VrooBlog
Fotograf otwarty i jego rozmówcy
Odnoszę wrażenie, że posiadanie aparatu fotograficznego na szyi sprawia, że ludzie chętniej mnie zaczepiają i… zaczynają rozmawiać.
Jak pani ze sklepu w przejściu podziemnym przy Placu na Rozdrożu, która zauważyła, że robię zdjęcia słynnemu rzędowi koszy na śmieci.
Dowiedziałem się m.in. tego, czego redaktor Wyborczej się nie dowiedział, mianowicie – że z koszy korzystają głównie pracownicy sklepów, a nie przechodnie. Na to dołączył się przechodzący pan, że i tak papierki leżą na ziemi, o proszę, ten papierek.
Albo wczoraj w lesie przy lokalnym stawie. Spotkałem pana, który widząc że robię zdjęcia zaczął opowiadać, że on tam od kilkudziesięciu lat przyjeżdża na rowerze i jak okolice Starej Miłosnej wyglądały kiedyś. Jako że miał gadane i opowiadał ciekawie, chyba z pół godziny staliśmy sobie i rozmawialiśmy, choć zeszło w końcu na politykę i obserwacje z dzisiejszych Niemiec. :-)
Albo pan dzisiaj spotkany w metrze. 60 lat na karku, rower szosówka i opowieści o tym jak to kiedyś Zenitem światło ustawiał.
Z reguły to ludzie starsi, wyczuwający okazję do rozmowy. Co ciekawe, odnoszę wrażenie, że to ci starsi są często bardziej otwarci niż młodzi, zamknięci w swoich sprawach, podejrzliwi i nieufni. Wciąż nie mam śmiałości, aby pytać ludzi o pozwolenie na zrobienie im zdjęcia. Nie popatrzą na mnie dziwnie? A po co mu? Albo stwierdzą, że są niefotogeniczni. A broń Boże dziecko fotografować, to od razu do Kid Protect zgłoszą.
Pozostaje więc robienie fot z ukrycia, co oczywiście może powodować kłopoty z publikacją, ale tak wszyscy robią. :-)
Tu na przykład pan z Huty Warszawa powracający z dzisiejszej mszy beatyfikacyjnej ks. Popiełuszki.
I całkowicie nieruchoma żyrafka z żoliborskiego lokalu dla dzieci i rodziców, gdzie zaszedłem dziś z koleżanką, a ta – zgodnie z konwencją miejsca – opowiadała mi o szkolnych sukcesach jej córki.
Trochę więcej zdjęć z dzisiejszego spaceru po Żoliborzu.
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
moglbys zaczac chodzic z dyktafonem :) przedstawianie osob i slich opowiesci to fajna rzecz :)
>Pozostaje więc robienie fot z ukrycia, co oczywiście może >powodować kłopoty z publikacją, ale tak wszyscy robią. :-)
Oczywiście, że na publikacje trzeba mieć zgodę.
Że, ktoś tego nie robi nie jest usprawiedliwieniem.
Część ludzi się zgodzi część nie, trudno.
Wypada mieć nawet nie do prawa szacunek ale do ludzi.
Bo fotograf probuje cos zbadac, cos poznac obiektywem. Wiec mu pomoge i opowiem, jak to na prawde bylo.
http://www.cyberfoto.pl/szkola-fotografowania-ksiazka-on-line/60085-fotografowanie-ludzi-aspekty-prawne.htm