VrooBlog
Popieram, nie popieram
Popieram: www.odkoduj.pl – czyli strona tropiąca bzdury w Kodzie Da Vinci. Jeszcze bardziej rozbudowana jest sekcja na polskiej stronie Opus Dei. Swoją drogą, po przeczytaniu reportaży na temat „Dzieła” w magazynie GW oraz Ozonie, mam bardzo pozytywną opinię o tej organizacji. To świetny sposób na odnowienie kościoła katolickiego, właściwie wbrew i w poprzek hierarchii kościelnej.
Nadszedł czas – trzeba skończyć z chrześcijaństwem pierwszej i drugiej kategorii. Nie ma z jednej strony – nielicznych ewangelicznych zawodowców (księży, zakonników, zakonnic, mnichów i mniszek) oraz niewielu wyjątkowych świeckich (np. konsekrowanych), a z drugiej – większości dyletantów chrześcijaństwa, zawodników drugiej ligi: prostych świeckich, zwykłych wiernych.
Nic dziwnego, że przez dłuższy czas biskupi w Hiszpanii walczyli z tym pomysłem.
Nie popieram: www.protestuj.pl – czyli żądań aby wycofać film z kin. Dobry jest pomysł z bojkotem konsumenckim, można wymyśleć coś takiego jak w przypadku Machiny.
Ale wycofywać film, czyli de facto cenzurować, tylko dlatego że jest tendencyjny? Protestujący nie nauczyli się nic z przypadków Dogmy i Ostatniego Kuszenia Chrystusa (swoją drogą filmy niezłe), które stały się „męczennikami popkultury”.
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
Nie bardzo rozumiem całe to zamieszanie… Przecież jest jasne, że książka i film to fikcja, coś zupełnie zmyślonego. Z drugiej strony – może faktycznie należę do mniejszości, która jest tego świadoma… Anyway… obejrzy, kto będzie chciał. Ja nie obejrzę, bo nie mam na razie kasy na kino, a nawet gdybył miał, to zaliczyłbym przede wszystkim Epokę Lodowcową 2, na której jeszcze nie byłem. :P
Czytałem książkę – na film się nie wybieram. Ale książka – podobnie jak 'Anioły i demony’ wydała mi się niewarta większej uwagi. W zasadzie miała jedną zaletę: szybko się ją czytało, ale po lekturze nic nie zostawało w pamięci – a to ją dyskredytuje … O wiele więcej radości miewałem z czystej political fiction Toma Clancyego :)
Jedno co do filmu mnie zdumiewa: jak oni załatwili z Watykanem taką genialną promocję? :>
W sumie wg. mnie podstawowym problemem jest niewspolmiernie wysoki rozglos sprawy do faktycznej tresci ksiazki, czyli przypisywanie autorowi tej „tramwajowej sensacji” roli tworcy podrecznika dla religijnych wywrotowcow.
insmac, dużo racji w tym co piszesz. Gdyby nie rozgłos, raczej bym się tą książką nie zainteresował, choć lubię teorie spiskowe :-)
Z drugiej jednak strony o faktach uczymy się z powieści i filmów, z jakiego niby źródła 80% Polaków zna XVII wiek?
Kod to bzdura, jasne. Ale po raz pierwszy usłyszałem o tej książce z ust pewnej pani z mojej rodziny, która twierdziła, że „coś w tym jest”. Poziom wiedzy pozwalającej zweryfikować treść książki nie musi być dostępny dla wielu osób.
Mnie ciekawi jedna rzecz, mianowicie, na ile autentyczne sa zrodla ustne czy pisane, z przed np. tysiaca lat?
Uznaje sie je w zdecydowanej wiekszosci za pewne i dobrze oddajace przeszlosc, ale jesli zalozyc, ze: po pierwsze, mozliwosc weryfikacji autentycznosci w tamtych czasach byla niewspolmiernie mniejsza niz dzisiaj; i po drugie – ze informacje przekazywane droga ustna ulegaly modyfikacji z biegiem czasu…to zaczyna sie na to wszystko inaczej patrzec. :)
Czy zabraniać, oprotestowywać czy jeszcze inaczej postępować z takimi rzeczami – trudno powiedzieć.
Nie wiem, jak zakończył się protest chrześcijan w Korei Płd., żeby film nie był w ogóle wyświetlany, ale faktem jest, że z opinią ludzi wierzących władze muszą się tam liczyć.
Tak czy inaczej media mają wielką władzę. Poza tym powoli trzeba się przygotowywać na to, że także w Polsce nie będzie wolności religijnej.
Już teraz w niektórych krajach „starej” Unii nie można komuś na ulicy wręczyć ulotki mówiącej o Bogu, a tymczasem dzieci w szkołach są karmione ideologią new age (która chcąc nie chcąc jest też systemem wierzeń).