VrooBlog
Klabing proletariacki
Po obejrzeniu filmu „Human Traffic” (opis na Onecie).
1. Clubbing wymaga środowiska miejskiego. Ścisk, spiętrzenie doznań, ale też izolacja i anonimowość.
Wyobraźmy sobie zresztą techno-imprezę w lesie.
2. Clubbing w filmie pokazany jest jako rozrywka dla ludu. Ludu, dodajmy, którego jest na tę rozrywkę stać. Wejściówki, alkohol, dragi – to wszystko kosztuje. Jednak w Anglii, nawet gdy ktoś utrzymuje się z McPracy to może sobie na to pozwolić.
No i to kontrastuje z sytuacją u nas – gdzie bywalcami klubów są pracownicy korporacji odreagowujący stres, synkowie bogatych rodziców, no i słynna Warszafka. Nad gazetami takimi jak City Magazine czy Lajf unosi się wiara w wyższość „kultury klubowej”. I aż mi głupio, że nie doznałem oświecenia i co tydzień nie wylewam z siebie potów w Piekarni czy innym Le Madame.
Tymczasem spotkaliśmy kiedyś w Kazimierzu dwóch Hiszpanów, którzy zaczęli opowiadać nam, że są DJ’ami na tamtejszych imprezach klubowych. Z dalszych angielsko-francuskich konwersacji wyszło, że nie są to żadni bankowcy, architekci, ani nawet studenci trendowego kierunku. Obaj pracują w jakiejś fabryce przy obrabiarce :)
Komentarze
Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
hmm… nie wiedzialam, ze ciagle istnieje rozowe przekonanie o zyciu w Anglii.
Human Traffic to Londyn Vroobelku, a zycie tutaj wcale nie jest takie latwe i tanie… tym bardziej, jesli pracuje sie w McD.
Ciesze sie, ze piszesz. Do nastepnej gg – rozmowy!
tak komentując komentarz… to właśnie, że wcale NIE piszesz. Co z Tobą? Znowu całe noce przy kompie w ideologicznym rozafektowaniu, żeś taki świetny mózgowiec i zmienisz wizerunek wirtualnego świata jeśli tylko zechcesz?
;-)
Odpocznij od pracy i coś napisz – dobrze Ci to zrobi.
;-)
Jakiej?