VrooBlog
Worek na kartofle prosto z Amazon.com
Zamówiłem na początku kwietnia kilka książek z Amazona. W ubiegły czwartek telefon z domu – jakiś worek ci przynieśli. Jaki worek?! Paczki z Amazona zawsze były w kartonach, które zawsze musiałem odbierać na poczcie, bo listonosze zostawiali awizo.
Tym razem jednak ujrzałem po powrocie do domu widok następujący:
Gdy popatrzyłem na miejsce wysyłki (Chicago), sprawa się wyjaśniła. Zwykle paczki, choć teoretycznie z amerykańskiego Amazon.com wysyłane były z Frankfurtu. Tym razem musiało pójść pocztą lotniczą, stąd gustowny worek, który według napisu ma wytrzymać do 60 funtów.
Zastanawiam się teraz, czy jako ciekawostki worka nie wystawić na Allegro. :-) Czy może skończy swój żywot w piwnicy przechowując zdecydowanie polskie kartofle. :-)
Karton z książkami był oczywiście w środku, niestety sklep się tutaj nie spisał. Cztery książki rzucone właściwie luzem, przełożone tylko woreczkami z powietrzem, które przy obracaniu paczki na wszystkie strony niewiele dały – jedna wyszła dosyć sponiewierana. Gdy składałem w Amazonie pierwsze zamówienia, jakieś 6-7 lat temu, każda książka była zafoliowana razem z tekturkami dla zapewnienia sztywności. Nie było możliwości, aby coś się stało.
No i rachunek na świstku papieru wyglądający jak kiepskie ksero. Kiedyś był to normalny papier. Oszczędności… Nadal jednak wysyłka działa bardzo szybko – tym razem 10 dni, zdarzyło się kiedyś i 7 dni. Dlatego przy zamawianiu nie należy wierzyć datom, które widzimy na stronie zamówienia (według nich estimated arrival date: 01-May-2008). Nie ma też sensu płacić za szybszą wysyłkę.
Książki opłaca się sprowadzać, szczególnie przy rekordowo niskim kursie dolara. Od jakiegoś czasu robiłem sobie smaczek na komentarze historyczno-kulturowe do Nowego i Starego Testamentu wydane przez Vocatio. Niestety – oba grube tomiska w polskim wydaniu kosztują po 160 zł… Angielski oryginał łącznie z przesyłką kosztował mnie… po 60 złotych od sztuki.
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
Ja książki z Amazona w workach na kartofle dostawałem już kilka lat temu. Z tym że wtedy worki mieli zielone ;) O ile pamiętam przesyłki miały wtedy stempelek Deuche Post.
Najśmieszniej było jak kiedyś dostałem awizo od listonosza z zaznaczonym „list zwykły” i dopiskiem w nawiasie „duży worek”.
Zdecydowanie worek na kartofle. Jajka z fermy kupisz wszak a każdym markecie :P
W sumie to fajnie mają. Moi klienci piszą z prentesjami że po 2 tygodniach jeszcze nic nie dostali. Poczta Polska.