VrooBlog
Jajka i ciężki żywot kur
Co było wcześniej, jajko czy kura? W przypadku jajek, które kupujemy na co dzień, na pewno wcześniej musiała być kura. Co z tą kurą się działo? Jak była hodowana? To możemy wyczytać z jajka.
Od czasów wejścia Polski do UE na każdym jajku znajduje się oznaczenie, którego szczegóły widzimy na obrazku:

Najważniejsza jest pierwsza cyfra. Tu zacytuję informację znalezioną na pewnym forum:
0 – chów ekologiczny (kura nośna hodowana w tradycyjny sposób z wolnym wybiegiem na świeżym powietrzu w polu);
1 – chów wolno wybiegowy (kura nośna hodowana w warunkach częściowo otwartych – z reguły zamyka się kury na noc);
2 – chów ściółkowy (kura nośna spędza całe życie w zamkniętym pomieszczeniu, hali, ale może swobodnie poruszać się);
3 – chów klatkowy (kura spędza całe życie zamknięta w klatce, bez możliwości obrócenia się, z reguły obcina się zwierzętom nóżki i dziób – celem jest maksymalizacja wydajności i zysku bez jakiejkolwiek troski o dobro zwierząt).
I jeszcze cytat z artykułu na Wiadomosci24.pl:
Kolorowe opakowania, z bijącym po oczach napisem „Jajka wiejskie” przywołują na myśl krytą słomą chatę, świeże powietrze i kurę urzędującą między grządkami z marchewką. Równo ułożone w foremce jajka lądują w koszyku klienta, naiwnego klienta, który najczęściej nie zwraca uwagi na niewielką pieczątkę na skorupce. Pierwszą cyfrą tajemniczego dla większości kodu, jest często… trójka
Tam też malownicze opisy losów kur hodowanych w klatkach.
Warto więc przyjrzeć się temu co kupujemy. W mojej lodówce znalazłem niestety same trójki, ale spróbuję uświadomić rodzinę. :-)
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

a ja od dawna wiem co oznacza chów klatkowy i mimo wszystko takie jajka kupuje, bo tanie, bo z innymi sie nie spotkałam…Czuję, że powinnam to zmienić :) Ciekawe jak zareagowałby sprzedawca w sklepie osiedlowym gdybym poprosiła o jajka od kur chodzących. Myślę, że nawet takich nie sprzedają, bo któż miałby je kupować mając do wyporu 6 jajek tanich lub 6 jajek drogich? Uświadomionych jest niewielu ;) a tych, których obchodzi los kur jeszcze mniej. na szczęście istnieje argument, który trafi do każdego:jajka od kur chodzących są smaczniejsze i zdrowsze :). Vroo, dziecko miasta, masz babcie na wsi? :) Jadłeś prawdziwe wiejskie jajka lub wiejskiego kurczaka? :) to dopiero jest rosół!!! :)
Ja zawsze, jak jestem w sklepie, patrzę na cyferkę tę. Zawsze trójka. Nigdy nie kupuję, biorę ze wsi od takiej pani. :)
Chów klatkowy… uhrgh…
fugazi to ty jadasz jajka?
vroo,
wstyd się przyznawać, że ktos w tym wieku odkrywa, skąd się biorą jajka w sklepie :-pp
Wiedźma, jadam czasem.
Na pewno nigdy nie widziałeś kur w klatce,jest to znacznie leprze niż na ściółce.Myślę ze za dużo pisać żebyś to zrozumiał.Badania przeprowadzone wykazały że jajko tz wiejskie jest znacznie miej zdrowe niż fermowe. ,a zawartość metali ciężkich je dyskwalifikuje,nie mówiąc już o salmonelli od dzikiego ptactwa.
Ale naginasz kit ,bez możliwości obrócenia się „pewno w dybach siedzą”.Słyszałeś o normach unijnych o tym że w klatce ona ma więcej miejsca niż na ściólce.Słyszałes o kanibaliżmie kur właśnie na ściółce gdzie tysiące przebywają razem
Ken i aaron, z której fermy jesteście? ;-)
Wszyscy wiemy ile jest salmonelli i ptasiej grypy w jajkach wiejskich…. dokładnie tyle samo ile w fermowych. Po ugotowaniu – kompletnie zero :-)
Hmmm…sam sprzedaję jaja w ilościch hurtowych. Te penie które na ryneczkach sprzedają jaja „wiejskie” kupują je najczęściej u mnie, przekładają do wiklinowych koszyczków i potem wciskają ludziom kity!! Numer stary jak świat…a co do tych prawdziwych kur wiejskich to..w cigu doby zjadaja około 25 % własnych odchodów!! I wszytsko inne co im pod dzioby wejdzie. Apetyczne prawda? A co do kur trzymanych w klatkach..zazwyczaj Ty konsumencie jesteś pierwszą osobą która dotyka tego jajka , bo wszytsko jest wykonywane automatycznie, nad doborem paszy pracują najlepsi fachowcy a nad całością czuwa wtereynaria. I uwierzcie! Robi to bardzo dokładnie, wręcz upierdliwie. Samcznego życzę…:)
Jadłem zarówno jaja od kur fermowych jak też jaja od kur drobnych rolników i dostrzegam znaczną róznicę na koszyść tych drugich tzn. jaj od kur z tradycyjnego chowu, mających wolny wybieg na podwórku.
Jajka od nich mają:
a) jaśneijszą skorupkę aniżeli jaja fermowe
b) jasne i „prawdziwie żółte” żółtka; w jajkach od kur fermowych żółtka są jakby zmatowiałe, pomarańczowe niż żółte
c) lepszy smak i więcej składników odżywczych
Dużo zależy od tego co kura je. Te prawdziwie wiejskie wcinają pszenicę, kukurydzę, resztki z pańskiego stołu – to jest naturalne pożywienie kur. Natomiast fermowe kury są karmione paszami.
Które jaja smaczniejsze: od kur tradycyjnie chowanych czy też fermowych? kżdy kto jadł jedne i drugie – szybko zawuważy różnicę.
Jajka z chowu klatkowego to barbarzyństwo!!!!!!! Uwielbiam jajka, ale jem tylko te z chowu ekoligicznego, ewentualnie wolno wybiegowy. Szkoda, że tak mało ludzi jest nieśwoadomych
Przyzwyczailismy sie do barbarzynskiego obchodzenia sie z zwierzetami. Wiekszosc z nas nigdy nie widziala chowu massowego. Ale mozna ogladnac jakas czesc na YouTube.
To nie obozy koncentracyjne to gorzej, to okrutne i barbarzynskie traktowanie zywych istot.
Arczi nie ma pojecia o kurach, bo to mu nie jest potrzebne, on robi kase na barbarzynskim obchodzeniu sie z zwierzetami i jest jeszcze dumny.
Co bysmy powiedzieli o ludziach cale zycie pozamykanych w klatkach, w ktorych sie nawet obrocic nie mozna? Bez dotyku innej istoty, bez prawa ruchu, bez brawa do deszczu slonca i swiezego powietrza. Bylibysmy zdrowi psychicznie? fizycznie?
Czy smierc nie bylaby dla nas wyzwoleniem? Te kury tez nie cha tak zyc, gdyby mialy mozliwosc by sie masowo samookaleczaly po to zeby skrocic swoja meczarnie.
Kazde zwierze, niczym sie nie rozni od czlowieka w sprawie odczuwania bölu, smutku, radosci.
Ja pochodze ze wsi i wiem jakie prawa obowiazuja w naturze. Nigdy nie widzialam zeby dochodzilo do najmniejszego kanibalizmu czy innych wynaturzen.
Kury sa udomowionym ptactwem ktore potrzebuja slonca, piasku, trawy i przynajmniej, wolnosci.
W chowie klatkowym kury sa psychicznie i fizycznie chore. Chowane drobiu w pojedynczych klatkach, bez mozliwosci obrucenia sie i poruszania, nie pozwala kurom na calkowite samookaleczenie i chroni przed kanibalizmem. Wiec moze tak nas ludzi pozamykac w takich klatkach to tez jeden drugiemu nigdy by nic nie zrobil?
Oswiata i rzady sa winne ze spoleczenstwo nie maja pojecia co tak naprawde spozywa.
Czy wiecie ze dwudniowe malenkie kurczaczki plci meskiej kur-niosek zabija sie masowo (przez ukrecanie lepkow)w drugiej dobie zycia i przerabia na pasze.
Czy wiecie ze piskle wyklute w chowie masowym, od pierwszej minuty zycia traktowane jest produkt martwy. Piskleta od pierwszych minut zycia sortowane sa na przerusznych tasmociagach, po tych torturach pakowane masowo w kartony, poukladane jedne na drugich w magazynach.
Od pierwszego dnia do konca swego zywota faszerowane antybiotykami i szczepionkami, ale nie dla ich dobra tylko dla dobra zysku.
A my jemy pozniej te chore kury i te chore jajka nafaszerowane chemia, szczepionkami i antybiotykami.
Jemy to co zylo nadzwyczaj niegodziwie w meczarskich skrajnych warunkach, po to zebysmy pare groszy zaoszczedzili, a napchali porzadne kieszenie wlascicielom „Koncernow haniebnego zycia i smierci zwierzat”.
Gina przez nas miliony zwierzat dziennie, ktorych cale zycie jest jedna niewyobrazalna meczarnia.
Nie poruszylam tutaj duzo innych problamow i zwyrodnien luckich. takich jak zanieczyszczenie srodowiska, wpychanie drobiu na sile karmy do przelyku itd.
Nadmiar jedzenia i konkurecja rynkowa doprowadzila do skrajnych warunkow pozyskiwania zywnosci. Wszystko zeby taniej, zepy zdeptac konkurencje, a pozywienia sie wogole nie szanuje.
Wyrzucamy w domach nie dojedzone ciasta, makarony, wedliny, mieso itp. w duzej czesci pozywienia znajduja sie produkty z zwierzat hodowanych barbarzynsko.
Ja mialam szczescie ze wychowalam sie na wsi, gdzie szanuje sie prawa natury, gdzie kocha i szanuje sie ziemie i zwierzeta. I wiem ze bluznierstwem jest opisywanie chowu masowego jako normalnosc kolei rzeczy.
basia