VrooBlog
Rok później
środa, 26 kwietnia 2006 23:00
I znowu piwo pod Kinoteką. Znowu naprzeciw siebie w jakiejś kawiarni nad ciastem i kawą smakową. I znowu gapimy się na siebie jak te dwa debile. I przyciąganie silniejsze niż rozsądek.
Nie, żadnych powrotów, nadal „splendid isolation”.
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
Może wreszcie się ugniecie, co „debile”? ;)
kwestia czasu:)
Nie kwestia czasu.Powrotu nie będzie:)
O ile to nie jest zbyt osobiste pytanie – wyjaśnijcie mi coś, bo to przekracza moją zdolność pojmowania. Jak Wy to robicie, że przede wszystkim potrafiliście się dogadać co do rozstania i nie próbować siebie nawzajem nakłonić do powrotu? No i jak to zrobić, by po rozstaniu mimo wszystko pozostać przyjaciółmi, bez trzymania uraz, robienia sobie scen i publicznego prania brudów albo też uciekania od drugiej strony i izolowania jej od siebie? Wierzyć mi się nie chce, że to możliwe…
Limetko, to chyba dlatego, że nasze rozstanie było mocno z rozsądku i bynajmniej nie wygasiło pewnych uczuć. A to właśnie zranione uczucia są zwykle powodem różnych ekscesów. Tyle mogę napisac publicznie :) jeśli potrzeba więcej, odezwij się na gg.