VrooBlog
Jak było?
Taki był, mój drogi blogasku, rok 2005.
Trzy najważniejsze wydarzenia:
1. Związek. Burzliwy, udany, choć zakończony. Ale wzajemne przyciąganie i sympatia zostały, to chyba nasz największy sukces, którego nikt zresztą nie rozumie. (Bo jak można się rozstać bez kłótni i rzucania przedmiotami?)
2. Wypłynąłem na powierzchnię z firmą. Fale duże.
3. Parę bardzo owocnych znajomości i przyjaźni… Jak wielu ciekawych ludzi można poznać za pośrednictwem bloga!
Trzy pomyłki:
1. Parę decyzji finansowo-zawodowych, które mi skutecznie wydrenowały konto.
2. Pominąłem sporo okazji zrobienia ciekawych rzeczy. Wciąż blokady.
3. Angażowałem się w parę spraw, które mi zabierały czas, a nie dawały wiele w zamian. Choćby parę miesięcy na Ogame – pisałem o tym w listopadzie. Czas też na przejrzenie znajomości. Pewna społeczność była dla mnie objawieniem roku 2004, lecz teraz przynosi głównie frustrację i sygnały, że niekoniecznie jestem tam potrzebny.
I odrobina popkultury.
Trzy najważniejsze płyty:
1. Sufjan Stevens – Illinois
2. Decemberists – Picaresque
3. Lao Che – Powstanie Warszawskie.
Trzy najważniejsze filmy:
1. Miłość na żądanie
2. Tulipany
3. Życie jest cudem
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
A ja nie lubię podsumowań. Kalendarze na bambus! Bo przecież życie toczy się dalej… Obyśmy na jego końcu mieli co podsumować. Tego Tobie życzę Sru ;)
No cóż…cudny blog, czyta się jak Jednoroczną wdowę Irvinga, /co najmniej/ :)