VrooBlog
Niespodzianki
Limetka pisze o tęsknocie za czasami dzieciństwa, gdy wszyscy się o nas troszczyli i radowali nas niespodziankami. Teraz to się zmieniło: kupowanie prezentów ogranicza się, do „a co ci kupić?”.
Przyznam, że z moimi rodzicami już dawno przestaliśmy sobie robić niespodzianki. Najczęściej nie trafialiśmy sobie w gusta. Jak miałem z 9-10 lat, przy każdej okazji dostawałem książki (z zabawek podówczas wyrosłem, muzyki jeszcze nie słuchałem, a ubrań nie uznawałem za godne pożądania). Trochę mnie to wkurzało, gdy na 8 książek pod choinką może ze 2 nadawały się do czytania. Więc już wtedy zacząłem domagać się zamiast tych ośmiu jednej, ale droższej.
Zdaje się, że w ten sposób zdobyłem:
– „Niebo na dłoni”, moją astronomiczną biblię przez cały okres podstawówki,
– „Kronikę techniki”, tę wielką, ciekawe czy to wydawnictwo jeszcze istnieje,
– „Encyklopedię matematyki”, jakieś zupełne nieporozumienie.
Kupujemy więc sobie teraz rzeczy „przydatne”, ostatnio z jakiejś okazji kupiłem im np. odtwarzacz dvd/divx, a sam dostaję jakieś ciuchy, bo moja mama ma dobry wgląd w mój gust, sam nienawidzę wybierania ubrań. W sumie jakiś element zaskoczenia w tym jest.
A niespodzianki… można sobie robić samemu :-) przyznać pewną sumę, za którą możemy kupić prezent, no i być czujnym :) bo życie (i sklepy) nieraz nas zaskakują.
Parę tygodni temu trochę bezmyślnie przeglądałem dział płytowy w warszawskiej Hali Koszyki…. nagle widzę płytkę Voo Voo „Z środy na czwartek”, w wersji cd, płytę która przez ostatnie 15 lat była dostępna tylko na winylu i nie myślałem nawet o tym żeby jej szukać… No i niespodzianka była. :)
Brak komentarzy (na razie)
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS