VrooBlog
Facebook czyta moje myśli!
O tym, jak bardzo zakurzony jest ten blog świadczy choćby fakt, że są tu linki do blipa (gdzie już prawie nie zaglądam) oraz do profeo (skąd usunąłem konto rok temu), a nie ma ani jednego linka do Facebooka. Choć to tam siedzę najwięcej.
Facebook wie o nas bardzo dużo. Oto jedna z sytuacji sprzed dwóch lat. Konto na fejsie założył kolega z pewnego forum, który w internecie znany jest tylko z nicka. Na tym forum ja też jestem pod nickiem. Przy rejestracji podał normalnie imię i nazwisko i … na następnej stronie pojawiłem mu się wśród polecanych znajomych.
Tydzień temu idziemy sobie po Krupówkach, zaczepia nas dziewczyna z ulotką klubu muzycznego. Za dwa dni będzie koncert zespołu Wojtka Pilichowskiego, może warto się wybrać, tak mówię kolegom. Dzień później zaglądam na FB w komórce, wśród propozycji znajomych… „Wojtek Pilichowski”.
Dzisiaj patrzę na listę w GG, że pewna koleżanka się nie pojawiła w pracy. Ciekawe, co u niej słychać. Wchodzę na FB i w prawej kolumnie nagłówek „Poprzednie aktualizacje statusu”, w których widzę … statusy tej koleżanki.
Chyba pora już zacząć się bać? ;-)
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
O ile pamietam to fb filtruje streaming statusów pod kątem tego jak klikasz „lubię to” u znajomych. Jeżeli często klikasz lubię to na dana osobę to jest większa szansa, że ci wyskoczy na stronie…
Właściwie to zastanawiałem się, czy do Ciebie nie napisać z pytaniem, bo pomyślałem sobie, że może się na tym znasz, ale widzę, że też tak średnio znasz mechanizmy fejsbukowe. ;) A chodzi o to, że ostatnio FB skojarzył mnie z osobą, z którą bardzo nie chciałbym być kojarzony, a, co gorsza, kompletnie nie mam pojęcia w jaki sposób nas skojarzył, bo nie mógł ani przez maila ani przez wspólnych znajomych, no zupełnie nijak. Jak dla mnie – jak najbardziej pora zacząć się bać. :)
Pytanie tylko – zamiast się bać, może po prostu nie pakować się w 'fakebook’? Do tej pory go nie było i świat się kręcił, więc co wielkiego się stanie jeśli nie będę się w to angażował? Parę lat temu zaistniałem na naszej-klasie (no, to była rzeczywiście euforia), ale gdy po mniej więcej pół roku sprawdziłem, co robią lub co robili moi dawni znajomi i nieznajomi, dałem sobie spokój. Znajomych mi od tego nie przybyło ani nie ubyło, żyję tak jak żyłem, a FB… trzymam się z dala i wcale mi od tego nie jest źle. Życie jest na to za krótkie i za dużo rzeczy dzieje się wokół nas (nowa płyta Yes i, miejmy nadzieję, dłuższe niż chwilowe ożywienie na Yesomanii chociażby ;) by je przegapiać, siedząc na FB. Podobno FB chwali się, że ma 500 milionów użytkowników. Nieźle – ale 5,5 miliarda wciąż jest po drugiej stronie :)