VrooBlog
Tatry 2009
W Tatrach byłem do tej pory 3 razy. Po raz pierwszy z wycieczką szkolną w liceum, z której niewiele pamiętam, byliśmy chyba w Kościeliskiej i na Morskim Oku. Drugi raz – wyjazd integracyjny z pracy – z Zakopanego zwiedziliśmy … hotel (gdzie zapamiętałem basen) i poza tym wąwóz w Pieninach. Trzeci raz – jednodniowy wypad z Krakowa 3 lata temu – i znowu Kościeliska.
Tym razem wyjazd dłuższy, prawie dwa tygodnie, dlatego oczekiwałem go z wielką niecierpliwością. I nie zawiódł.
Pogoda świetna. Towarzysze tak dobrani, że pewnego razu zaczepia nas jakaś pani z dużym krzyżem na szyi i pyta „a bracia to z jakiego zgromadzenia”? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby dwa dni później w bacówce gdzie kupowaliśmy bundz nie wzięto nas za kleryków. :-)
W Zakopanem tłumy – ale szczęściem nie mieszkaliśmy w Zakopanem tylko w Kościelisku, choć stołowaliśmy się już w centrum i Krupówkowa Perć codziennie prawie była zaliczana. :-) Bzdury jednak piszą dziennikarze, że nie można było znaleźć stolika w restauracji czy kupić chleba. Tłum nie większy niż latem w centrum każdego miasta. Legendarne zakopiańskie ceny też nie były jakoś przerażające. W takich knajpach jak „Bar Mleczny” czy „Da Adamo” można się było solidnie najeść poniżej 20 złotych.
No i długie, długie wędrówki. Z naszą kondycją nie odważaliśmy się na zdobywanie Tatr Wysokich, ale sporo miłych miejsc zaliczyliśmy:
- Kopieniec Wielki i Nosal. Na Nosalu tłumy – a Kopieniec o dziwo – i znacznie lepszy widok – i mniej ludzi.
- Czerwone Wierchy – długaśne podejście Hawiarską drogą na Małołączniak i uciekanie przed burzą, która zdążyła nas trochę wystraszyć. Mój (i jednego z kolegów) chrzest łańcuchowy. ;-)
- Dolina Roztoki i Pięciu Stawów (potem powrót przez Świstówkę i Morskie Oko, które o godzinie 19 było już dosyć puste). Na asfalt wziąłem specjalnie sandały ;-) a mimo to wyrobiłem sobie bąble. Nie zapomnę też jazdy do Palenicy busem. Busiarz miał na CB Radio połączenie z innymi busiarzami, jak się dowiedział że korek i z przeciwka mały ruch, to po prostu … zaczął zapierdalać lewym pasem pod prąd, wymuszając co jakiś czas aby stojący w korku kierowcy wpuszczali go. Widziałem przerażenie w oczach kierowców którzy musieli zjeżdżać na bok. W oczach niektórych pasażerów też było. Koledzy dotąd nie mogą odżałować że nie zrobili filmiku.
- Hala Gąsienicowa, Przełęcz Karb i Kasprowy (i popołudniowy zjazd kolejką). Rewelacyjny widok przy kupowaniu biletów na zjazd, którego szkoda że nie uwieczniłem: po lewej stronie utrudzeni wędrowcy – ci którzy na Kasprowy z różnych stron weszli, kijki, górskie buty, plecaki. Po prawej – ci, którzy mieli bilet powrotny kupiony na dole, więc tylko wjechali, pokręcili się i zjechali – klapeczki, japonki, rybaczki, torebki foliowe.
- Tatry Zachodnie – Dolina Chochołowska, Grześ, Rakoń, Wołowiec. Rozległe widoczki, dużo niestety słowackich turystów, którzy rozdeptali trochę te szczyty.
Właśnie z Tatr Zachodnich parę zdjęć – całość na Flickrze. Tutaj widok z Wołowca – a w tle Tatry Wysokie.
A tutaj na tymże Wołowcu reklamuję Nokię 9300. :-)
Zapomniałem się pochwalić – niedługo przed wyjazdem zafundowałem sobie jednak lustrzankę – a konkretnie Canona 450D. Czy było warto i jakie mam wrażenia z korzystania – temat na inną notkę. :-)
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
to z nokiją to wygląda na fotoszopka :-p
Wiem ;) a to po prostu zdjęcie w trybie portretowym z fleszem.
Gratuluje braciszku ;) Widzę ze się rozkręcasz. Koniaków hihi, Diablak a teraz Tatry. Obowiązkowo musisz następnym razem 'zaliczyć’ Tatry Wysokie i oczywiście Tatry Słowackie. Tam nie będzie kolejek linowych bo tym zjazdem z Kasprowego to żeś mnie zawiódł i jeszcze Krupówki ech :)
My ze dwa dni jedziemy w Tatry. Baza jak zawsze w Kościelisku a papu u znajomej góralki również w Kościelisku. Już nie mogę się doczekać!!! :D
Tak dla porównania: Grześ, Wołowiec i Rakoń pod koniec września: http://adonai.pl/galeria/?id=172
Tomek, dokładnie :) Rozkręcam się i o Słowackich już myślałem. Jeśli za rok zgromadzi się ekipa, kto wie… Choć kuszą mnie też Sudety i Karkonosze, nigdy tam nie byłem.
Kolejką nigdy nie jechałem, więc może wybaczysz. :-)
Podczas typowych Karkonoszy na Śnieżce i w okolicach, polecam Góry Stołowe w polskich Karkonoszach, a po czeskiej stronie Skalne Mesto. Bajkowo.
P.S. Fajny blog.
góry góry..
jak ja za nimi tęsknie :-(