VrooBlog

VrooBlog

Vroo i greka koine

niedziela, 24 stycznia 2010 00:38

Sądzę, że mogę się przyznać do celu na bieżący rok: planuję nauczyć się greki Nowego Testamentu, żeby go dość sprawnie czytać z pomocą słownika. Może się to wydać przesadą, choć jest w zasadzie efektem moich przekładowych fascynacji. W końcu podobno każde tłumaczenie „jest zdradą” wobec tekstu oryginalnego. A im dłużej siedzę w tłumaczeniach, tym bardziej chcę poznać oryginał.

Przymierzałem się do tego greckiego od jakiś dwóch lat, w zasadzie od końca 2007, gdy skończyłem czytać (polski) Nowy Testament. Wtedy jednak jeszcze chciałem skończyć Stary, co mi się udało rok temu, no i myślałem: będę miał czas, to zapiszę się na kurs greckiego na Bobolanum. I może jeszcze to w październiku zrobię, ale postanowiłem zacząć samodzielnie.

Początek klasyczny, jak to u mnie – czyli wielkie przygotowania:

  1. nabyłem za wielkie pieniądze dwa wydania greckiego NT, jeden z polskim tłumaczeniem (Grecko-polski Nowy Testament), drugi z pomocniczym angielskim (The UBS Greek New Testament. A Reader’s Edition).
  2. nabyłem za trochę mniejsze pieniądze dwa podręczniki do greki NT
  3. doinstalowałem darmowy program z interlinearnym NT grecko-angielskim
  4. pościągałem masę materiałów z sieci

Nabrałem oddechu i jazda.

Na razie jestem na etapie alfabetu i składania wyrazów. I chyba to jeszcze potrwa. Początki były miłe. En arche en ho logos, kai ho logos en pros ton theon. „Na początku było Słowo, i słowo było u Boga.” Jak słowa zaczęły się robić dłuższe i zaczęły się pojawiać te nietypowe litery np. η, (czyli e), albo mylące mi się co chwilę ν i υ, to zaczęły się schody. Zacząłem myśleć, na co się właściwie porywam?

Po raz pierwszy od ukończenia studiów uczę się praktycznie nowej dla mnie dziedziny.  To, jak obca jest dla mnie pojąłem dziś gdy posłuchałem sobie tego pierwszego rozdziału Jana w wersji audio. Samo brzmienie języka jest czymś całkowicie egzotycznym. Do tej pory grecki kojarzył mi się z Homerem, a nie Nowym Testamentem, choć to był uniwersalny język tamtego świata, tak jak dzisiaj angielski.

Przy okazji okazało się, że polskie podręczniki (Bardskiego i Szamockiego) po prostu zakładają, że uczeń przeczyta tabelkę z literami, parę wskazówek na temat akcentów, zrobi jedno ćwiczenie i … już będzie umiał czytać. Jakoś czytać nie umiałem. Machnąłem więc ręką na te pomysły i zacząłem korzystać z „NT Greek In Session”, czyli darmowego kursu online. Tutaj alfabet i wymowa zostały rozbite na 5 kolejnych lekcji, każda w eleganckim PDF, do tego nagrania, ćwiczenia… Wprawdzie wymowa, której uczą polskie podręczniki różni się nieco od tej z podręczników amerykańskich, a i sami Amerykanie bardzo różnie niektóre głoski wymawiają. Ale rozmawiać z nikim w tym języku nie będę. :-) Nie w tym życiu.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. xxjthxx

    Powodzenia…

    Przeczytałem kiedyś, że nie ma czegoś takiego jak motywacja endemiczna. Mając to na uwadze, nawet nie zaczynałem nauki japońskiego (brak praktycznego uzasadnienia do tak dużego wysiłku)… Oby twoja nauka była tego zaprzeczeniem :-)

  2. Jacek

    Piękny język. Miałem z nim styczność przez dwa semestry na studiach, niestety sporo już zapomniałem.

  3. sz-y

    osobiście obstawiam lacinę.
    jakoś tak mi bliższa jest ;-)

  4. Bardski

    Cieszę się, że Autor bloga zajrzał do mojego podręcznika do greki koine. Dodam parę słów:
    1. Podręcznik powstał przy okazji prowadzenia zajęć i służy jako pomoc do zajęć, więc nie bardzo przydaje się jako samouczek.
    2. Zupełnie inaczej przebiega nauka języka nowożytnego, kiedy ważna jest poprawna wymowa, nauka zwrotów potrzebnych do prowadzenia konwersacji, umiejętność wypowiadania się w danym języku. Języków starożytnych uczymy się biernie, tzn. po to, by rozumieć teksty w nich napisane a nie mówić w tych językach.
    3. Jeśli chodzi o wymowę, to nie radzę uczyć się z podręczników anglojęzycznych (ani francuskich), lub nagrań wykonanych przez anglofonów (lub frankofonów), gdyż totalnie zniekształcają język (czy to będzie koine, czy hebrajszczyzna klasyczna, czy aramejski). Wymowę dobrze prezentują podręczniki (lub nagrania) włoskie, hiszpańskie lub niemieckie.
    4. Nie zachowały się nagrania z I w. po Chr., stąd są różne szkoły wymowy. W Polsce przyjmuje się tradycyjną wymowę, jakiej uczono w XIX-XXw. na uniwersytetach europejskich. Najnowsze badania (głównie oparte na analizie błędów ortograficznych w papirusach pozabiblijnych z I w. po Chr i w transkrypcji nazw własnych na inne języki) wskazują na to, że już w czasach Chrystusa pojawiły się pewne zmiany fonetyczne właściwe grece bizantyjskiej.
    5. Proszę też pamiętać, że greka współczesna bardzo różni się w wymowie (również w słownictwie) od greki koine.

    Ucząc greki nie wymagam, żeby na pierwszych lekcjach już studenci nauczyli się czytać płynnie. Wystarczy, że potrafią powoli przeliterować z pomocą alfabetu. Powoli, w miarę uczenia się nowych słówek i zasad gramatycznych, studenci krok po kroku zdobywają również płynność w czytaniu.

    Serdecznie pozdrawiam
    x Krzysztof Bardski

  5. Adriana

    Z Greką klasyczną, miałam do czynienia na studiach teologicznych i zachwyciłam się nią, od pierwszego zetknięcia.
    To wspaniały język i godny nauczania, choćby dla samego pojmowania, Bożej wiedzy i wiary zgłębiania.
    ” En arche en ho logos, kai ho logos en pros ton Theon, kai Theos en ho logos.”

    Pozdrawiam ciepło i życzę owocnej nauki.

    Z wyrazami uznania
    Adriana Makowska

  6. Gottlieb

    Witaj, dopiero natknąłem się na tego bloga. Też fascynuje mnie Biblia i też zamierzam zacząć uczyć się Greki Koine. Właściwie zacząłem od alfabetu. Polecam stronkę:
    http://biblegreekvpod.com/rss/shows.rss
    Są to lekcje wideo. Ściągnąłem sobie pierwsze trzy lekcje, są wspaniałe dla takich raczkujących jak ja. Polecam tym, którzy nie wiedzą od czego zacząć.

  7. VrooBlog » Sześć obliczy ety

    […] rok temu pisałem o swoich początkach z greką koine i narzekałem na polskie podręczniki, jak się okazało nie do końca słusznie. Przez ten […]

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: