VrooBlog
Jak werbowano mnie do Amwaya :-)
Przez Goldenline dorwał mnie niejaki MP. W swoim profilu ma: „Właściciel … swojego życia, Inwestor … przyszłości, Manager … na którego Cię nie stać, Coach, Dream Team Member”, co już mnie lekko najeżyło. Prosi o kontakt, dałem mu maila. Chce telefon, dałem telefon. Zadzwonił, proponując biznes życia: „prywatna franczyza”, „dochodowa konsumpcja” i tego typu frazy. Koniecznie, koniecznie się chce spotkać, przez 20 minut ignorując prośbę o konkretyzację. Wił się jak wąż i absolutnie nic nie wyjaśniał, że nie, niepotrzebny kapitał, że kryterium z jakim mnie wybrał to doświadczenie jako prowadzącego firmę. Jasne.
Pogadał, pogadał, w końcu spytałem czy to Amway albo podobna firma? Dodając, co o takich biznesach myślę. A ten klasycznym tekstem, którego uczyli już adeptów w filmie „Witajcie w życiu”. Bo uczyli ich, że nie można odpowiadać bezpośrednio, a w formie pytania. Czy ja wiem że „Amway ma 2,8mld przychodu”? Na to już mogłem tylko podziękować, bo biznes z Amwayem jakoś mnie nie interesuje.
Choć mogłem zadać parę pytań, bo naprawdę nie rozumiem. Kurde, skąd się tacy biorą? Kiedyś było inaczej, były lata 90., brak informacji, zachłyśniecie się pseudofilozofią z Zachodu, ale teraz? W sytuacji, gdy każdy może sobie sprawdzić, w jaki sposób te korporacje działają?
Brak komentarzy (na razie)
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS