VrooBlog

VrooBlog

Jedyny sposób na EURO 2012

piątek, 3 sierpnia 2007 08:12

Nic się nie zmieniło. Ekolodzy zablokowali wczoraj budowę kolejnego fragmentu obwodnicy przez Warszawę (bo hałas). Ja nie wiem, czy tych panów z Zielonego Mazowsza nie można wysłać gdzieś na zieloną trawkę? Np. do doliny rozpusty? A pan Borowski, który jako architekt Warszawy nie zrobił NIC (a przeciwnikiem Euro był wielkim), jest już teraz w Ministerstwie Sportu i proponuje, żeby stadionu nie wyburzać (bo nie wiadomo co zrobić z gruzem) tylko postawić nowy obok…

Ale wrócę do dróg. Nie ma absolutnie żadnej możliwości, aby w ciągu tych paru lat wybudować tras, które pociągną ruch kibiców z całej Europy. Skoro głupie pozwolenia i wykup gruntów przeciągają się u nas latami…

Jedyne wyjście to … pociągi. Przerzucenie większości środków na modyfikacje linii kolejowych i zakup taboru.

Rozbudowa linii kolejowych w ciągu 5 lat jest jak najbardziej wykonalna. Nie chodzi tu o budowanie nowych linii, więc odpada konieczność wykupywania gruntów (z wyjątkiem terenów, gdzie trzeba tym liniom prostować łuki). Ale generalnie dostosowanie linii do szybkości 160-200 km/godzinę nie wymaga ogromnych nakładów.

Linie wysokich prędkości, na pociągi takie jak TGV nie są w Polsce potrzebne. Fajnie by było sobie jechać 350 km/godzinę, ale w zasadzie nie ma gdzie, bo Polska jest za mała… Odległości między dużymi polskimi miastami nie przekraczają 300 kilometrów. W Polsce nie ma sensu taka linia jak Paryż – Lyon: 778 km, pociąg jedzie 2 godziny…

Czyli co trzeba zrobić:
– linia Berlin-Warszawa. W dużej części jest już dostosowana do 160, no miejmy nadzieję że się po ostatnich remontach nie rozleci
– linia Zgorzelec – Wrocław – Katowice – Kraków – Przemyśl. Tu jest tragedia prawie na całej długości (jedyny zmodyfikowany odcinek to Wrocław-Opole), między Katowicami i Krakowem pociągi się zupełnie wleką.
– łącznik Poznań – Wrocław, zdaje się że ma być jeszcze poprawiany
– linia Warszawa-Kraków, no tutaj mamy słynną CMK, na której można by i śmigać 250, wrażenie psują tory dojazdowe do Krakowa i do Warszawy – ale relatywnie niedużo jest do zrobienia
– linia Gdańsk-Warszawa, właśnie zaczyna się modyfikacja
– linia Gdańsk-Poznań, tu nic nie jest ostatnio planowane, a szkoda.

Trochę tych linii wyszło. Ale w porównaniu do autostrad, które prawie w ogóle nie istnieją – te linie już są i jeśli kawałka nie zdąży się zmodyfikować, to nie będzie tragedii – a będzie, jeśli autostrada na Ukrainę zakończy się nagle w jakimś nowym Strykowie.

Oczywiście nie wierzę ani trochę, że komukolwiek udałoby się zmienić powszechny mit „budujmy autostrady”. Ale jeśli ktoś ma dla mnie jakąś fuchę w Ministerstwie Transportu, to poproszę. :-)

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. Equus

    Osobiście nie czuję się kompetentny, żeby oceniać, co bardziej potrzebne – autostrady czy pociągi, ale generalnie to, o czym piszesz, wydaje mi się bardzo sensowne. :)

  2. Kuba60

    Zlećmy przygotowania Euro w Polsce Ukraińcom.

  3. ja (5170962)

    cze,
    autostrady, trasy szybkiego ruchu, możliwe szybkie połączenia są konieczne, ale kosztem sprzedaży własności, na którą pracowało sie dotąd w pocie czoła, tracąc nie tylko własny dorobek ale często i jedyny zarobek (gospodarstwo agroturystyczne – najczęściej).
    aaa, starych korzeni się nie przesadza…..

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: