać, w końcu sięgnął do teczki i wyciągnął plik papierów, mówiąc, że to… listy, które od Beksińskiego dostawał w tych latach 80. Od tego momentu starałem się już tylko rozmowę zakończyć.

Wariat? Nie, człowiek samotny, który o czymś tak pięknym jak słuchana od młodości muzyka od dawna z nikim nie rozmawiał. Być może ma żonę, rodzinę, znajomych – ale nikt tego nie słucha, traktują go jako dziwaka. Więc chodzi po sklepach muzycznych, przegląda okładki, a w wolnych chwilach czyta po raz setny listy od Beksy.

Przypadek drugi:

Książka „Józef Piłsudski odbrązowiony”, którą jako fan Marszałka kiedyś kupiłem w taniej książce. Oj, nienapisana przez fana, wręcz przeciwnie. Antoni Położyński, rocznik 1914 przeszedł w czasie wojny całą Europę, potem osiadł na Zachodzie, ożenił się ze obywatelką Szwajcarii, założył dobrze prosperującą firmę, a pod koniec życia zaczął wydawać swoje książki.

No i jedna z nich na temat Piłsudskiego i historii Polski. W środku bełkot. Dosłownie. Czasami zdania kompletnie niezrozumiałe, z błędami gramatycznymi, ortograficznymi, zero interpunkcji, zero korekty. Starszy, ponad 80-letni pan musiał wreszcie wykrzyczeć, to co przez całe życie go dławiło, różne żale, własne teorie i interpretacje historii. No bo, czy ktoś z kim mieszkał w tej Szwajcarii chciał go słuchać? Dlatego spisał wszystko, dał do wydania i był szczęśliwy.

Przypadek trzeci:

Dzisiejszy wpis w dyskusji jednej z administratorek Wikipedii. Po polsku i angielsku. Niezrozumiałe? Zdecydowanie. Najwyraźniej jest to skarga na Facebooka, który usuwa jego wpisy. Pogooglowałem nazwisko autora. Faktycznie, facet po 70-ce, założył kilka różnych stron, na których dzieli się swoimi przemyśleniami na temat religii i życia. Czy ktoś to czyta? Wątpliwe. Więc próbuje iść tam, gdzie są inni ludzie. Ale na Wikipedii czy Facebooku zostanie potraktowany wyłącznie jako namolny troll.

Można tak długo.

Są ludzie, którzy przez całe życie chcą być wysłuchani. Marzą o uwadze innych, domagają się tej uwagi, gdy z nimi rozmawiasz, dominują rozmowę, szczęśliwi, że ktoś ich chce w ogóle wysłuchać. Jeśli trafiają do internetu, szybko dostają miano trolla, bo gadają długo, nie na temat i niezrozumiale. Ktoś, kto chce, a nie mówi często, nie umie mówić zwięźle. Czuje, że ma jedyną okazję, a im więcej słów tym lepiej.

Ale najbardziej cierpliwy słuchacz będzie miał dość.

Jedni pozostają w swojej samotności, aż do czasu, gdy będą mogli ponownie się wypowiedzieć. Inni korzystają z możliwości jakie daje internet – zakładają blogi i strony, piszą artykuły, logują się na forach. Tam czekają ich śmiech i blokady. Albo milczenie. Gdy nikt nie komentuje, nie reaguje, nikt nie daje znaku życia. Oto głos wołającego na pustyni…

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. gmazur1

    Dobry tekst. Ja Twojego bloga chętnie czytam.
    Jest w nim wiele dobrych rzeczy. Trafne teksty i z poczuciem humoru.
    A faktycznie. Najgorsza rzeacz dla niektórych ludzi to ich po prostu nie słuchać!
    Albo słuchac obojętnie.

  2. sz.

    lubię ten fragment piosenki sdm:
    „wrzucamy do ogniska listy
    te najpiękniejsze – nie napisane”.

    czasem tak samo jest i ze słowami- że najpiękniejsze są te, niewypowiedziane.
    i czasami ważniejsze jest mieć z kim milczeć- żeby ta cisza, nie była wymuszona, i żeby właśnie słowa jej nie zagłuszały.

  3. ewa777

    Bardzo ładnie napisałeś. To niezmiernie bolesne, kiedy brakuje osoby, która by nas wysłuchała i zrozumiała. Żaden internet, żadne kluby, żadne fora nie zastąpią bliskiego człowieka.

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: