VrooBlog

VrooBlog

Komuna mentalna

niedziela, 3 stycznia 2010 00:37

Koleżanka pracująca w budżetówce mi się żali, że dyrektor ją wobec całego działu opieprzył i przeniósł gdzie indziej.

I nijak tego nie wiąże z tym że kilka dni przed świętami wyszła sobie o 16 do domu zostawiając niczego się niespodziewającą kierowniczkę z robotą, którą ta kończyła do wieczora. A parę dni wcześniej swoim pretensjonalnym tonem powiedziała dyrektorowi co sądzi o zmianach w dziale.

Ja jej mówię, że tak się nie robi, że trzeba uprzedzać, że jak zgłaszasz problem to od razu warto mieć choć pomysł na rozwiązanie, no i że nie należy swojego szefa krytykować przed jego szefem, tylko jakoś inaczej to załatwiać. A ona mi paragrafy z kodeksu pracy i w głos, jaka krzywda jej się dzieje.

I to jest mentalna ściana, którą trudno przebić. Osoba w moim wieku, od paru lat pracująca na etacie ma już dwa podstawowe przekonania, które mieli już jej rodzice:

  1. Że praca jest harówką za (zawsze) nędzne pieniądze,  a przełożeni mają satysfakcję w dowalaniu coraz to nowych zadań.
  2. Skoro tak, to ona zrobi tylko to co musi, a kodeks pracy będzie pomocą w tym, żeby nie musiała więcej.

Jasne, są różni przełożeni i różne zakłady, czasami nie da się bez argumentów „siłowych”. Ale zawsze? Tak ma wyglądać 40 lat naszego życia?

Moja alergiczna wręcz niechęć do pójścia na etat wynika też z tego, że nie chcę spotykać takich ludzi i nie chcę choć na trochę zarazić się takim myśleniem.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. xxjthxx

    Czy alternatywa w postaci samozatrudnienia lub własne firmy jest tak bardzo lepsza? A co z wadami? (np. nierównomierny dopływ gotówki)

  2. gmazur1

    Po co w takim razie kodeks pracy skoro nie mozna się
    na niego powoływać?

  3. sz-y

    kodeks pracy jest po to, aby się na niego powoływać.
    ale to powinno działać w obie strony.
    nie może być tak, że tylko pracownik wymaga od szefa i powołuje się na kodeksy i inne cuda wianki, gdy sam nie jest fair w stosunku do owego szefa, a wypełnianie przez niego obowiązków pozostawia wiele do życzenia.

  4. Vroo

    xxjthxx: nie mówię, że samozatrudnienie jest zawsze lepsze, zresztą to na pewno nie opcja dla każdego.

    gmazur1: przepisy prawne powinny wg mnie działać wtedy gdy coś jest źle, gdy nie pozostaje nam nic innego. Zresztą w podobny sposób między firmami – sięga się do umowy przede wszystkim wtedy gdy jedna ze stron nie zachowa się fair, a jeśli relacje są dobre, to w przypadku opóźnień załatwia się to inaczej, a nie sięga od razu po np. kary umowne.

    Więc najpierw powinno być zaufanie i praca nad tym, aby problemy rozwiązywać wspólnie, a dopiero gdy to nie działa, sięganie do „praw pracownika”. A wiele osób u nas jest nauczonych, że najpierw są „prawa pracownika”, a dopiero potem cała reszta.

  5. Chinskimandaryn.pl

    Wszystko zależy od ludzi. Ja znam człowieka, który po 9 latach będąc wspówłaścicielem sporej firmy poszedł do dużej korporacji, stworzył tam od podstaw dział importu … i po paru latach gdy go spotkałem mówi, że jest wręcz szczęśliwy, wie że pracuje 8h (no może poza delegacjami gdy trzeba wyjechać do Chin) przychodzi do domu wyłącza komórkę i może zająć się sportem, swoimi pasjami i rodziną …

    Gdy miał firmę, cały czas musiał główkować (czasem stawać na głowie) … teraz też główkuje, ale już poza pracą może zupełnie się rozprężyć i odciąć praktycznie od pracy ….

  6. Kolezanka z mentalnością komuny

    To ja jestem tą kolezanką o komunistycznej mentalnosci. Fajnie się osądza, nie znając całej prawdy. A prawda jest taka, że kolezanka spieszyła się do umierajacej na raka matki(która zmarła miesiąc później).Było to dzien przed Wigilią. Musiała jechac 100 km aby przygotować świeta i zwolnic opiekunkę, która chciała zajac się swoja rodziną. O godz 14 nagle dowiedziala sie ze trzeba zrobic cos co mialo byc zrobione za tydzien i tak sobie zaplanowala zeby zdazyc to zrobic. Za 3 godz miala pociąg. Prace za nia zrobila kolezanka , ktorej i ona pomogla robiac za nia kilka spraw wczesniej a nie kierwoniczka. Dla pełnej jasnosci sprawy nalezy dodac, ze wspomniana kierowniczka została usunięta z poprzedniej pracy za mącenie, manipulowanie i wprowadzanie chaosu. W nowej zaczela robic to samo, z 7 osobowego działu pozbyła się w rózny sposób 5 osób, tylko dlatego ze nie dały sie jej zmanipulować. Zostały same lizusy i mierni pracownicy. Ciekawe jest tez ze kierowniczka ta ma romans z dyrektorem, co też ma wpływ na całosc sytuacji. A kolezanka po czasie w innym dziale doczekala się uznania i podwyzki. Sam dyrektor mial wyrzuty sumienia z powodu tej sytuacji, skoro dał jej podwyżkę…
    Teraz już chyba sprawa wyglada nieco inaczej…

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: