VrooBlog
Benzyna po pięć złotych
I co, dalej samochodzikami do pracy?
Różne mądre gazety zalecają kooperację – umówić się z sąsiadami i jeżdzić wspólnie jednym samochodem. Jakoś w to nie wierzę, choćby z tego powodu, że w Warszawie każdy pracuje w innej dzielnicy i o innych godzinach. Już raczej umawianie się ze znajomymi z pracy.
Albo przesiadka na autobus/tramwaj/pociąg/SKM.
Niestety z polityką komunikacyjną naszego państwa i naszych samorządów jest trochę jak z prorodzinną. Od wielu lat słyszymy – spadają urodzenia! naród wymiera! Polacy nie chcą mieć dzieci! Nagle zachcieli. Pokolenie 30-latków jakoś się już w życiu ustawiło, poczuli lepszą sytuację w kraju – i dalejże robić dzieci. Dzieci rodzi się już więcej – i oczywiście jest to kłopot, bo brakuje na przykład przedszkoli, a te co są, zamyka się podczas wakacji, jakby wszyscy rodzice mieli 2 miesiące czasu na siedzenie w domu.
Co stanie się, gdyby wszyscy przesiedli się nagle do komunikacji – do czego zachęca oficjalna propaganda? Oczywiście, że by się nie zmieścili. Mówi się, że jeden autobus mieści tyle osób co 80 samochodów – ale samochodów na ulicach jest znacznie więcej, zaś autobusy bywają już dostatecznie wypełnione. Na odcinku wschodnim Warszawy coraz więcej ludzi się przesiada na SKM. Znam np. kolegę, który dojeżdża z Wiązownej do Woli Grzybowskiej, tam parkuje samochód na zaprzyjaźnionej posesji i dalej już komunikacją miejską. Ale mimo, że nie wszyscy się przesiedli – w SKM-ce panuje rano tłok niemożebny.
Jeśli chcemy zobaczyć, co się dzieje gdy wszyscy muszą korzystać z komunikacji – warto popatrzeć na filmy z czasów, gdy prawie nikt nie miał samochodu. Nie mieli wyboru.
Nagrania z lat 1954-1955. Widok ludzi uczepionych do pociągów podmiejskich jest przecudowny. :-)
Część pierwsza:
Część druga:
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
http://zabieramy.pl/ mi tam sie podobaja takie akcje ale sa cholernie niedopracowane.
Już obecnie bywa, że ludzie się ledwo mieszczą w komunikacji miejskiej. Więcej pasażerów to w niektórych miejscach byłaby katastrofa. Nawet u mnie w stosunkowo niedużym mieście bywa ciężko.
hmm a ja chodze do pracy z tzw „laczka” po poznansku piechotą ;)
polecam
codziennie 2,5 km do zrobienia w jedną stronę, czasem jadę z moją dziewczyną do domu … no cóż… trzeba ;) ogolnie polecam ruch… w pracy ruch po kubek z kawa… to maly ruch… a zycie szach mat… ;) warto sie ruszac i robic przerwy na dotlenienie… chocby i 5 czy 15 minut… papierki zostawcie…. pozniej poczytacie.. mozg musi chwile odpoczac.. potem praca idzie szybciej.. nienawidze klimy… ;) informatyk ;)))