VrooBlog

VrooBlog

Berlin i Jüdisches Museum

niedziela, 22 listopada 2009 01:28

Ostatni długi weekend spędziłem z koleżanką w Berlinie, gdzie między innymi chodziliśmy po muzeach i innych tego typu miejscach.

Po przyjeździe na dworcu kupiliśmy za jedyne (?) 19 euro kartę SchauLUST-MuseenBERLIN, która pozwala zwiedzać dowolne muzea przez 3 dni. Opłaca się, bo wejściówki tanie nie są. W praktyce okazuje się jednak, że karta jest tylko na muzea państwowe (nie wejdzie się np. do prywatnego DDR-Museum czy … Muzeum Erotyki), a także tylko na wystawy stałe. Raz się wkurzyliśmy, wchodząc do Neue Nationalgalerie, wymienionej na ulotce dołączonej do karty, gdzie … jak nas poinformowano uprzejmie ekspozycji stałych chwilowo nie ma – są same czasowe. Ale muszę przyznać, że na stronie poświęconej karcie uprzedzili o tym.

Muzea w Berlinie to jednak inna klasa niż nasze. Prawie wszędzie opisy dwujęzyczne. Obsługa niemal standardowo anglojęzyczna, ponieważ jakoś nie wyglądaliśmy na Niemców, najczęściej od razu zaczynali po angielsku. No i – co najbardziej odczułem jako różnicę – wszędzie można wejść z aparatem i robić zdjęcia. U nas straszą znaczki z przekreślonym aparatem, ewentualnie można zdjęcia robić, jak się wykupi pozwolenie. A na takim Wawelu podobno zupełnie nie wolno, co dopiekło niektórym Wikipedystom i co swego czasu opisał Vagla.

Najnowocześniejszym obiektem, do którego trafiliśmy było bezsprzecznie Jüdisches Museum. Powstało kilka lat temu, a jego architektem był Daniel Libeskind, który odcisnął zdecydowanie swoje piętno. Samego budynku trudno nie zauważyć.

Dwa budynki muzeum

Wchodzi się jednak przez ten po lewej – aby zostać zaskoczonym niezwykle drobiazgową kontrolą – jak na lotnisku. Zapiszczała moja komórka, zostałem więc dodatkowo obszukany. Ewa miała w kieszeni jakieś drobniaki i też musiała je wyciągnąć. :-)

Wewnątrz, nie da się ukryć że architekt miał pomysł. Chciał na przykład pokazać atmosferę strachu i wyizolowania towarzyszącą Żydom, który trafili do niemieckiej machiny wojennej. Tu np. „Aleja Holocaustu”.

Ściana z nazwami obozów koncentracyjnych

Albo „ogród wypędzonych”, złożony z kilkudziesięciu kolumn, tworzących alejki kończące się zawsze ścianą.

Korytarz wśród pojedynczych kolumn

Po tej wstępnej ekspozycji jest ekspozycja stała pokazująca setki lat wspólnego życia Niemców i Żydów.

Tabliczki z nazwami ulic takimi jak Judenstrasse

Jako przerywnik – zachwycające zdjęcia jazzmanów z kolekcji Blue Note Records.

Ściana ze zdjęciami

Naprawdę warto, będąc w Berlinie wybrać się do tego muzeum. Mnóstwo elementów interaktywnych, gdzie można czegoś posłuchać, poczytać, zagrać w grę, obejrzeć film (była nawet jakaś polska ekspresjonistyczna produkcja z lat 20. nagrana wyłącznie w jidisz). W zasadzie wszystkiego da się spróbować, na przykład usiąść przy szkolnym pulpicie i posłuchać historii uczniów, którzy przy nim kiedyś mogli siedzieć.

Pulpit z rozłożoną książką i słuchawką

Co mi się nie spodobało? Niemal całkowite zignorowanie elementu religijności Żydów. W zasadzie były może dwa eksponaty Tory i Talmudu, no i … gra pozwalająca zrozumieć na czym polegają przepisy o czystości rytualnej. Nie było wiele na temat świąt i o samym judaizmie, który przecież wyróżniał Żydów przez setki lat – i najczęściej był też przyczyną religijnych prześladowań. Wkroczyła tutaj polityczna poprawność (a może bardziej programowa bezideowość?), która tematy religii sprowadza do jednego z elementów kultury, a nie jej podstawy jak w przypadku religii żydowskiej. Jeśli zwyczaje religijne pokazuje się po prostu jako zwyczaje, odziera się je z ich podstawowego sensu.

Zapraszam do galerii wszystkich zdjęć z muzeum.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. Kasia

    Wiele muzeów w Berlinie jest za darmo w czwartki. :)

    Styl Libeskinda okresla sie jako 'dekonstruktywistyczny’ (m.in. brak katow prostych, budynek jakby w rozsypce) i zostal uzyty tutaj celowo: Jest symbolem 'dekonstrukcji’ jaka Zydzi przezywaja od setek lat.

    Pozdrawiam z okolic Berlina.

  2. VrooBlog » Muzeum Historii Żydów Polskich

    […] pięć lat temu opisałem swoje wrażenia z wizyty w Jüdisches Museum w Berlinie. Parę dni temu wybraliśmy się do Polin – Muzeum Historii Żydów Polskich […]

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: