VrooBlog
O zbiegach okoliczności i kasecie zespołu Kontrast
Rzecz zaczęła się gdzieś w czasach podstawówki. Moja mama przyniosła z pracy kasetę, bo jej koleżanka dostała dwie i jedna była jej zbędna. Kaseta nosiła tytuł „Kontrast – Obecność 2” i zawierała muzykę religijną.
I wyglądała tak:
Muszę w tym momencie zaznaczyć, że mój stosunek do muzyki tzw. „religijnej” był i pozostał dość nieufny. Albo jest to takie ogniskowe brzdąkanie przy gitarze, albo poziom kiczu zbliżający się do klasyków muzyki disco-polo.
W przypadku zespołu Kontrast było trochę inaczej. Nie znaczy, że o wiele lepiej. Amatorskie nagranie, amatorski wokalista, naiwne czasami teksty. Ale w paru piosenkach było coś takiego, że wracałem do nich, przewijając inne.
W pierwszej klasie liceum, gdy jeszcze chodziłem na religię, mieliśmy przygotować – każdy innego tygodnia – modlitwę wprowadzającą do zajęć. Można było korzystać z nagrań. Przyniosłem kasetę i puściłem „Wdowi grosz”. Pamiętam, że kolegę zaintrygowała wściekła, trochę nie pasująca do muzyki religijnej solówka klawiszowa, no i podkład, raczej z muzyki alternatywnej lat 80.
Przez parę lat chciałem się dowiedzieć czegoś o tym zespole. Niestety, na okładce nie było żadnych nazwisk muzyków, zaś zgodnie z dopiskiem kaseta była „przeznaczona do użytku wewnętrznego Kościoła”. Co to, jakaś konspiracja?
Parę lat później
Dzięki znajomym z portalu przeznaczeni.pl zacząłem słuchać kazań Piotra Pawlukiewicza. Uważam go za jednego z ciekawszych kaznodziejów w Polsce, choć raczej tak na jeden-dwa sezony – bo w zasadzie się powtarza i mówi o tym samym. Co nie przeszkadza kolejnym pokoleniom studentów go słuchać, zaś msze akademickie o 15 u św. Anny są niezmiernie tak zatłoczone, że trzeba czasami stać przed kościołem.
Pawlukiewicz ma swoją stronę internetową. Są tam fragmenty jego różnych rekolekcji czy konferencji. Ale jest też dział „Ciekawostka”. I tam przeczytałem o … zespole Kontrast. Okazuje się, że zespół założył sam Pawlukiewicz z paroma kolegami, w latach 1990-1994 nagrali 4 kasety, następnie dali sobie spokój:
Ktoś zapyta: po co to wszystko było? Co tu dużo gadać, największy pożytek z tego muzykowania dla mnie, to ostateczne przekonanie się, że z tymi marzeniami o karierze muzyka to była młodzieńcza pomyłka. Chyba jednak Pan Bóg chce we mnie mieć zwykłego księdza, który mówi kazania, a nie wypracowywuje nowe jakości artystyczne…
Ale nagrania są. I cieszyłem się, że to, co kiedyś słuchałem na kasecie, mogę teraz sobie posłuchać w mp3.
Świątecznie polecić mogę na przykład „Wieczór wigilijny”, albo ów „Wdowi grosz”, który tak kiedyś zadziwił mojego kolegę.
I jeszcze rok później: Yes, Youtube i Puls Biznesu
Ale na tym nie koniec. Jakiś czas później wszedłem jeszcze na tę stronę, czytam, patrzę na zdjęcia. I nagle olśnienie. Ale ja stamtąd znam nie tylko Pawlukiewicza! Człowiek, który odpowiadał w tym zespole za kompozycje i klawisze – to ten sam, który nagrał kiedyś koncert Yes z roku 2004 i w sposób fenomenalny zmontował do niego czołówkę. Kontakt utrzymujemy sporadycznie, ale … znamy się.
Świat jest mały, można powiedzieć.
Na tym nie koniec. Kolega ów reaktywował niedawno zespół Sos Fosgen, w którym ze znajomymi grywał sobie 20 lat wcześniej. Muzyka w stylu lat 80., nowa fala, jakieś echa tego, co robiły zespoły z tych lat: Madame, Made in Poland, Kult, Aya RL. Napisał o nich nawet Puls Biznesu, bo na saksofonie gra tam prezes Eureko. Nie jest to może pierwsza liga, ale słucha się przyjemnie jeśli ktoś lubi ten styl.
Czasami dają koncerty, na żaden się nie załapałem. Ale od czego Youtube? Mają tam kilkanaście utworów.
Oto jeden z nich. Warto zwrócić okazję na perfekcyjną realizację jak na produkcję, którą paru panów robi sobie po godzinach.
A korzystając z okazji – wszystkim czytelnikom bloga dalszego miłego przebiegu świąt Bożego Narodzenia. Niech ta pewność i pokój, jakie wnosi Jezus na świat będzie z wami przez cały następny rok. :-)
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
Wszystkiego dobrego! Ks. Pawlukiewicz zwykle przed Świętami prowadzi rekolekcje na Kabatach. Tłumy ludzi przychodzą.
Żałuj, Pan, ostatni koncert był spektakularny :)