VrooBlog

VrooBlog

Poznanie w Poznaniu

wtorek, 12 października 2004 10:24

„Cześć, Filip jestem”… Dopiero po chwili to do nas dotarło. Przez sekundę myśl, że ten facet który przyszedł chwilę po nas to sublokator naszej koleżanki u której nocujemy w Poznaniu. Aż wreszcie skojarzenie imienia z nickiem.

Uwielbiam takie chwile. Po pół roku netowej znajomości nareszcie kogoś widzimy na żywo. Niepewność. A nuż to jeden z wielu psychopatów? Albo osobowość wykreowana tylko na potrzeby sieci? Może ktoś taki nieznośny, że wyjazd z natury rozrywkowy zmieni się w mękę? Czy będzie z nim/nią o czym rozmawiać? Tym bardziej, że chodzi o towarzyskie spotkanie ludzi, którzy określają się jako nieśmiali.

Wiele już bajtów napisano o zderzeniu sieć-real. Jeszcze więcej o starszym bracie dzisiejszych dylematów czyli spotkaniach z ludźmi z którymi korespondowało się tradycyjnie. Statystyka jednak robi swoje: w 90% przypadków wrażenie jest zdecydowanie pozytywne. Tak, jest o czym pogadać. Nawet jeśli ten, który nie przyjeżdzał nigdy na spotkania okazuje się duszą towarzystwa. Albo ten, kto bywał czatowym prowodyrem – teraz siedzi cichutko w kąciku i obserwuje naszą grupkę.

I choć zmęczony, lekko skacowany, zły z niewyspania, podtruty fast foodem, cieszę się że tam byłem.

I went to my first WELL party at the home of one of the WELL’s online moderators. I looked around at the room full of strangers when I walked in. It was one of the oddest sensations of my life. I had contended with these people, shot the invisible breeze around the electronic watercooler, shared alliances and formed bonds, fallen off my chair laughing with them, become livid with anger at some of them. But there wasn’t a recognizable face in the house. I had never seen them before.

Howard Rheingold – The Virtual Community
(dostępna w całości książka o społecznościach internetowych z lat 80…)

Komentarze

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS

  1. giaur

    Już sporo miałem takich spotkań, zawsze budzą we mnie odrobinę niepewności, ale to ciekawe doświadczenia :)

    pozdrawiam :)

  2. greeneye

    Ja miałam coś podobnego w miniony weekend – kolejne urealnienie wirtualu :) Ale ubolewam, że choć na czacie całkiem komunikatywna, tu siedziałam cicho i obserwowałam grupę.

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML.


Jak stąd uciec?

Najedź kursorem nad linka aby przeczytać opis...

Moje - prywatne: