VrooBlog
Co się robi kiedy z nosa leci
Dopadło mnie choróbsko, tym paskudniejsze że dookoła wiosna. Nie mogę się skupić na niczym, a spał przecież nie będę, zabrałem się więc za układanie zdjęć. Na półce wciąż leżało z 500 odbitek z … kwietnia 2007. Trzeba to wreszcie do albumów powkładać.
Wyostrza mi się ocena – dziś pewnie z 1/3 tych zdjęć z 2006-2007 bym w ogóle nie drukował, co jest i tak postępem w stosunku do 2004, gdy z 1/2 była do kitu. Zamawiałem wtedy odbitkę, gdy zdjęcie kojarzyło mi się z jakimś przeżyciem, choć samo było ewidentnie nieatrakcyjne. Parę lat później pamięć o dawnych wyprawach i spotkaniach wyblakła, została … słaba fotografia.
Pewnie w tym miesiącu wybiorę, obrobię i zamówię zdjęcia z ostatnich dwóch lat. A że czas zweryfikował wspomnienia z 2007 i 2008, to możliwe, że zamówionych odbitek będzie znacznie mniej niż w poprzednich latach.
Komentarz - jeden samotny
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
[…] że dokładnie rok temu narzekałem na przeziębienie i pisałem o układaniu zdjęć. Przez ostatnie parę dni też mnie jakaś infekcja […]