VrooBlog
Archiwum bloga na październik 2006.
A kiedy znowu się stoczę, to pojadę na Roztocze
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, esemesy i wiadomości na gg. :) Nie spodziewałem się, że tak wielu znajomych czyta tego bloga. A nie ujawniają się! :p Czuję się już nieco lepiej, choć że już dobrze, tego powiedzieć nie mogę.
Mimo niewesołego zakończenia, pobytu w Zwierzyńcu nie wspominam źle. Samo miasto nie zachwyca, ot taka rozrośnięta wieś. Park i staw w centrum są zarośnięte i zaniedbane, choć przecież turystów nie brakuje. Rekompensują to okolice.
Popularne ścieżki spacerowe np. na Bukową Górę dosyć zatłoczone, całe szczęście miałem ze sobą discmana i nie musiałem słuchać zajmujących dyskusji o tym, co będą robili wieczorem. Za to „normalne” ścieżki turystyczne – cudo! Przez pięć godzin na Wzgórzach Szczebrzeszyńskich nie spotkałem ani jednego turysty.
Pewnie dlatego, że to trasa mało popularna. Znaki szlaków rozrzucone są raz na kilometr, parę razy byłem pewien że się zgubiłem, a tu po prostu znaków nie było.
No i te przejścia lasami. Artur Pawłowski, który szedł podobną trasą dwa lata temu tak pisze: Dalej docieram do szlaku niebieskiego. Tu krótki odcinek o charakterze survivalowym – błotko po pachy. No cóż, wycieczka ma miejsce po serii deszczowych dni. Ja szedłem po serii dni słonecznych, widok był dokładnie taki sam, jak na zdjęciach Artura. Polecam swoją drogą jego stronę o Roztoczu.
Spacer wieczorny nad stawy Echo, gdzie znajduje się całkiem przyzwoita plaża – a latem kąpielisko.
A po powrocie na kwaterę można się napić lokalnego piwa o bardzo, bardzo przyjaznej cenie. :-)