VrooBlog
Canon A720 vs A75
Parę lat temu napisałem recenzję swojego ówczesnego aparatu: Canona A75. W maju 2008, po czterech latach wiernej służby zepsuł się ostatecznie i nie było za bardzo sensu go naprawiać. Dlatego postanowiłem kupić aparat nowy. Padło – po niewielkich w sumie wahaniach na Canona A720IS.
Dlaczego akurat ten Canon?
- Zaufanie do marki i sposobu obsługi aparatu, który się nie zmienił.
- Dobre wyniki testów, np. w dpreview.com.
- Niezła cena, zapłaciłem z kartą i ministatywem 650 złotych, czyli mniej niż połowę tego co w 2004 wydałem na A75…
I teraz malutka recenzja, choć model już chyba wyszedł ze sprzedaży. Czy się opłacało?
Rozmiary: bardzo mi się spodobał – mniejszy i lżejszy od A75. Doskonale leży w dłoni. Wykorzystuje dwie baterie zamiast czterech.
Baterie: jeśli już o nich mowa. Oczywiście zaletą jest to, że Canony wykorzystują paluszki. Ale skoro w aparacie są tylko dwa, wzrosły wymagania. Prawie żaden z moich starych akumulatorków nie chciał pociągnąć nowego aparatu! Po paru zdjęciach wyłączał się. Musiałem kupić nowe – i na nowych śmiga bardzo dobrze, starcza na kilkaset zdjęć.
Niestety wielką wadą 2 baterii jest bardzo długi czas oczekiwania na doładowanie lampy błyskowej. Z 15 sekund czasami. To bardzo denerwujące.
Wyświetlacz: niestety gorszy niż w A75. Fizyczne rozmiary on ma większe – to nie malutkie okienko, ale ekran na wysokość całego aparatu. Ale co z tego, skoro liczba pikseli na tym ekranie jest taka sama jak w A75! Oznacza to, że widać wyraźnie poszczególne piksele, efekt, który dotąd widziałem tylko w aparacie „firmy” Medion. Duże rozczarowanie.
Parametry aparatu i zdjęć: oczywiście jest lepiej, bo tamten aparat miał 3Mpx, a ten ma 8Mpx. Zdecydowanie więcej szczegółów. Podobnie lepszy zoom: 6x zamiast 3x. Przy obniżeniu rozdzielczości można też wykorzystywać zoom cyfrowy – zaś aparat podpowiada, ile tego zoomu cyfrowego bez straty jakości jesteśmy wstanie dodać – bardzo mi się podoba ten wskaźnik.
Również znaczna poprawa przy ISO. Zdjęcia z A75 na maksymalnym ISO 400 nie dawały się oglądać (ogromny szum), a tutaj zdarzają mi się ładne zdjęcia z ISO 800. Przykładowo – zdjęcie z koncertu Marylin Mazur Group na Starówce, które wrzuciłem na Wikipedię. Szumu jest naprawdę mało.
Z tym, że porządnie zaszumieć potrafią i zdjęcia z IS O200, więc to trochę loteria.
Stabilizacja obrazu – coś genialnego. Wcześniej zdjęcia 1/30 z ręki były zwykle już trochę poruszone – teraz czasami udaje mi się zrobić nieporuszone 1/4-1/8!
Niestety – za duża kompresja zdjęć. Nawet na zdjęciach o jakości „SuperFine” widzę ewidentne JPG-owe artefakty.
Zestaw hackera :-)
Nie poprzestałem na normalnych funkcjach aparatu i doinstalowałem program CHDK, przeznaczony dla nowszych kompaktów firmy Canon. Trzeba nagrać na kartę pamięci kilka plików, które ładowane są przy każdym starcie aparatu. Co ważne, nie psujemy w ten sposób gwarancji.
Jest to zestaw kilku dodatkowych i bardzo przydatnych funkcji:
- Możliwość zapisywania zdjęć w formacie RAW czyli bez kompresji i jakiejkolwiek obróbki – co jest standardem w lustrzankach.
- Wskaźnik naładowania baterii – że Canony go nie mają jest skandalem.
- Histogram na żywo i pokazywanie prześwietlonych partii obrazu.
- Funkcja bracketingu czyli możliwość trzaśnięcia kilku fotek z bardzo podobnymi parametrami, aby wybrać potem lepszą. Tej funkcji nie mają już nawet tańsze lustrzanki.
