VrooBlog
Tyle szans po pięćdziesiątce
Zmarł Wiliam Wharton. W okolicach liceum jeden z częściej czytanych przeze mnie pisarzy. Pamiętam szczególnie wrażenie jakie zrobiło na mnie „Stado” i „W księżycową jasną noc” (książka i film), tym bardziej że byłem w wieku w którym łatwo dało się utożsamić z bohaterami. Im dalsza książka, tym mój entuzjazm był mniejszy, aż doszedłem do „Spóźnionych kochanków”, których ukończyć nie dałem rady i które wspominam tylko z niesmakiem.
Ale o czym innym. W biografii Whartona na Wikipedii przeczytałem, że urodził się w roku 1925, a pierwszą swoją powieść, „Ptasiek” wydał w roku 1978. Mając 53 lata i życie na tyle burzliwe, aby zacząć przelewać je w rozmaitych wątkach autobiograficznych.
Tylu ludzi mówi, że skończyli 30, 40, 50 lat i niewiele osiągnęli. A na karierę w literaturze zawsze jest czas. Pewnie tylko jeden na tysiące dorówna popularnością Whartonowi. Ale wiek nie zawsze wyklucza możliwość robienia czegoś zupełnie nowego, nawet nie tyle dla sławy, co satysfakcji i poczucia że jednak wiele szans jeszcze przed nami.
Brak komentarzy (na razie)
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS