VrooBlog
Klin klinem – sposób na problemy życiowe?
Stało się. Ukryłem się na GG przed kolejną panią, która traktuje mnie jak kozetkę psychoanalityka. Położyć się i poopowiadać o życiu, choć w tym przypadku w kolejności odwrotnej. Jakie to życie jest złe, bo w pracy jej się nudzi, mało zarabia, komputer jej się psuje, nie ma (obecnie) faceta, a na forum katolickiego portalu, skąd ma do mnie kontakt siedzą same dziwki. I tak dalej. Nic zajmującego.
Delikatne aluzje nie skutkują, chciałoby się powiedzieć – kurde, dziewczyno weź ty się za jakieś zajęcie, nie masz większych problemów? Tyle, że nie mogę. Cała kwestia w tym, że ona MA większe problemy. I to takiego rodzaju, że troszkę się włos jeży, gdy o nich myślę. Więc ona pewnie nie chce myśleć. Zagłusza je setkami małych problemików, o których może opowiadać, bo po co te duże ruszać.
O niej akurat wiem – czy mogę jednak podobnie sądzić o innych ludziach, którym zbiera się na opowiadanie o pierdołach? Czy faktycznie zagłuszają te większe problemy w ich życiu? A może są po prostu gadułami, na które pomaga jedynie przycisk Ignoruj? A może rozpaczliwie szukają kogoś, kto ich wreszcie przestanie ignorować? Jak rozpoznać tych, których trzeba zignorować, jak tych, których pod żadnym pozorem ignorować nie można?
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
Daj znać ogólnie o co chodzi. Możemy się modlić.
Poruszyłeś bardzo trudną i ważną kwestię drogi Vroo. Przyznaję wprost, że odpowiedzi na ostatnie pytanie nie znam. Osobiście staram się nigdy nie ignorować, ale faktycznie niekiedy jest to zwyczajnie niemożliwe.
Hm…nie do końca wiem co autor miał na myśli (co miałoby świadczyć o tym, że jednych nie można ignorować a innych ignorować trzeba; czy tylko wielkie problemy uważa za godne stania się tematem rozmowy; czy może chodzi nie tyle o temat rozmowy ale o rozmówcę, wart? nie wart?; czy tylko zastanawia się jak się pozbyć gaduły, bo go nudzi i czas zabiera :) ).Nie całkiem rozumiem, toteż nie będę komentować. Ograniczę się do wyrażenia żalu z powodu Twej wczorajszej nieobecności na wykładzie Wiesława Błaszczaka :)(może nic szczególnie odkrywczego…chociaż…ale w każdym razie ładnie opowiedziane :) ). Krótko mówiąc było o opowiadaniu historii:), swojej historii, a jeszcze bardziej było o słuchaniu historii drugiego człowieka. Sporo bajek tez opowiedziano :D (coś co lubię:) ) jedna z tych, które zapamiętałam (o przywódcach dwóch wrogich sobie wojsk) kończyła się mniej więcej tak „nie mogę zabić człowieka, który opowiedział mi swoją historię”.
mobi: ogólnie to ma problem rodzinny i problem zdrowotny. modlić się za nią można zawsze…
a wróbel się oczywiście nikomu nie wyżala.
>>Jak rozpoznać tych, których trzeba zignorować
to proste, to będą ci co nie mają ochoty wysłuchiwać dawanych im rad
@ent – celna uwaga.
@ent – pomyślałem jeszcze chwile…..
i chce powiedzieć:
Ważne aby oni o tą radę prosili.
Bo dawanie rad na siłę (kiedy ktoś nie chce) to ogromny błąd z naszej strony.
O tym pisze B.Tracy albo R.Krool ….
ent,
czy bliskim sobie ludziom opowiadasz o sobie tylko w celu otrzymania dobrej rady? Tak się dzieje na wizycie u psychologa, ale nie we wszelkich międzyludzkich relacjach.
Czasami chodzi tylko o to, by ktoś przyjął naszą historię.
Wiedźma
dla mnie bliska osoba to taka, która cie szanuje i dostrzega czy masz ochote słuchać czy nie i niekoniecznie traktuje jako narzędzie do wyżalania
to byłem ja rzecz jasna :)
ent,
to czy opowiadający umie słuchać czy jest tylko wiecznym opowiadaczem to już inna kwestia…(a może nie tak bardzo inna, bo przecież nadal chodzi o słuchanie).
Nie wiem kim jest osoba opowiadająca, o której Robert pisał. Jedno jest prawie pewne ;) : któreś z nich nie umie albo nie chce słuchać.
czy jeżeli ona ukrywa duże problemy pod małymi to chcesz jej pomagać w tym co raz większym bajzlu życiowym i udawać że ona nie ma tych większych? oboje się wkopujecie pod co raz wyższą górą śmiecia. proponuję przemyśleć czy jest po co być delikatnym. pozdrawiam :)
Nikogo nie można ignorować, obojętnie, czy ma małe, czy duże problemy. Problem to pojęcie względne. Ta sama sytuacja dla jednej osoby może nie stanowić żadnego problemu, dla innej może stanowić katastrofę życiową. Kobiety są dziwne, mnie np. małe problemy, problemiki, potrafią nieźle wytrącić z równowagi.
Swoją drogą, pewnie nudzi ta kobieta mówiąc o swoich problemach.