- Dwie gry i kalendarz ;-)
Obiektywna jakość zdjęć:
Krajobrazy – nieźle, choć nie wiem czy lepiej niż na A75. Sparzyłem się trochę ustawiając tryb „Vivid” dla kolorów, który dawał bardzo fajne efekty w A75 – ale tutaj przesadza, zdjęcia wychodzą mało naturalnie.
Portrety – nieźle, ale głębia chyba jeszcze słabsza niż w poprzedniku.
Zdjęcia nocne – niestety zupełna porażka. Po pierwsze, tryb „Night shot”, który polega na tym, że najpierw strzelany jest flasz, a potem przez 0,5-1 sekunda dopełnianie tła – nie działa. Efekty zupełnie przypadkowe i mało atrakcyjne. Podobnie długie czasy naświetlania. Coś panowie z Canona przekombinowali z czyszczeniem szumów. O ile z A75 zdjęcia ustawione na 10-15 sekund wychodziły rewelacyjne, tutaj wychodzą po prostu popsute, prawie zawsze nieostre i zamglone, mimo tego, że aparatem nie ruszałem.
Jakie wnioski?
Nie jestem pewien, czy dzisiaj bym kupił ten aparat. Lustrzankę z obiektywem można mieć za 1000 złotych z groszami, a to nieporównanie lepsza jakość zdjęć. Dlatego dziś, aparaty kompaktowe kupuje się z trzech powodów:
- Liczą się przede wszystkim małe rozmiary.
- Potrzebujemy dużego zoomu, np. 6-20x, a te są znacznie tańsze w kompaktach niż lustrzankach, nie mówiąc o rozmiarach teleobiektywu.
- Naprawdę mamy małe fundusze.
Oczywiście powodem też może być to, że nie umiemy robić zdjęć i po prostu szukamy małpki z trybem automatycznym do focenia rodziny i zabytków. Ale współczesne lustrzanki jako małpka też sobie nieźle radzą, szczególnie te, w których wprowadzono podgląd na żywo.
Prawdopodobnie przed tegorocznymi wakacjami lustrzankę rozważę… Wielką zaletą A720 są malutkie wymiary. Kiedy gdzieś łażę, aparat po prostu wyciągam z kieszeni gdy jest potrzebny. Ale gdy oglądam zdjęcia z lustrzanek, mam coraz większą ochotę żeby ten dodatkowy kilogram mimo wszystko nosić. ;-)
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
mi tam słowo recenzja słabo pasuje razem z: aparatem, młotkiem wiertarką, krzesłem.
bardziej pasuje do filmu, książki płyty przedstawienia teatralnego.
Ale widać już ten potworek się przyjął.
trudno co robić.
Niby dlaczego? A czym się one różnią?
Recenzujemy film, książkę, aparat, krzesło jako jedne z różnych możliwości, które wybraliśmy i piszemy czy jesteśmy z nich zadowoleni. :-)
NIE
to dziś to słowo używają ludzie w złym znaczeniu, z powodu wąskiego słownictwa.
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=recenzja
„omówienie i ocena dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, koncertu itp., zwykle publikowana w prasie”
Czyli jakiegoś dzieła literackiego a nie krzesła, wiertarki, aparatu.
No cóż starość nie radość wy ziomale teraz mówicie jak chcecie. ;)
Definicja pochodzi z czasów, kiedy na rynku były dwa rodzaje aparatów i jeden rodzaj krzesła. Nie widzę nic przeciwko takiemu rozszerzeniu.
Nie.
W czym innym rzecz.
Słowo „recenzja” odnosiło się do dzieł „artystycznych” ale niematerialnych. Czyli recenzja wystawy, książki (w siensie tekst książki a nie kartki + okładka), filmu (ale nie filmu w sensie rolki filmu), itd.
Już wtedy raczej byś się powiedziało recenzja wystawy rzeźb niż recenzja rzeźby.
A przyznasz już nawet przed wojną było więcej niż jedna rzeźba.
Po prostu zamiast recenzja cegły, młotka wiertarki , aparatu, wełny mineralnej itd, lepiej powiedzieć: test cegły, opis cegły, wrażenia z korzystania z cegły.
pozdr.
Piotr
[…] rok temu kupiłem sobie aparat Canon A720. Braku instrukcji prawie nie odczułem, bo miałem wcześniej model […]
[…] statywami, super-obiektywami — i ja, drobny żuczek z moim małym kompaktem A720. Niestety i toto się nie nadaje do zdjęć z długim naświetlaniem, szumi okrutnie, […]