VrooBlog

VrooBlog

Szuflandio, moja szuflandio

środa, 10 listopada 2004 00:08

Jeśli jestem dostępny na GG, nie znaczy to, że zawsze i z każdym mogę prowadzić dyskusje o sensie życia.

Jeśli prowadzę polski fanclub zespołu Yes, nie znaczy to, że muzykę Yes konsumuję na śniadanie, obiad i kolację.

Jeśli sam instaluje sobie różne programy, nie znaczy to, że służę osobistą i zdalną pomocą, każdemu, kto o tym wie.

Jeśli odwiedzam koleżankę w innym mieście z przyjacielską wizytą, nie znaczy to, że wizyta miała inny charakter.

Jeśli mieszkam w stolicy i skończyłem dobrą uczelnię, nie znaczy to, że zarabiam nie wiadomo ile i co tydzień będę chodził z tobą do restauracji na obiad za jedyne 80zł od osoby.

Jeśli mam akurat płytę X, nie znaczy to, że chcę się od razu z tobą wymienić.

Jeśli zajmuję się programowaniem, nie znaczy to, że jestem informatykiem.

Jeśli jestem związany z komputerami, nie znaczy to, że tylko o nich można ze mną rozmawiać.

Jeśli jestem sympatyczny (a przynajmniej robię takie wrażenie), nie znaczy to, że będę pocieszał cię godzinami tylko dlatego, że rzucił cię chłopak.

Jeśli nie daję się poderwać facetowi w pociągu, nie znaczy to, że jestem homofobem i wyborcą LPR.

Jeśli mam telefon, nie znaczy to, że będę godzinami na linii.

Jeśli mam telefon komórkowy, nie znaczy to, że lubię wysyłać smsy.

Jeśli mam w domu telewizor, nie znaczy to, że znam na pamięć wszystkie reklamy.

Jeśli mam dwadzieścia parę lat, nie znaczy to, że znam wszystkich aktorów z mojego pokolenia i najnowsze radiowe hity.

Jeśli nie chodzę czasami do kościoła, nie znaczy to, że nie jestem katolikiem.

Jeśli nie odpisuję na maila, nie znaczy to, że cię znienawidziłem.

Jeśli w pisaniu stawiam sobie granice, nie znaczy to, że jestem zakłamany.

Jeśli piszę bloga, nie znaczy to, że jestem jednym z tych frustratów, którzy czytają te notki.

Jeśli zachowuję się cynicznie, nie znaczy to, że nie ma we mnie odrobiny ludzkich uczuć.

Jeśli piszę coś, co wydaje się nie mieć sensu, nie znaczy to, że tego sensu musisz tam się doszukiwać.

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. Szara i do tego stara

    A jakiż to numerek GG szanowny kolega posiadowywuje ?? Chętnie bym poznała.

    ;-)

  2. Vroobelek

    GG:1766560

  3. V.

    … oczywiście wierzę że tylko w celach poznawczych, nie będzie Koleżanka inicjowała rozmowy o sensie życia, prawda?

  4. martyr

    lubie ten wpis. pozdrowki Robert!
    ps
    ksiazki znajde w grudniu:)

  5. nenah

    podpisuję się pod tą notką obiema rękami…
    jestem jaka jestem a nie taka jaką widzą mnie inni…
    a raczej jaką chcieliby mnie widzieć…

  6. Kamyk

    Jeśli tu bywam, to znaczy, że się zgadzam z wieloma stwierdzeniami ;) A z tej notki prawie z każdym ;)

  7. giaur

    Tego mi brakowało – notka z przemyśleniami, dziękuję i zgadzam się z większością. Chyba nawet z każdą, ale na wszelki wypadek pozostanę przy „większości”, żeby nie brać odpowiedzialności za wszystkie :)

    Kilka punktów ostatnio jest u mnie bardzo aktualnych, tym bardziej ulżyło mi, że nie jestem sam :)

    pozdrawiam :)

  8. basia

    coz, tyle nam to szufladkowanie robi, ile podatnosci na nie mamy. bunt pewno i zdrowy, ale dla mnie z tej notki przebija duzy zal i poczucie „niezrozumienia”, poza tym glownie mialam skojarzenie z jakims poradnikiem :-)

  9. Sil_żartownisia

    A ją bedę Cię zanudzać o sensie życia…. i domagać się, że jeśli posiadasz telefon komórkowy, to powinieneś wysyłać mi sms’y, a skoro coś tworzysz w oparciu o komputery, to znasz się na wszystkich programach i koniecznie musisz mi pomóc.. a skoro jesteś mężczyzną, to powinieneś się ze mną ożenic (to dodałam od siebie…);)
    Oczywiście cała moja wypowiedź to był jeden wielki żart…. :D
    Zgadzam się z Tobą…
    Chyba nauczę się Twojego wywodu na pamięć, jeśli kiedyś w przyszłości ktoś mi zarzuci, że czegoś nie robię lub nie potrafię….

  10. Vroobelek

    -> Basia
    Rzeczywiście, miałem trochę żalu podczas pisania pierwszych zdań, potem żal zmieniał się w głupawkę. Sam często żałuję, że nie mogę poświęcić ludziom tyle czasu ile bym chciał (i odpisac na tego maila, przegrac płyty, czy zainstalować windowsa)… ale zdecydowałem że robię co innego. (taaak, wczoraj poszedłem do sąsiada sprawdzić czy odczyta kartę pamięci do aparatu, która mi się zepsuła – wyszedłem po 2 godzinach, bo sąsiadowi windows wolno chodził, a nie mogłem powstrzymać mojego dobrego serca :)

    -> Sil
    „Jestescie obłudni i zapatrzeni w siebie. Gardze wami”, taki oto sms dostałem (ja i kolega) od pewnej naszej czatowej koleżanki, która jednak liczyła na te smsy :-D

    -> nenah
    Ja uważam, że tylko to co robimy świadczy o nas. To co myślimy na swój temat jest raczej nieistotne dla świata – chyba że będzie to po nas widać :)

  11. ILoveYouBaby

    A ja lubię robić wszystko dla „innych”. To ogromna satysfakcja obdarzać szcześciem, pomocą tych potrzebujących. A jak nie mam siły, to mówię to wprost i nikt się nie gniewa, podstawa to nie kłamać (nigdy!). Jak wiele razy pomagasz komuś a potem przychodzi taki dzień, że masz go ochotę tylko przespać..to udaje mi się zrobić to tak, aby nikt się nie pogniewał i po prostu dał spokój. Za to wiem, że jak ja będę w potzrebie to mam na kogo liczyć- choćby to był najmniejszy problem z kompem(tak Robuś). Czyż to nie piękne wiedzieć, że ktoś bezinteresownie (no może za piwo:)) przejedzie 50 km i cała noc spędzi naprawiając mi komputer tylko dlatego, że kiedyś pomogłam:) Pomyśl też nad tym Robert.

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: