VrooBlog

VrooBlog

Chrześcijaństwo w wersji dla dorosłych cz. II.

środa, 13 grudnia 2006 01:24

Smutne jest, że osiągnąwszy wiek dwadziestu paru lat, najczęściej mamy już uformowane poglądy na świat i nie bardzo mamy ochotę nad nimi się zastanawiać. A przecież przywilejem nie tylko dziecka jest zadawanie pytań. Człowiek dorosły powinien też pytać, choć logicznie rzecz biorąc – pytania te winny być bardziej dojrzałe, niż gdyby zadało je dziecko.

Problemem – z jednej strony chrześcijańskiej apologetyki, z drugiej: wolnomyślicieli i „racjonalistów” jest okopywanie się w swoich poglądach i unikanie *choćby roboczej hipotezy*, że świat może być urządzony inaczej niż nam się wydaje.

Dlatego cenię sobie doświadczenia tych, którzy w wieku dojrzałym mieli odwagę takie pytania zadawać i którzy zmienili całkowicie swój system wartości.

Jak chociażby C.S. Lewis, przez wiele lat zaciekły ateista, potem – jeden z najsłynniejszych pisarzy chrześcijańskich XX wieku. Lewis nigdy nie twierdził (jak robią to niektórzy kaznodzieje protestanccy), że wiara to prosta sprawa. Ważna myśl z książki „Mere Christianity” (polskie wydanie: „Chrześcijaństwo po prostu”).

A child saying a child’s prayer looks simple. And if you are content to stop there, well and good. But if you are not — and the modern world usually is not — if you want to go on and ask what is really happening — then you must be prepared for something difficult. If we ask for something more than simplicity, it is silly then to complain that the something more is not simple.

Very often, however, this silly procedure is adopted by people who are not silly, but who, consciously or unconsciously, want to destroy Christianity. Such people put up a version of Christianity suitable for a child of six and make that the object of their attack.

Dorosła wiara wymaga zatem dorosłego podejścia.

Warto być czasami sceptykiem i otworzyć się na poglądy zupełnie inne niż te, do których się przyzwyczailiśmy.
Lewis uważa, że – paradoksalnie – wyznawcy jakiejkolwiek religii mają większe szanse na takie otwarcie niż ateiści.

I have been asked to tell you what Christians believe, and I am going to begin by telling you one thing that Christians do not need to believe. If you are a Christian you do not have to believe that all the other religions are simply wrong all through. If you are an atheist you do have to believe that the main point in all the religions of the whole world is simply one huge mistake. If you are a Christian, you are free to think that all these religions, even the queerest ones, contain at least some hint of the truth.

When I was an atheist I had to try to persuade myself that most of the human race have always been wrong about the question that mattered to them most; when I became a Christian I was able to take a more liberal view. But, of course, being a Christian does mean thinking that where Christianity differs from other religions, Christianity is right and they are wrong. As in arithmetic—there is only one right answer to a sum, and all other answers are wrong: but some of the wrong answers are much nearer being right than others.

Niedawno szczęka mi opadła, gdy na stronie głównej katolickiego serwisu mateusz.pl zobaczyłem nazwisko „Manuela Gretkowska”. Co z serwisem katolickim ma wspólnego taka znana skandalistka? Pamiętam swoje obrzydzenie po jednym z jej opowiadań, w którym opisywała przeżycia chłopaka „oddającego się” innym facetom.

A tu zaskoczenie. Otóż Gretkowska na łamach dominikańskiego pisma „W Drodze”, pisze o tym … jak w kościele katolickim wychowuje swoje dziecko! Bez zadęcia, wciąż ze swoim (hardym) zdaniem – ale podjęła pewien wybór i fascynujące jest czytać, jak sobie z tą rzeczywistością radzi.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. waltharius

    Moim zdaniem to, że Lewis uważa, iż:
    „paradoksalnie — wyznawcy jakiejkolwiek religii mają większe szanse na takie otwarcie niż ateiści.” o niczym nie świadczy. Ja mam odmienne zdanie. Ponadto uważam, że jak się w coś wierzy (ateista też wierzy), to dlaczego by zmieniać tę wiarę? To nie świadczy o dojrzalszym patrzeniu na świat. To o niczym, tak naprawdę nie świadczy. Żyj i daj żyć innym – takie mam podejście.

  2. waltharius

    Well może źle się wyraziłem, albo źle zostałem zrozumiany. Uważam, że jeśli w coś wierzę to nie chcę tego zmienić. Kryzys wiary – owszem – ale jak kryzysu brak to po co zmieniać? :)
    „żyj, daj żyć innym- ale też pozwól im szukać swojej własnej drogi do Boga.” – to co dopisałaś do tego co ja napisałem się całkowicie pokrywa. „Daj żyć innym” = „pozwól im szukać swojej własnej drogi do Boga.”
    Co do bierzmowania – dla mnie to było coś co przeszło i nie wywarło najmniejszego śladu na moim życiu. Przymus społeczny a nie chęć. Szukało się imienia, które będzie miało najmniejszy opis, żeby jak najmniej się ucz, bo ksiundz miał wypytywać. Ileż to Andrzejów było w mojej grupie :)
    Ja bym głosował za przesunięciem chrztu z kilku miesięcy na 25rok życia. Tak, żeby każdy mógł się zastanowić czy chce w to wdepnąć czy nie.
    A co do rozmawiania z dzieckiem o Bogu. Też nie wiem jak (na szczęście nie muzę jeszcze takich romzów przeprowadzać), ale sądzę, że zwyczajnie, poważnie bym temat potraktował, powiedziałby w co sam wierzę i już. Zapewne taka rozmowa o Bogu z dzieckiem przerodziłaby się w rozmowę o moralnym postępowaniu. Może kiedyś to wypróbuję :)

  3. Batkocz

    Vroo a znasz to: http://www.magazyn.ekumenizm.pl/content/article/2005010317274273.htm

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: