VrooBlog
Ciąg dalszy
Cztery lata temu – o rety, jak dawno – pisałem o celach, czy właściwie ich braku:
Na czacie toczymy — ja i inni — ciągłe boje z pewną dziewczyną, która nie ma ambicji zawodowych, nie chce być sławna, nie chce wiele zarabiać, nie myśli o swoim szczęściu, ale chce jednego. Znaleźć faceta, z którym będzie miała dziecko, wychowywać je i całą miłość przenosić właśnie na to dziecko. Znęcamy się nad nią permanentnie. Tłumaczymy, jaką krzywdę zrobi sobie i dziecku, mówimy, że przecież trzeba mieć własne marzenia. Nic.
Jest ciąg dalszy tej historii. Znalazła. Wyszła za mąż, choć narzekania na faceta były już przed ślubem. Jakiś czas temu znalazłem ją na n-k. Urodziło się wreszcie to dziecko. A mąż? Nie była i nie jest z nim szczęśliwa. Ale dziecko ma.
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
Hormony paskudna rzecz,zwłaszcza jak rzucają się na mózg. Instynktowna chęć przedłużenia gatunku za wszelka cenę nie do takich historii potrafi doprowadzić. Nie wszyscy potrafią schować marzenia do kieszeni i żyć z dnia na dzień w pojedynkę jak ten kołek(od singli odwracają się często sparowani znajomi, nieraz całe rodziny, nie zawsze ale jednak dość często – presja rodziców na samotną kobietę jest ogromna,zwłaszcza w rodzinach katolickich).
Tak ma przynajmniej dziewczyna towarzysza życia. Dziecko,dzięki któremu jej życie nabrało sensu. Wiem,że to chore i będzie problem gdy ono urośnie. Ale na jakiś czas wystarczy. Wbrew pozorom porządnych facetów jest w dzisiejszych czasach jak na lekarstwo i jedyne co – to to ,że dziewczyna się otwarcie przyznała,na czym jej naprawdę zależy. Reszta się nie przyzna tylko będzie niewłaściwego partnera usprawiedliwiać zapewniając „świat” o swojej dozgonnej wielkiej miłości(udawać,że nie widzi jego zdrad, nadużywania narkotyków i alkoholu etc.). Smutne, ale prawdziwe. Dużo więcej kobiet tak robi niż myślisz. Dużo za dużo. Ale też coraz mniej. I dlatego właśnie mamy taki niski przyrost naturalny i spory % singli. I to nie jest tak,że tylko faceci są tacy „źli”. W obu płciach są jednostki szeroko pojmowane jako niezdolne do związku jakiegokolwiek, ale często są zamożne i atrakcyjne-co oczywiście wykorzystują. Tak samo kobiety, jak i mężczyźni. Kiedyś był na nich bat społeczny. Nie wypadało zostawić kobiety w ciąży, nie wypadało zostawić męża dla kochanka(źle świadczyło to o kobiecie). Dziś nikogo to nie obchodzi, to ludzie robią to co im wygodne.
Miałem (a właściwie mam) znajomą, której historia potoczyła się niemal identycznie jak w Twoim wpisie. Dziewczyna znalazła faceta już w LO, rzuciła dla niego szkołę, wyjechali do Londynu. Niedawno odnalazłem ją na n-k, okazuje się że zmieniła nazwisko, ma kilkuletniego synka i… jest w trakcie rozwodu. Ech, życie.
Warto mieć dzieci!
Wcale nie przesądzone, że będąc samotną matką zniszczy dziecku życie.
Znam przykład w którym jest ok.
Warto mieć dzieci śmierć jest chyba wtedy lżejsza?
Piotr, „Warto mieć dzieci śmierć jest chyba wtedy lżejsza?” Napisałeś to serio? :>
Jeden przykład na tysiąc nic nie oznacza. A raczej potwierdza regułę.
Lepiej puknąć się ścianą w czoło, niż „dla siebie” rodzić. Efektem jest dziko poplątana psychika, maminsynkowie, dorośli ludzie nie potrafiący podejmować decyzji, czekający na przyzwolenie „mamuni”. Takie rodzenie dla siebie, to hodowla.
@Kamyk „Napisałeś to serio?…”
Serio tak sądzę, że to ważna motywacja dla wielu ludzi, często nieświadoma.
Osobiście uważam, że hardware naszych mózgów tak przyroda zaprojektowała, że posiadanie dzieci jest ważnym elementem życia. Po prostu przez miliony lat nasi przodkowie mieli dzieci… Perz to bak ich odbija się negatywnie na psychice.
Co do samotnych matek znam przykłady dobre przykłady.
Pewnie też znacie przykłady złego wychowania u „normalnych” rodzin, nie?
Co do maminsynkowatości to jest to jakaś skrajność, ja tam uważam, że jak bardziej odbija „się na psychice” brak wielopokoleniowych rodzin. W USA to czytelnie widać.
Pamiętam jak amerykański aktor Stalone mówił, że we współczesnym USA ludzie nie mają czasu dla swoich dzieci a „dziadkowie” z którym zrywa się kontakt chodzą powszechnie samotnie po ulicach i mamroczą do siebie. Nikt nie ma dla młodego pokolenia czasu. To powoduje liczne pseudochoroby jak ADHD(czyli ładowanie dzieci amfą by cicho siedziały i nie przeszkadzały dorosłym).
W każdym razie nie mam jakiejś głębokiej nienawiści do maminsynków, nie bardzo się tym tematem interesuje ciężko mi o tym dyskutować.
pozdr.
piotr
pozdr.
Piotr